Pięćdziesięcioczteroletni Wacław Borowy jako wybitny znawca literatury polskiej znalazł się w zespole Stanisława Lorentza, który ratował ocalałe zabytki kultury. Przez kilka tygodni jeździli z Pruszkowa do zrujnowanej Warszawy, aby wyciągać z bibliotek, muzeów i prywatnych mieszkań książki czy obrazy, które zabezpieczali przed zniszczeniem lub rabunkiem. Transport zapewniali im Niemcy, którzy towarzyszyli im także w gruzach miasta. Borowy prowadził dziennik. W piątek 5 stycznia zanotował:
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
nie sposob sie nie zgodzic...
tak samo jak z: "zapoczątkowała okres dyktatury sanacyjnej"
Jeśli porównamy to do kilkudziesięciu poległych w walkach o lewobrzeżną Warszawę, to pokazuje skalę walk o "kriepnost Praga".
I w tym świetle możemy oceniać, czy decyzja Bora była słuszna i czy Armia Czerwona "czekała, aż powstanie się wykrwawi", czy też decyzja była podjęta bez żadnych przesłanek merytorycznych i powstanie nie miało już od dnia wybuchu żadnych szans.