Nocą z 14 na 15 października 1942 r. niedaleko Guadalcanal zatonął pancernik „Kirishima". Nikt nie był w stanie przewidzieć, że ta porażka japońskiej floty niczym trzepot skrzydeł motyla dwa lata później przypieczętuje tragiczny los stolicy Filipin, Manili.
To właśnie na Filipiny wysłano ostatecznie dowódcę pechowego pancernika kontradmirała Sanjiego Iwabuchiego. Dowodził tam 16 tysiącami spieszonych marynarzy mających za zadanie ochraniać bazę morską w Manili. Chcąc zmyć hańbę utraty „Kirishimy", postanowił swoje zadanie wypełnić z fanatyczną determinacją. Gdy więc na początku 1945 r. otrzymał od dowódcy obrony Filipin gen. Tomoyukiego Yamashity rozkaz wycofania się w góry, stanowczo odmówił.
Wszystkie komentarze
Japoński nacjonalizm okresu imperialnego był naprawdę bardzo głupi i zbrodniczy - Japończycy na okupowanych terenach traktowali dosłownie wszystkich w straszny sposób i doprowadzili do śmierci milionów, jednocześnie uważali że hej, podbite ludy powinny im być wdzięczne bo przecież armia japońska wyrzuciła Europejczyków.
Manila nie mala szczęścia. Cala stara dzielnica Intramuros zostala zrównana z ziemią. Potem odbudowano tylko najważniejsze zabytki, ale byle jak i chaotycznie.
Zorganizowanie materiałów wybuchowych i palnych do niszczenia miasta w czasie wojny jest bardzo łatwe i tanie, dużo tańsze od użycia artylerii czy lotnictwa.
przed powstaniem?
to tylko ostrzal calego miasta we wrzesniu 1939 i zaglada dzielnicy zydowskiej
No i radzieckie naloty między 1941 a 1944 (ponad 100 bombardowań, często niezbyt trafnych).
>>No i radzieckie naloty
To to raczej bez istotniejszego znaczenia. DA (Dalnaja Awiacja, pełna nazwa Awiacja Dalnogo Diejstwia, radzieckie lotnictwo strategiczne) była dziadowska, nieliczna i słabo wyposażona. A w realiach II wojny światowej odnalezienie celu po nocy było ekstremalnie trudne. Brytyjczycy i Niemcy nadrabiali wyrafinowanymi metodami radionawigacyjnymi, Brytyjczycy ponadto dysponowali radarem do mapowania powierzchni ziemi. No i byli w stanie nadrabiać liczbą, posyłając do akcji kilkaset czy nawet 1000 bombowców na jeden cel jedną nocą. Rosjanie jak wysłali kilkadziesiąt to już było dużo. Raz jeden, a w zasadzie 3 razy, w trzech dużych rajdach na Helsinki w lutym 1944 zebrali dosłownie wszystko co mieli i byli w stanie posłać 600-700 samolotów każdej nocy (razem ok. 2000 misji, 2600 t bomb). I też nie pomogło, nic wielkiego nie zwojowali: 150 zabitych, 350 rannych, 100 budynków zniszczonych, 400 uszkodzonych (liczby z pamięci, więc w zaokrągleniu, ale na pewno wiele się nie pomyliłem).
>>Skąd niemcy mieli tyle wolnego trotylu?
Oczywiście nie mieli, ale do takich prac saperskich można używać tańszych, górniczych materiałów wybuchowych. TNT rzeczywiście był cenny, jako że służył do napełniania pocisków artyleryjskich. W końcówce wojny Niemcy elaborowali już pociski mieszaniną TNT i soli kuchennej(!) wychodząc z założenia, że lepiej maksymalizować dostawy amunicji, choćby i słabszej, niż żeby miało jej zabraknąć.
Szacuje się ok. 300 budynków zniszczonych doszczętnie, wiele uszkodzonych, 1000 zabitych, po niektórych rajdach przerwy w dostawie prądu czy działaniu komunikacji w mieście. Może mało w skali tej wojny, ale nie w kij dmuchał.
i Izrael w Gazie.
Nie pisz kiedy jestes na gazie.