Roman Polański był bez dyplomu, więc inkasował tylko 240 zł, a Tadeusz Łomnicki miał gwiazdorską gażę - 600 zł za dzień zdjęciowy. Średnia pensja wynosiła 975 zł.

Ze wszystkich miast współczesnej Polski Wrocław najszybciej poznał magię X muzy. Był poniedziałek, 7 września 1896 r, gdy bracia Lumiére zorganizowali tu pokaz ruchomych obrazów.

Kilka miesięcy wcześniej ich wysłannicy próbowali zorganizować projekcje, a potem założyć filię firmy w Warszawie, ale nie byli w stanie dogadać się z lokalnymi urzędnikami, więc pojechali dalej, do Petersburga, szukać nowych rynków. Za to we Wrocławiu, wówczas niemieckim Breslau, show udał się nadzwyczajnie.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Nie St James Place - tylko Most Szpiegów, ta pierwsza nazwa była techniczna!

    no i chyba historia urwana w połowie opowieści, jakby nie było lat 80tych
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    I to już koniec opowiastki? Jedna anegdotka, dwie dziurki w nosie i skończyłosię? aleś się pani rozpisała... dwója na szynach ode mnie... za Polańskiego nie daję jedynki. A już po przeczytaniu tytułu miałem sobie zrobić popołudniową kawunię i takie mnie spotkało rozczarowanie... nieładnie.
    już oceniałe(a)ś
    7
    1
    po poznańsku to tez kintop!
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Anegdota z tygrysem - świetna. Jedna uwaga- Gesellschaft a nie Gesselschaft.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Dobre. Dziękuję.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0