W Woli pod Warszawą odbyła się elekcja Stanisława Poniatowskiego, ostatniego króla Polski. Prymas Władysław Łubieński objechał przybyłą szlachtę i, zatrzymując się przed reprezentantami każdego z województw, pytał, czy jest zgoda na wybór kandydata. Po jej udzieleniu odbierał karty z uprzednio złożonymi podpisami. Za wyborem Poniatowskiego opowiedziało się 5584 obecnych. "W całej naszej historii nie ma przykładu elekcji tak spokojnej i tak doskonale jednomyślnej" - pisał dwa dni później król. W rzeczywistości o jego wyborze zdecydowały obce dwory, przede wszystkim caryca Katarzyna II. 11 kwietnia 1764 r. zawarła z królem Prus Fryderykiem II porozumienie w sprawie elekcji kandydata "użytecznego dla naszych rzeczywistych interesów" - jak pisała w liście.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Absolutna zgoda, carowie rosyjscy byli koronowani na królów Polski więc chyba nie był ostatni. Ale i tak to jeden z najgorszych naszych królów w dziejach.
Przyjęło się powszechnie, że był ostatnim królem, gdyż pomiędzy I Rzeczpospolitą a Królestwem Polskim nie było ciągłości prawnej, a przy tym to drugie nie było państwem suwerennym nie tylko de facto (jak Rzeczpospolita przez większość XVIII), ale i de iure.
Moim zdaniem był całkiem dobrym królem: przytulić się mocno do Rosji, po cichu reformować państwo i czekać na lepszą koniunkturę. To była nasza racja stanu i Staś wedle niej działał. No ale kretyny go nie posłuchały i zlikwidowały Polskę... a wystarczało się wstrzymać z wariactwami typu Konstytucja 3 Maja o te kilka raptem lat... za Napoleona można już było wprowadzić co się chciało. A nawet wcześniej, za cara Pawła...
Oczywiście. De facto i de iure ostatnim królem Polski był Mikołaj II Romanow.
O Stanisławie Auguście Poniatowskim powinno się pisać: ostatni król I Rzeczypospolitej.
a ten tzw krópodobno l musiał wybór odrobić w łożnicy ruskiej carycy. historia nie jest jednomyślna czy ta rzeczona nie zaraziła królika jakś tam francą. podobno tak ale nie gwarantuję że to prawdziwa informacja.różne słuchy chodzą w tym względzie.
Bzdety. Nie przyjęło się „powszechnie” lecz jest teza propagandowa głoszona od czasów II RP. Ktoś tu najwyraźniej dokumentów nie czytał. Jest ścisła ciągłość między Królestwem Polskim i Wielkim Księstwem - nawet jeśli nie podoba się to czarnkowej agitce propagandowej. Akty Kongresu Wiedeńskiego nie tylko „restytuowały” Królestwo Polskie jak u uznawały tytuły do zwierzchności Romanowów jako Królów Polski i Wielkich Książąt Litwy dziedzicznych. Zaś Królestwo z Rosją łączyć miała unia wieczysta. Zniknęła jedynie Rzeczpospolita i jej wspólne instytucje inne niż sam monarcha. Ostatnia uroczysta koronacja Króla Polski odbyła się w 1829 r. Romanowowie zaś nawet w czasach największych represji utrzymali rozmaite odrębności Królestwa Polskiego (jak system prawny i pewne urzędy) a w relacjach międzynarowej zawsze używali tytułu Król Polski i tak też się do nich zwracano. Wystarczy przeglądnąć dokumenty. Poddani z Kongresówki i Litwy chętnie kariery w Imperium robili osiągając najwyższe godności: Lednicki, Petrażycki, Traugutt, Dobrowolski (od „powstańca” do generała - bohatera wojny z 1877 - kariera niczym działacza PiS) czy Plehwe lub Hurko (choć co dwaj polsko - litewskie pochodzenie rodziny starali się ukrywać. Rzeczpospolita zaś nie była suwerenna od traktatu protekcyjnego z 1767, który Sejm ratyfikował, a więc na długo przed kolejnymi traktatami rozbiorowymi.
Hegel powiada gdzieś, że wszystkie wielkie historyczne fakty i postacie powtarzają się, rzec można, dwukrotnie. Zapomniał dodać: za pierwszym razem jako tragedia, za drugim jako farsa. K. Marks
Nie wziął się z nikąd, ludzie głosowali i wybrali partię rządzącą. A że wyszło jak zwykle...
Nie. Głupota. Sami sobie wybraliśmy władzę, która przepchnie Polskę z Europy do Azji.
Polska wcześniej dwukrotnie znalazła się w rosyjskiej strefie wpływów. W obu przypadkach zdecydował zdecydowały o tym okoliczności geopolityczne. Za chwilę znajdziemy się tam ponownie - wolą nierozgarniętego suwerena.