Tomasz Nałęcz - historyk i polityk, profesor Akademii Humanistycznej w Pułtusku, w latach 2001-05 wicemarszałek Sejmu, doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego ds. historii i dziedzictwa narodowego
Sto lat mija od wydarzenia, które miało szansę przynieść zasadniczy zwrot w naszych dziejach. Chodzi o zawarty 21 kwietnia 1920 r. sojusz polsko-ukraiński. Główny jego architekt – Naczelnik Państwa Józef Piłsudski – wiązał z tym aliansem nadzieję na gruntowną przebudowę mapy politycznej Europy Wschodniej i zagwarantowanie bezpieczeństwa odrodzonej Rzeczypospolitej. Śmiertelne zagrożenie dla Polski widział w imperialnych dążeniach Rosji, która była agresywnie usposobiona i chciała ustanowienia własnej dominacji w całym wschodnim regionie kontynentu. Zdaniem Piłsudskiego niezależnie od tego, kto rządził w Moskwie – monarcha, „biali” czy „czerwoni” – państwo to nadal dążyło do podporządkowania sobie narodów przez wieki zniewalanych przez carat.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Mamy niepodległe, prozachodnie państwa bałtyckie, Ukrainę, która wreszcie kilka lat temu przebudziła się (dramatycznie, to fakt) z letargu i odważnie zmieniającą się Gruzję. Bezsens orientacji na Rosję zaczynają dostrzegać nawet Białorusini.
Tylko, że tym razem problemem jest Polska. Degenerujemy swoje państwo i staczamy się w rosyjskie standardy "praworządności". Rządzącego operetkowego autokraty z Żoliborza kompletnie nie interesuje polityka zagraniczna i polska racja stanu
"diagnoza trafna, ale niemożliwa do zrealizowania" ? Polityka to skuteczność i sprawczość, Piłsudski - klasyczny polski romantyk - przegrał swoje koncepcje polityczne na całej linii. Granicę zachodnią zawdzięczamy Dmowskiemu w Wersalu, a granicę wschodnią (inkorporacyjną) też Dmowskiemu, tzw. linia Dmowskiego skorygowana traktatem ryskim. Może by coś o Dmowskim napisać - głównym twórcą odbudowanego państwa polskiego, Panie Profesorze ? A nie tylko Piłsudski i Piłsudski: pierwsza kadrowa przegoniona z Królestwa w 1914 r., Legiony u boku państw centralnych, Rada Stanu, Beseler, Kessler, niechęć do odzyskania zaboru pruskiego, niszczenie sejmu za naczelnikowania państwem, pozbycie się Narutowicza i zastąpienie go Wojciechowskim, zamach stanu za brytyjskie wsparcie i pieniądze, uciszenie opozycji w Brześciu, "demokratyczne" wybory pomajowe, rozprawy z Zagórskim i Rozwadowskim, flirt z Niemcami i bardzo mądre izolowanie ZSRS. Gdyby Dmowski rządził w 1938-39 r. (o zgrozo w 1923 r. uznał ZSRS jako szef MSZ) nie byłoby Zaolzia, a podczas rokowań angielsko-fracusko-sowieckich w Moskwie bylibyśmy przy stole obrad i historia Polski potoczyłaby się inaczej.
Pokonali wcześniej w 1920 Związek, to i sądzili, że zapewne można go całkowicie rozczłonkować, a Polskę uczynić supermocarstwem. Czyli sny o wielkości, które skończyły sie tragicznie...
Oni po prostu wciskali kit zwykłym ludziom, temu jak to Kurski określił "ciemnemu ludowi". Robili to po to, żeby legitymizować swoją władzę. Wmawiali ludziom, że Polska jest potężna bo rządzą oni - SANACJA. Żeby ludzie ich popierali. Sami wiedzieli, że było zupełnie inaczej. A tak naprawdę Polska to był dla nich tylko folwark.