Pomoc mieszkańców Pruszkowa i okolic dla tych, którzy zapłacili za powstanie warszawskie, była mobilizacją, jakiej dotychczas w Polsce nie znaliśmy - mówi Małgorzata Bojanowska, dyrektorka muzeum niemieckiego obozu przejściowego Dulag 121.
PIOTR GŁUCHOWSKI: Czy można powiedzieć, że kat powstania warszawskiego generał Erich von dem Bach-Zelewski okazał się zarazem dobrodziejem warszawskich cywilów, skoro zmienił ustny rozkaz Hitlera nakazujący całkowitą ich eksterminację na decyzję o wysiedleniu do obozu przejściowego (Durchgangslager) w Pruszkowie?
MAŁGORZATA BOJANOWSKA: Nie można tak powiedzieć ze względu na motywację von dem Bacha, która nie miała nic wspólnego z humanitaryzmem. Jako doświadczony wyższy dowódca SS i policji, mający za sobą kilkanaście akcji eksterminacyjnych na Wschodzie wiedział, że wymordowanie wszystkich warszawiaków łącznie z dziećmi będzie kosztowało mnóstwo amunicji, a wojsko niemieckie będzie się jeszcze głębiej demoralizować.
Wszystkie komentarze
W domu cioci były wszy, ale uratowano mnóstwo ludzi. Przez dom ciotki przewinęło się wielu ludzi wyciągniętych z obozu. Oczywiście ciocia dała również schronienie całej rodzinie, która została wysiedlona zarówno z Warszawy jak i Legionowa. Mieszkańcy Legionowa zostali wysiedleni po nieudanym, trwającym dosłownie kilka dni powstaniu w Legionowie, które wybuchło razem z powstaniem warszawskim 1 sierpnia 1944. O powstaniu w Legionowie można poczytać w Internecie. jednym z przywódców był Zygmunt Klejment, syn sąsiadki mojej babci. Zginął pierwszego lub następnego dnia powstania w Legionowie. Po upadku tego powstania, całe Legionowo zostało wysiedlone. Moja babcia z rodziną przeniosła się do bratowej do Pruszkowa.
Moje obie ciotki, mieszkanki Pruszkowa (córki brata babci, już nie żyją) były aktywnymi członkiniami szarych szeregów i bardzo aktywnie działały w konspiracji.
To się działo jeszcze w Warszawie, w kościele, do którego zagnano ludność cywilną.
wystarczy ze tobie odwaliło i oby tak zostało.