Po zabójstwie Martina Luthera Kinga wielu Amerykanów wierzyło w istnienie spisku na jego życie. Z zabójcą Jamesem Earlem Rayem rozmawiał w więzieniu Dexter King, syn pastora. Wyszedł przekonany, że zamachowiec jest niewinny.

4 kwietnia 1968 r. około godz. 18 pastor Martin Luther King wyszedł na balkon motelu Lorraine w Memphis w stanie Tennessee. Następnego dnia miał wziąć udział w marszu pracowników oczyszczania miasta walczących m.in. o wyższe płace. Pod motelem stała kolumna samochodów. King ze współpracownikami wybierał się na kolację do miejscowego duchownego Billy’ego Kylesa. Mieli jeść tzw. soul food – potrawy wedle starych przepisów, jeszcze z czasów niewolnictwa (rostbef, golonka, flaki, karkówka, rzepa, placki kukurydziane): dużo, tłustawo, niezdrowo, za to smacznie.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze
    Myślę że związek ze śmiercią MARTINA LUTERA KINGA mógł mieć agent KGB zamieszkujący
    PRETORIE OSWALD PIROW poseł ,minister itd. powiązany zarówno ze STALINEM,HITLEREM,CANARISEM i Allenem Dulesem.JEGO Oficer prowadzący wywodził się z NIEMIEC.Ten człowiek nie tylko miał wpływ na osadzenie MANDELLI w więzieniu jak i na dekolonizację w AFRYCE.Jest dowodowo bardzo bliski metodzie jego działania i ukrywania prawdziwych intencji i celów pan MACIEREWICZ.WYPISZ -WYMALUJ.Już wówczas metody pracy niektórych agentów były bardziej wysublimowane niż nasza rzeczywistość jest to w stanie nawet obecnie przyjąć jako normalny stan LUB JAKO ZWYKŁĄ PRZEBIEGŁOŚĆ i kamuflaż.WRZUTKA.
    już oceniałe(a)ś
    0
    3