Czy patrząc na postać historyczną, czy zjawisko, mam zwracać uwagę na małość czy wielkość?

Tadeusz Boy-Żeleński już prawie sto lat temu z irytacją pisał o brązownikach – tych historykach (szczególnie chodziło mu o historyków literatury), którzy przedstawiają swoich bohaterów jak pomniki z brązu – wielkie, nietykalne, odległe od czytelnika.

Kult tzw. żołnierzy wyklętych natychmiast przychodzi dziś do głowy – ale tendencja do brązownictwa nie jest specjalnością propagandy politycznej. Występuje także u historyków jak najdalszych od bieżącej polityki, którzy po prostu tak bardzo polubili bohaterów swych prac, że nie dostrzegają ich wad. Szkodliwość takiej postawy dla badań historycznych jest oczywista i gdyby sprawa na tym się kończyła, byłaby niewarta uwagi, a tym mniej felietonu.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Brązownikom zawdzięczamy kult L. Kaczyńskiego i JPII a pomniejszycielom nagonkę na L. Wałęsę. Ale czy to przypadkiem nie ci sami ludzie?
    @Mariusz W
    Co zabawne, ci co zorganizowali nagonkę na L. W. wcześniej go ubrązawiali i pomniejszali rolę innych. Nagonkę zaczęli jak wymknął im się spod kontroli.
    już oceniałe(a)ś
    1
    1