Erich Murawski (1894-1970) był niemieckim dziennikarzem i archiwistą. Podczas drugiej wojny światowej pełnił w Wehrmachcie funkcję oficera prasowego. Jego książka "Bój o Pomorze. Ostatnie walki obronne na wschodzie" (Wydawnictwo Napoleon V) to efekt wieloletniej pracy na niemieckich dokumentach. Walorem książki jest to, że Murawski dorastał na Pomorzu - urodził się w Ahlbecku, tuż przy dzisiejszej granicy z Polską - a do radzieckiej niewoli w 1945 r. dostał się w pobliżu Kostrzyna. Będąc propagandystą, został skazany na 25 lat pracy przymusowej, jednak do kraju wrócił w 1953 r.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Jednak w dalszym ciągu pozostaje fatem, że około 80 procent Szczecina zniszczyły tzw. naloty dywanowe aliantów, m.in legło w gruzach Stare Miasto oraz dzielnica wzdłuż prawego brzegu Odry - Łasztownia. Na szczęście przetrwały XIX wieczne kamienice w Śródmieściu i okolicach Stoczni. I zgadzam się, że po 1956 ( bo wtedy dopiero Polacy zaczęli cokolwiek w Szczecinie budować) stawiano przede wszystkim okropne peerelowskie bloczydła, ale i trzeba otwarcie przyznać, że nikogo w centrali nie interesowało upiększanie jakiegoś poniemieckiego miasta na zachodnich "rubieżach" (co innego Gdańsk czy nawet Wrocław gdzie Starówkę odbudowano). Na szczęście ostatnich latach powstaje dobra polska architektura - teatr Pleciuga, Filharmonia, Basen FG, w budowie Posejdon i Hanza Tower.
Tego, który np. zdecydował o postawieniu wieżowca przy Placu Grunwaldzkim, powiesiłbym za jaja...
Dwóch wieżowców. Mieszkałem w jednym nad księgarnią rolniczą. W sumie miałem blisko do szkoły, bo przez płot. Teraz ten wieżowiec jakoś skarlał, zmalał, ale kiedyś był wielki i miał piaskownicę na podwórku. Generalnie mam znacznie większe pretensje o zaoranie całego podzamcza, przy czym nie chodzi mi wcale o kwestie odbudowy, ale tak jak w Gdańsku, gdzie tylko Długi Targ odbudowano a pozostałą część zbudowano zachowując jednak styl. No i zostawiono ulice a nie autostradę nad odrą
W Gdańsku z grubsza odbudowano, natomiast we Wrocławiu, gdzie zachowało się znacznie więcej, raczej rozebrano. We Wrocławiu "odbudowano" tylko część zabudowy Rynku. Cudzysłów z tego powodu, że nie odtwarzano tego, co zniszczono, tylko jakiś wyobrażony stan dawniejszy. I przez cały PRL rozbierano zabytkową zabudowę. Pod różnymi pozorami.
W zasadzie zamiast pisać artykuły, można całą 'Ale Historię' zapełnić fragmentami rozmaitych książek; co z tego że nudnych i o kompletnych marginaliach, wszak ilość przechodzi w jakość.
Myslisz, ze za przetlumaczenie jagdpanzer na lowcow czolgow odpowiada autor? Moze, ale pytanie pozostaje, gdzie byla fachowa konsultacja?
Ale tak się określa oddziały jagdpanzer od lat:) nie wiem w czym widzisz problem??
Serio? Od ilu lat, bo najwyrazniej cos mi umknelo.
Za moich czasow….
Jagdpanzer (pojazdy) to jednak byly samobiezne dziala przeciwpancerne - niszczyciele czolgow jesli przyjmiemy anglosaskie nazewnictwo
Panzerjaeger (co poczatkowo nie przyszlo mi do glowy z uwagi na nazwe jednostki kompania a nie bateria) to mogly byc (pod)oddzialy artylerii przeciwpancernej.
PS. Nie slyszalem, zeby w WP oficjalnie - w jakimkolwiek czasie - uzywano okreslenia "lowcy czolgow" ale oczywiscie moja wiedza jest daleko niepelna i fragmentaryczna.
Kto po przeczytaniu tytułu "Bunt generała Schacka. Hitler nie wie, co się dzieje, Szczecin trzeba oddać bez walki" może mieć wątpliwości, o którym Pomorzu będzie mowa?
To jest tytuł artykułu a nie ksiązki. Po drugie miejsce urodzenia i wychowania autora książki może być dla odbiorcy z głębi Polski dość enigmatyczne. Tytuł "Bój o Pomorze" jest trochę mylący gdyż w obecnej nomenklaturze jest Pomorze (Gdańsk) i Pomorze Zachodnie (Szczecin).
Tytuł książki jest "Bój o Pomorze. Ostatnie walki obronne na wschodzie". Kto może uważać, że Gdańsk i okolice leżą na wschodzie, i że w dodatku Niemcy toczyli tam swoje ostatnie walki na tym kierunku?
Po tę książkę nie sięgnie żadem umysłowy melepeta, bo tacy wolą czytać brukowce. A inteligentny, interesujący się historią XX wieku czytelnik w mig zrozumie, o czym będzie bajka :-)
@orombello
Obaj możecie mieć rację - zależy kto sięgnie po tę książkę. Wypadałoby jeszcze wspomnieć o autorze: Erich Murawski, to raczej nie jest niemieckie nazwisko. Może dodatkowo mylić czytelnika. Swoją drogą szkoda, że autor artykułu nie przybliżył jego sylwetki, bo jakieś polskie korzenie muszą tu występować.
czy Ty naprawdę musisz mieć zawsze jakiś problem z moimi wpisami? Może jestem przewrażliwiony a może ty po prostu omijaj moje komentarze. Będzie prościej. Ja tylko chciałem uściślić pewne informacje a Tobie coś wyraznie nie daje spokoju. Miłego dnia mimo wszystko.
Junkier Pruski.
Zawsze powtarzam, że do tłumaczenia z obcego na polski trzeba znać dobrze DWA języki - obcy oraz polski.
Trzeba znać przede wszystkim językowy obraz świata w obu językach, czyli kontekst kulturowy, aby móc przenieść znaczenia i obraz świata z jednego języka na drugi. Jeszcze inaczej, trzeba rozumieć postrzeganie świata przez pryzmat języka. Proste porównanie: niemiecki kugelschreiber i polski długopis - nazwa tego samego przedmiotu, ale wskazuje na dwie różne cechy użytkowe.