Medycynę do połowy XIX w. traktowano w Europie raczej jako sztukę lekarską niż naukę sensu stricto. Niemniej od czasów renesansu to, co nazywamy dziś metodą naukową, znajdowało u medyków coraz więcej szacunku. W 1543 r. ukazało się w Bazylei siedmioczęściowe, zadedykowane cesarzowi Karolowi V dzieło „De humani corporis fabrica" („O budowie ludzkiego ciała"). Autorem był zamieszkały w Padwie flamandzki medyk Wesaliusz (Andreas Vesalius), który jako jeden z pierwszych w europejskiej społeczności lekarzy przeprowadzał dokładne sekcje ludzkich zwłok. Dotąd bowiem zajmujący się chirurgią doktorzy opierali się przede wszystkim na dziełach żyjącego na przełomie II i III w. Galena, który w swych badaniach anatomicznych używał jednak małpich trucheł, a nie ciał zmarłych ludzi, popełniając w ten sposób wiele błędów (co Wesaliusz udowodnił ponad wszelką wątpliwość).
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
On by w tych sytuacjach stale miał wzwód lub orgazm, i to nie do opanowania. Byłoby mu to ciężko ciągle ukrywać.
On nigdy nie umarl, to wampir.
Polecam książkę Henry'ego Kamena o inkwizycji hiszpańskiej. Obraz tej instytucji jednak nieco odbiega od popkulturowych klisz. Ciekawy jest np. wątek przypadków celowego głoszenia herezji, przez pospolitych przestępców, w celu trafienia do więzienia inkwizytorskiego a nie "świeckiego". Wynikało to z tego, że warunki były lepsze a i odsetek faktycznie spalonych na stosie był niewielki. Zwykle kończyło się na szczerym wyznaniu błędów w czasie auto-da-fe, a większość spalonych to były konterfekty zapiekłych heretyków, którzy wynieśli się z okolicy gdzie działał dany inkwizytor (a że Interpolu ani nawet krajowej policji nie było, to i możliwość schwytania takiego gagatka była znikoma). Polecam też podręcznik Bernarda Gui -tego złego inkwizytora z "Imienia Róży", który na filmie źle kończy. W rzeczywistości dożył sędziwego wieku i zakończył karierę jako biskup zamożnej diecezji w Langwedocji. Jego podręcznik pomaga wykryć poglądy heretyckie, wielu heretyckich denominacji (kto wie, to może się jeszcze przydać:-).
Na tle ówczesnych sądów świeckich, sądy inkwizycyjne były po prostu bardzo nowoczesne z naszego punktu widzenia. Była w nich instytucja domniemania niewinności, obowiązek obrony oskarżonego, ograniczone zaufanie do zeznań złożonych po torturach (którymi bynajmniej nie szafowano), a także taka dość istotna zasada, jak odpowiedzialność fałszywego oskarżyciela, który w przypadku wykazania w toku przewodu sądowego jego złej woli mógł podlegać teoretycznie takiej samej karze, jaka groziła oskarżonemu; choć w praktyce rzadko to się zdarzało, to jednak dość skutecznie odstraszało od składania fałszywych doniesień. Inna rzecz, że o ile sądy świeckie ścigały z reguły całkiem prawdziwe przestępstwa kryminalne (oprócz oczywiście np. czarów etc., o których dziś wiemy że były nieprawdziwe), to inkwizycyjne sądy kościelne zazwyczaj ścigały przestępstwa, które z naszego punktu widzenia żadnymi przestępstwami nie były, w rodzaju herezji wszelkiego rodzaju. Oczywiście od tego też były wyjątki, np. w koloniach hiszpańskich w Ameryce pod dochodzenia inkwizycyjne podlegali różni rodzimowiercy składający dawnym bogom ofiary z ludzi, co było i godne ścigania także z naszego punktu widzenia.
Sądy świeckie (czyt. rewolucyjne różnych epok) także ścigały i eksterminowały ludzi za różne wydumane przewinienia. Niestety w czasach nowożytnych były dużo bardziej skuteczne i działały na masową skalę.
Tymczasem: "godnymi uwagi greckimi autorami sekcji byli Erasistratus i Herophilus którzy żyli III wieku p.n.e. W 44 roku p.n.e. Juliusz Cezar został poddany oficjalnej sekcji zwłok".
Tak więc: czy autorowi chodzi o "dokładne", czy też nie odrobił lekcji?
Tak, chodziło właśnie o "dokładne". W starożytności sekcje (a nawet wiwisekcje na niewolnikach) przeprowadzano, ale w sposób dość "ogólnikowy"; mniej więcej naumiano się, gdzie jest który organ i jak powinien wygląd jako zdrowy, a jak jako chory. Ale dopiero od XIV wieku i zwłaszcza później w czasach renesansu ta sztuka poszło dość skokowo naprzód, stopniowo nauczono się "wydzielać" poszczególne naczynia, rodzaje tkanek etc. Polecam dostępne w źródłach protokoły sekcji zwłok naszych monarchów, m.in. Stefana Batorego, Władysława IV, czy Jana III; przy całej swojej naiwności i widocznym jeszcze braku szczegółowej wiedzy, miały już całkiem nowoczesną formę.
panie kirk, nie bredź pan jak zwykle wszechwiedząco i szczególnie nie używaj pan słowa "naumiano" - ogólnie wiadomo, co ono oznacza ale nie jest przyjęte go używać. Co do historii sekcji medycznych: jest oczywiste, że w Europie (dlatego nie podałem Egipcjan starożytnych, ale ich wiedza jest także w europejskiej linii via Grecja) zaczyna się od Grecji i idzie przez Rzym. Stopień dokładności, unaukowienie - aż do nowoczesnej anatomopatologii, to inna sprawa. Zwróciłem uwagę na szczególny fakt zaczynania "wszystkiego" od Renesansu i najlepiej od Europy. Tyle.