Komiks przetrwał pojawienie się telewizji, internetu, kina 3D. Żyje i ma się świetnie, bo jest pięknym oszustwem: wyraża tęsknotę za światem, który nie jest możliwy.

Pewnego poranka w marcu 1938 r. Jerry Siegel wbiegł jak huragan do mieszkania swego przyjaciela Joego Shustera w Cleveland. Mieli po 24 lata, pochodzili z niezamożnych rodzin żydowskich emigrantów z Europy. Poznali się w szkole średniej w szczycie Wielkiego Kryzysu. Siegel marzył o karierze pisarza, Shuster artysty. Od kilku lat pracowali wspólnie nad graficznymi opowieściami o Supermanie.

Superman. Na początku był łysy drab

Zaczęło się w 1933 r., kiedy Siegel napisał opowiadanie science fiction „The Reign of the Superman" (Rządy Supermana), o bezdomnym, który po zażyciu eksperymentalnych leków zdobywa moc czytania w myślach. Wykorzystuje ją dla zysku i zabawy. Na ilustracjach Shustera pierwszy Superman był łysym, złowieszczym drabem. W kolejnych wcieleniach postać przeistoczyła się z czarnego charakteru w detektywa, pogromcę przestępczości. Przez kilka lat Siegel i Shuster bez sukcesu przedstawiali swoje koncepcje wydawcom. Aż jednej bezsennej nocy, w marcu 1938 r., Siegel wpadł na nowy pomysł: jako niemowlę niejaki Kal-El został wysłany na Ziemię w ostatniej chwili, nim jego rodzima planeta Krypton została zniszczona przez kataklizm. Znalazła go rodzina farmerów, otrzymał nazwisko Clark Kent. Gdy dorósł, został dziennikarzem lokalnej gazety. Nosi okulary i jest jednym z milionów niepozornych obywateli. Ale jego kosmiczne pochodzenie daje mu moc superbohatera, w którego przemienia się, by walczyć ze złem.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Komiksy to nie tylko historie o superbohaterach. Najwspanialsza literacko rzecz jaką czytałem od wielu lat to właśnie komiks - Prosto z piekła Alana Moora. Z historiami o trykociarzach nie ma to nic wspólnego. Zresztą ten sam Moore zamknął jak dla mnie temat superbohaterów w 1985.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Zgłoście tytuł artykułu do konkursu „debilny tytuł roku” artykuł zreszta też
    @ph7
    Raczej nie przeczytales artykulu, gdybys przeczytal wiedzialbys skad taki tytul. Po co wiec medrkujesz?
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @buddakot
    Bardzie to on "głupkuje", ale nie będę o to kopii kruszył...
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Przerażające.
    już oceniałe(a)ś
    0
    7