Za życia wydał tylko jeden tom poezji - "Przesłanie" w 1934 r. Mało kto słyszał wtedy o ubogim tłumaczu korespondencji w jednej z lizbońskich firm handlowych. Bomba wybuchła, gdy zmarł. Wówczas pod jego łóżkiem odkryto walizkę ze skarbem.

W środku spoczywało 27 tys. zapisanych drobnym maczkiem stron. To, co udało się rozczytać, wystarczyło, by został okrzyknięty największym, najbardziej intrygującym portugalskim literatem XX w.

Ten dwujęzyczny pisarz, poeta, filozof, krytyk, tłumacz i niedoszły astrolog stał się ikoną Lizbony, jej twarzą i wizytówką. Pessoa jest dla Lizbony tym, czym James Joyce dla Dublina albo Franz Kafka dla Pragi. Charakterystyczny wizerunek pana w okrągłych binoklach i ciemnym kapeluszu widnieje na pamiątkowych gadżetach: kubkach, kafelkach, rycinach, torbach, długopisach i pocztówkach. Przed kawiarnią A Brasileira, w której lubił przesiadywać, stoi jego rzeźba w brązie. Turyści z całego świata pstrykają sobie przy niej zdjęcia. Jest też pomnik przed domem, w którym mieszkał. A w restauracji Martinho da Arcada zachowano stolik, który zawsze zajmował. Stoi na nim filiżanka do kawy i… kieliszek.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Korzystać z życia nie zamierzał
    ów zagadkowy pan z Lizbony,
    miasta co składa się z wybrzeża
    i z oceanu z drugiej strony.

    Głębiej niż inni egzystencji
    ludzkiej wyczuwał niestabilność,
    niepokój sławił w wierszach więc i
    ludzką opiewał w nich bezsilność.
    już oceniałe(a)ś
    21
    0
    Kiedyś obiła mi się o uszy hipoteza, iż podejrzewano także, że wskutek traumy spowodowanej śmiercią ojca i brata (i może też koniecznością opuszczenia ukochanego miejsca), Pessoa miał dysocjacyjne zaburzenie tożsamości, stąd te liczne heteronimy, mające swój własny styl, charakter pisma i odrębną identyfikację tożsamościową, to de facto alter autora. Ktoś wie coś więcej?
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Dissuję na fiuta, który w Lizbonie ukradł mi "Lizbonę" po polsku...
    już oceniałe(a)ś
    0
    0