26 kwietnia 1986 r. w Czarnobylu miała miejsce największa w historii katastrofa elektrowni jądrowej. Eksplozją skończył się źle przygotowany test czwartego reaktora czarnobylskiej elektrowni atomowej - próba była ćwiczeniem zachowania się w sytuacji awaryjnej. Pierwszy wybuch o godzinie 1.24 zniszczył rdzeń reaktora i osłonę antyradiacyjną, drugi, chwilę później - budynek reaktora. Do atmosfery dostał się radioaktywny pył. Moskwa przez kilka dni starała się ukryć przed światem katastrofę. 28 kwietnia stacja badawcza w Mikołajkach zarejestrowała w powietrzu ponad pół miliona razy większą niż normalnie aktywność izotopów promieniotwórczych. Mimo zapewnień Moskwy, że nic groźnego się nie stało, władze PRL zaakceptowały propozycję podawania jodu w płynie Lugola, aby zapobiec wchłanianiu radioaktywnego izotopu jodu. Podanie jodu 18,5 mln ludzi oznaczało, że nie oglądając się na zapewnienia ZSRR, władze działały w interesie obywateli.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Moze lepie nie,bo zostal napromieniowany i sam promieniuje. Ja nie tesknie.
U autorki zasadniczo z tym bardzo krucho, ta książka to publicystyka napisana przez osobę o gruntownej nieznajomości tematu. Ciężko trafić na jakieś precyzyjne dane, najczęściej zamiast podawać wielkość skażenia w jakichś jednostkach mamy do czynienia z frazami, ze było "duże", "bardzo duże", "przekraczało wielokrotnie normy". Ale konkretnie co, gdzie, ile, o ile, jakie normy - tego się nie dowiemy. Ponadto w swoich wstawkach "historycznych" autorka pokazuje absolutną nieznajomość sowieckich realiów, łyka jak głodny pelikan różne bajki, a jej współczesne obserwacje każą wątpić w zdolności poznawcze. W sumie chłam wydawniczy.