Grzegorz Motyka - historyk, politolog, pracownik Instytutu Studiów Politycznych PAN
Zgodnie z ustaleniami przyjętymi w Jałcie w Polsce miały się odbyć wolne, tajne i demokratyczne wybory do Sejmu. Komuniści mieli obowiązek je przeprowadzić, ale od początku nie zamierzali zdawać się na „przypadkowy” osąd ludu.
Zdając sobie sprawę z nikłego poparcia dla Polskiej Partii Robotniczej, postanowiono najpierw 30 czerwca 1946 r. przeprowadzić referendum. Pozwalało ono odsunąć o pół roku termin wyborów do Sejmu, a jednocześnie poznać rozkład sympatii społecznych. Pytania w nim postawione – dotyczyły zniesienia Senatu, trwałości granic na Odrze i Nysie Łużyckiej oraz akceptacji efektów reformy rolnej – były tak dobrane, aby odpowiedź „tak” każdemu wydawała się oczywista. PPR wezwała więc do głosowania „trzy razy Tak”, co zmusiło opozycyjne Polskie Stronnictwo Ludowe Stanisława Mikołajczyka do optowania za odpowiedzią „Nie” w sprawie Senatu.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Mitem jest w ogóle pojęcie narodu niewinnego. Każdy ma swoich przedstawicieli, o których chciałby zapomnieć. Ale w kontekście drugiej wojny światowej Żydzi byli ofiarami. Tak samo, jak ofiarą jest gwałcona kobieta. Trudno zrozumieć to komuś, kto wierzy w rację pana, który go wali po pysku.
Na szczęście ta wojna się skończyła. Mówienie o tym, że jest inaczej, przypomina nieco retorykę popularną u naszych zachodnich sąsiadów po zakończeniu pierwszej wojny światowej. I jeszcze coś. Fajnie byłoby, gdybyśmy potrafili mówić w sposób rozdzielny o różnych sprawach. Czym innym jest polityka dzisiejszego Izraela, a czym innym jest holocaust, który dotknął ludzi niezależnie od ich przekonań politycznych czy religijnych. Przy okazji - skoro mówimy o Żydach - kim byli twórcy kultury polskiej Tuwim, Leśmian, Kiepura, Baczyński czy Wieniawski?
Może zacznij od rozliczenia siebie przed samym sobą. Psychiatra pomoże.
Dziwisz się? W Polskiej szkole jest 7 razy więcej godzin religii niż fizyki czy chemii.
Wielu z ludności ma okazję rozgrzeszać siebie lub swoich przodków.
A historia jest jedynie słuszna !!!!
<<< Dogmatem w polityce historycznej, która jest jednym z ważniejszych elementów zarządzania państwem, stała się narodowa niewinność. >>>
To prawda, natomiast nieuczciwe intelektualnie jest dostrzeganie tendencji do tego akurat szczególnie wśród Polaków.
<<< Żydzi byli podczas wojny mordowani wyłącznie przez Niemców, a Polacy ich wyłącznie ratowali. >>>
Nie wiem gdzie coś podobnego wyczytałeś, ale podobnych tez nie widziałem nawet u najbardziej prawicowych hunwejbinów publicystyki. Bohaterskie obalanie chochoła, którego się wcześniej samemu wystawiło też nie jest intelektualnie za uczciwe.
<<< Niewdzięcznicy po wojnie do spółki z Sowietami zbudowali totalitarny system, >>>
W dużej mierze jest to prawda, co głównie wynikało z etnicznego składu przedwojennych komunistów polskich (a to miało jeszcze inne swoje historyczne przyczyny). Wystarczy spojrzeć na skład etniczny Związku Patriotów Polskich, czy powojennego kierownictwa UB oraz innych kluczowych resortów, żeby zauważyć że nadreprezentacja działaczy pochodzenia żydowskiego bywała nawet kilkudziesięciokrotna w stosunku do odsetka ocalałych w społeczeństwie. I nic nic tu nie zmienia fakt, że także wśród samych Żydów komuniści stanowili nieliczną mniejszość, bo dominowali ludzie zupełnie normalni, którzy chcieli mieć tylko spokój.
<<< przeciwko któremu walczyli wyłącznie niezłomni rycerze z Maryją na ryngrafie. >>>
Owszem, początkowo rzeczywiście niemal wyłącznie, chyba że liczyć nieliczną i pozbawioną realnych wpływów inteligencje katolicką (mówiąc najogólniej, środowisko "Tygodnika Powszechnego"). Zaczątki demokratycznej opozycji - w tym z licznymi wielkimi dla historii Polski postaciami pochodzenia żydowskiego (jak choćby pp. Kuroń, czy Michnik) - to dopiero lata 60., gdyż dopiero wtedy zaczęło do nich docierać że komunizm jest opresyjny, do chrzanu i nie do naprawy, co po-AKowska partyzanta powojenna jakoś widziała od razu.
<<< Wiara w te mity znacznie szybciej poprawia samoocenę ludności zaściankowej niż na przykład edukacja >>>
Jeśli miarą owej "edukacji" ma być powtarzanie wciąż tych samych wyświechtanych komunałów, w niczym nie prawdziwszych od tez owych "zaściankowych" adwersarzy, to nie jest też ona od nich ani trochę więcej warta.
Gomułka był inteligentniejszy od tych dwóch.
W 1931 (ostatnie pewne dane) odsetek analfabetów wynosił 23,1%, przy czym wśród ludności wyznania katolickiego 17,2% (statystyki podbijała ludność prawosławna, ze wskaźnikiem ponad 50%. Do 1939 odsetek wszystkich analfabetów spadł szacunkowo poniżej 15%, a miał całkiem zniknąć do I połowy lat 50., czyli - trzeba trafu - akurat wtedy kiedy udało się to bohaterskiej PRL, choć ta druga miała o tyle łatwiej, że w 1945 Kresy wraz z ludnością prawosławną od Polski odpadły.
Na wsiach poparcie dla władzy nie było większe niż w miastach, a od czasy gdy na początku lat 50. okazało że że komuniści nakładają coraz wyższe kontyngenty obowiązkowych dostaw żywności (de facto darmowe, bo po cenach urzędowych niższych od kosztów produkcji), a jednocześnie rozdaną ziemię zaczynają "kułakom" (czyli wszystkim jak leci) z powrotem odbierać i tworzyć przymusowe kołchozy - znacznie poniżej poziomu w miastach.
Po wojnie bardzo brakowało ludzi, którzy potrafili pisać!!! Urzędnikami zostawali nawet ci, którzy przez dwie zimy chodzili do szkoły, mimo że był obowiązek szkolnictwa powszechnego. Tacy "urzędnicy" krótkie, proste nazwisko mojego Ojca zapisywali różnie. I nie chodzi tu o błędy ortograficzne. Zapisywali ze słuchu, jak im się wydawało, że dobrze. Ojciec musiał potem w sądzie prostować swoje źle zapisane nazwisko.
Czy byli oni w grupie nie analfabetów?
Ale powszechne były szkoły wieczorowe dla analfabetów!! I uczęszczało na nie naprawdę dużo osób, bo otrzymywali szansę by umieć czytać i pisać.
Poza tym elektryfikacja też była bardzo pozytywnie oceniana. W większości polskich wsi i w przeważającej części miast "elektryki" nie było.
Wszystko to prawda, z tym że wypada pamiętać, iż w krajach które nie zaznały wszelakich dobrodziejstw "władzy ludowej" również jakoś wprowadzono powszechną edukację i elektryfikację, i to na ogół szybciej oraz na wyższym poziomie...
To też prawda :-) Mówienie prawdy o PRL wcale nie świadczy o tym, że tamten czas był dobry. Jednak ukrywanie dobrych zdarzeń z tamtego okresu i potępianie w czambuł to zwykłe oszustwo.
Dla mnie o tyle dobry to był czas, bo byłam młoda!!!
Rodzice mieszkali na Mazowszu!! Najprawdopodobniej wysiedlono ich z domu w związku z atakiem na Elbing (Elbląg). Nocą Ojciec zakopał beczkę dębową z dokumentami (także historycznymi), ze zdjęciami i lepszymi ubraniami w ogrodzie. By zakopane przetrwały. Niewiele dni potem Mama będąc w jakimś dużym budynku zobaczyła leżące na podłodze zdjęcia. Podniosła je, a to były ich zdjęcia. Jakiś Polak- katolik (bo tylko tacy w tej miejscowości mieszkali) musiał zobaczyć pracę nocną Ojca w ogrodzie. I wykopał. Stracili wszystkie pamiątki, a duży dom, warsztat Ojca spłonął jako jedyny.
Nie sądzę by to Niemcy lub Ruscy tak szukali beczki.
Rodzice wyjechali na Pomorze!! A Babcia, która do nich dołączyła, po przyjeździe i wejściu do domu włączała i wyłączała światło!! Na uwagę mojej Mamy, że przecież elektryczność to dla nie nie nowina (Babcia mieszkała i pracowała w Warszawie, Lachowiczach -kiedyś Litwa, dziś Białoruś), odpowiedziała: Elektryczność nie nowina, ale elektryczność we własnym domu - TAK!!
Być może nie tylko wiedza, ale i przeżycia naszych rodzin mają wpływ na naszą wiedzę.
I prawdopodobnie tacy będą nadal wybierani.
Jedynie uczciwe procesy, a potem kara (jeśli trzeba to i przepadek minia, tego przepisanego na żonę także) może powstrzymać przywłaszczania, kradzieże, "kupowanie" za 1% wartości księgowej!!!