"Wydawało mi się, że można by mnie było zwinąć jak serwetę i włożyć między dwie półki szafy, a i tak nic by mi się nie stało" - pisał Aleksander Dumas po wizycie w łaźni w Tbilisi.

Tbiliska łaźnia była i jest tradycyjnym miejscem spotkań. Gruzińskie przysłowie mówi: „chcesz porozmawiać — pójdź do łaźni". Warto dodać, że samo gruzińskie słowo ubani, ‘dzielnica’, pochodzi od saubari, które znaczy po prostu — ‘rozmowa’. Nie przez przypadek każda stara dzielnica gruzińskiej stolicy ma swoją łaźnię, jako że w mieście bije kilkaset ciepłych źródeł. Średniowieczny arabski kronikarz pisał z pewną przesadą, że w Tbilisi „woda kipi bez ognia". W rzeczywistości temperatura siarczanej wody waha się od 24 do 47 stopni Celsjusza.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze