Opowiadanie Bolesława Prusa „Omyłka", choć znane wielbicielom pisarza, nigdy nie zdobyło szerszego uznania – a mnie od dawna fascynuje.
Dla tych, którzy nie pamiętają: Małe miasteczko w zaborze rosyjskim, trwa powstanie styczniowe. Lokalne towarzystwo, któremu rej wodzi kasjer z magistratu, spotyka się, śpiewa patriotyczne piosenki („lecą liście z drzewa, co wyrosło wolne…") i słucha groteskowych opowieści Kasjera o jego zamiarach przyłączenia się do powstańców. Jednak Prus, który sam brał udział w powstaniu jako 16-letni chłopiec, nigdy nie naśmiewa się z prawdziwych powstańców; postać emisariusza przybywającego do miasteczka, wzorowana, jak piszą komentatorzy, na postaci starszego brata autora, odmalowana jest z czułą życzliwością.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
W ten sposób, brak refleksji nad własną historią, kończy się wychowywaniem "obywateli" dla których cel uświęca środki. Ta trucizna zatruwa nie tylko tych, którzy bezpośrednio brali udział w konspiracji, ale przesącza się na następne pokolenia.
A później "suweren" łyka brednie o wstawaniu z kolan i nie przeszkadza mu łamanie prawa i gwałcenie konstytucji.
W punkt! Właśnie tak to wygląda
Był zdecydowanie najlepszym polskim powieściopisarzem, ale lud i tak wielbi pokrzepiającego serca pismaka Sienkiewicza.
A w jakiej dziedzinie życia nie działa zasada: "tak bywa...ale nie zawsze"? Zawsze natomiast trzeba zwracać uwagę na wszystkie - ciemne i jasne - strony, bo inaczej fanatyzm, tępa propaganda itp. Nie?
No ale właśnie Autor nie pozostawia szczeliny na wyjątki!