„Otóż ja i moi dwaj szwagrowie wzywamy wszystkich tych Polaków, którzy niezwłocznie chcą oddać życie za Ojczyznę, jednak nie w szeregach armii razem ze wszystkimi, lecz w charakterze żywych torped" - zaapelował w maju 1939 r. Władysław Bożyczko. Zgłosiło się prawie 5 tysięcy kandydatów, pierwsi polscy kamikaze złożyli przysięgę 29 czerwca.
Odzew na wezwanie trzech warszawiaków przeszedł najśmielsze oczekiwania, choć był to tylko list do redakcji „Ilustrowanego Kuriera Codziennego", zamieszczony na stronie 6. Władysław Bożyczko razem ze swoimi szwagrami, braćmi Edwardem i Leonem Lutostańskimi przekonywali, że „żywe" torpedy to praktyczny pomysł.
Wszystkie komentarze
Wystarczy znać wymiary tego węzła mierzyć w kierunku ruchu;)
Węzeł na godzinę mógłby być jednostką przyspieszenia :)
Jest jednostką przyspieszenia dobrą jak każda inna. Tak jak herc na dioptrię jest jednostką prędkości.
Zanurzenie na 30 m w aparacie "tlenowym" to też niezły hardcore - misja w 100% samobójcza.
Nie takie rzeczy człowiek wypisuje w necie po sobotnim grillu ze szwagrami
Luzik!
Gwoli ścisłości historycznej, nie na Japończykach a na Chińczykach, i to też nie całkiem ;-) W 1937 nikt na świecie - z Japończykami włącznie - żadnych "żywych torped" nie używał ani nie planował, za to 16 sierpnia miał miejsce atak chińskich okrętów na stojący w Szanghaju japoński krążownik Izumo, który uległ uszkodzeniu. Atakujący używali zupełnie zwykłych kutrów torpedowych (wszystkie zresztą utracono w bitwie), ale dziennikarze-ignoranci, dla udramatyzowania relacji, przypisali im ataki samobójcze i wbijanie się całymi okrętami w burtę przeciwnika - i taka wersja rozeszła się wówczas po świecie.
Btw. Autorka przytacza liczne przykłady ataków przy użyciu tzw. podwodnych środków szturmowych z okresu obu wojen światowych, choć sprzęt ten nie był żadnymi "żywymi torpedami"; misje oczywiście były bardzo ryzykowne, ale nie samobójcze co do zasady i załogi teoretycznie miały je przeżywać. Pominęła natomiast Autorka jak najbardziej prawdziwe, samobójcze "żywe torpedy" Kaiten, których Japończycy zdążyli użyć w ostatnich miesiącach IIwś na dość dużą skalę, acz z dość mizernymi skutkami (bo też i sprzęt, i sama koncepcja były do chrzanu).
Trzeba dodać że Chińczycy stosowali wtedy typowo samobójcze ataki typu skok z granatami pod gąsienice japońskiego czołgu. Natomiast faktem jest że wyrażenie 'żywa torpeda' w większości przypadków nie oznaczała broni samobójczej. BTW, znacznie bardziej 'samobójcza' była czasem służba na zwykłym okręcie podwodnym - podczas II wojny zginęło jakieś 75% marynarzy niemieckich Ubootów, a nawet w USA o ile dobrze pamiętam to było coś koło 20%. Taka ponura ciekawostka - pierwszy okręt (z grubsza) podwodny który coś zatopił, czyli 'Hunley' z okresu Wojny Secesyjnej sam zdołał zatonąć trzy razy (dwa razy podczas ćwiczeń) i tylko raz części załogi udało się uratować. To jeszcze gorzej niż broń od początku pomyślana jako samobójcza bo ta zabijała swoją załogę tylko raz...
Podobnie "samobójcza" była w rzeczywistości służba w lotnictwie w czasie I wojny i wkrótce po niej. Inna sprawa, że lotnicy ginęli masowo nie tyle (a przynajmniej nie tylko) w czasie walki, co podczas startów, lądowań i rozmaitych popisów, jak np. we Lwowie, gdzie już po wojnie pewien Amerykanin nie tylko rozwalił siebie i samolot, to jeszcze pałac w samym centrum miasta.
Trafnie...
Otóż NIKT się w 1937 roku na Japończykach nie mógł się wzorować i nie wzorował, ponieważ japońskie samobójcze torpedy (Kaiteny) zostały opracowane dopiero w 1944 roku, i po raz pierwszy użyto ich w listopadzie tegoż roku!
Mamy za to nadmiar ludzi, którzy są nic nie warci, podobnie jak ich wychowanie, wykształcenie.
Akurat ludzi II RP wychowała wspaniałych
tu można dodać, że ów dumny krążownik pochodził jeszcze z końca Wielkiej Wojny i w 1944 r. najbardziej nadawał się już tylko do ostrzeliwania celów na brzegu; ale oczywiście szkoda pół setki ludzi poszkodowanych w tym nieprzyjemnym wypadku.
No i nie była to "żywa torpeda". Ale czego wymagać od kobieciny, którą oderwano od pisania o makijażu...
To prawda, był to nosiciel torpedy, zwany "Negger" - wyglądało to jak torpeda z kabinką zamiast głowicy, pod nim była właściwa torpeda. Sprawdzało się słabo, ale w "Dragona" zdołali trafić...
Trepy zarabiające po minimum 10k miesięcznie mówią:
"Jak coś się zacznie, to ja wyp...dalam i tyle mnie znajdą!"
Dokładnie tak!
Skąd to wiesz?
A na umierające islamistki w raju czeka 72 napalonych prawiczków??? Biedneż te islamskie kobiety...