Nie jest to książka napisana ku pokrzepieniu serc i nie sądzę, że ku powszechnej nauce, bo jej autor zbyt wiele wie o ludzkiej naturze i jej demonach, by powodowały nim takie złudzenia. Ale jeżeli jakimś cudem – lub cudu w to nie mieszając – przywódcy narodu doszliby do przekonania, że dobrze byłoby uniknąć przynajmniej najbardziej uporczywych błędów, to „Dzieje głupoty w Polsce” podpowiedzą im jakich.
Jak każda ważna, więc nieprzemijająca książka wpisuje się w dyskurs o współczesności, nawet jeżeli w przewadze dotyczy XVIII wieku. Historia nie jest kanoniczną nauczycielką narodowego życia, ale nią bywa. I ta jej możliwość stanowi, że zarówno nieroztropne jest bezrefleksyjne zdanie się na nią, jak i abstrahowanie od jej mechanizmów lub – jak kto woli – wyroków.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Konstytucja 3 Maja? Dzięki jej twórcom straciliśmy niepodległość na 123 lata, a wystarczyło zaczekać 5 lat bez fikania i Polska by istniała NIEPRZERWANIE przez cały XIX wiek.
Reformy? Tak, ale powoli i po cichu, bez rewolucji i drażnienia Rosji. Robić swoje po cichu, wzmacniać państwo, edukować, wzmacniać armię - i czekać na zmianę koniunktury.
Sojusz z Prusami przeciw Rosji? Szczyt głupoty w sytuacji, kiedy to akurat Rosji zależało na całości RP (bo RP należała do Rosji, a tylko idiota oddaje co swoje innemu w dodatku rywalowi), a dla Prus to była kwestia życia lub śmierci, żeby RP zniknęła.
Kościuszko? No nie mógł, tępy głupek, się powstrzymać - i to dzięki niemu Polska zniknęła na dobre. I tak dalej, i tak dalej...
Jedyny mądry - Poniatowski i jego koteria.
Ale my, Polacy, wolimy czcić głupich, ale za to takich, co to lubią z szablą na czołgi, bo my jesteśmy Irokezami Europy i generalnie kochamy westerny...
...ech...
Nawiasem: dzisiaj znowu mamy przewartościowanie na świecie, wyłania się nowy bipolarny ład Chiny-USA, z Europą pośrodku i Rosją jako przystawką do Chin.
I co? Umiemy grać na trzech fortepianach jednocześnie? A GOOWNO...
...a by się przydało w końcu nauczyć...
Pan, Margrabio, narodu nie zmienisz. Tu rozumu rzadko się używa. A jedno, co naprawdę umiemy, to najpiękniej na świecie przegrywać.
Przecież do 2 maja 1791 Polska de facto nie zrobiła nic, co by Rosję jakoś fundamentalnie wkurzało. Ba, w otoczeniu carycy Katarzyny pojawili się politycy naciskający wręcz na pewne reformy w Polsce, które wzmocniłyby władzę centralną by udało się zapobiec jakobinizmowi i by Petersburg nie musiał się użerać z każdym magnatem oddzielnie tylko by mógł załatwić wszystko co chce za pośrednictwem warszawy. Można się było skoncentrować na fiskalizmie, budowie armii i wzmocnieniu władzy wykonawczej i czekać na zmianę koniunktury, a ta była za rogiem. W 1796 umiera Katarzyna co rozluźniłoby rosyjską kontrolę i z dużym prawdopodobieństwem założyć można, że po śmierci Stanisława I Poniatowskiego nowym królem zostałby Józef Poniatowski - człowiek oświecony, bardzo zdolny dowódca i sprawny administrator. W 1806 wiążemy się z Napoleonem, a nie sadzę byśmy w 1813 nie kopnęli go zadek wzorem innych sojuszników. A nawet jeśli zostalibyśmy wierni Bonapartemu, to Kongres Wiedeński co prawda pewnie by poobdzierał Polskę z różnych ziem, ale samo państwo by przetrwało ze wszystkimi tego pozytywnymi skutkami.
Otóż to. :((((
Jakto, a 1:27 bylo przeciez wielkim zwyciestwem!
Łatwo się pisze takie rzeczy z perspektywy 200 lat.
""Żadnego problemu nie rozwiązano za pomocą miłych i kulturalnych dyskusji, tylko za pomocą gniewu"
a Okrągły Stół w 1989 roku?
a strajki w Polsce 1988 roku?
za wikipedią:
"Gen. Czesław Kiszczak wezwał do natychmiastowego wygaszenia strajków i zagroził wprowadzeniem godziny milicyjnej i użyciem wojska."
"22–26 sierpnia ZOMO weszło do kilku zakładów w Szczecinie i kopalń na Górnym Śląsku. Jerzy Urban oświadczył, że władza nie będzie prowadziła rozmów politycznych pod strajkowym pistoletem."