Upadek powstania dla wielu mieszkańców Warszawy był szokiem. Ostatnie dwa miesiące spędzili w strachu, wśród eksplozji, pożarów i wszechobecnej śmierci, a teraz mieli opuścić domy, z czym wielu nie potrafiło się pogodzić. Powoli jednak wychodzili z piwnic, a ulice zapełniły tłumy czekające na znak, że mogą opuścić miasto. Klaudiusz Hrabyk, powstaniec i dziennikarz, wspominał: Ich widok uzmysławiał rozmiary całego nieludzkiego okrucieństwa doznanej katastrofy. Ludzie opuszczali domy, piwnice i inne kryjówki objuczeni tobołami, ciągnąc za sobą jakieś wózki, dźwigając chorych, rannych i starców. (…) Na deliberacje nie było czasu. Trzeba było przekraczać linię barykady u zbiegu ulicy Lwowskiej i placu Politechniki. Zaczęliśmy iść powoli przed siebie.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Alianci powinni....
Rzygać się chce nad katofaszystowską wersją "patriotyzmu".
To nie tylko katofaszystowska wersja.
Ten patriotyzm nie urodził się w 2015 r.
Co by złego się nie stało w Polsce, to po rodzinnych przygodach mnie nie zdziwi. Wątek nie został podniesiony w muzeum, a szkoda, bo Polak Polakowi wrogiem był.
Zgadza się. Muzeum przemilcza to wszystko. Też znam temat od bezpośredniego uczestnika.
Polski Zyd to nie rodak/ Polak? Rozni ich religia, jesli sa praktykujacy czy wierzacy...
Oczywiście miało być wycieńczeni :(
Często wspominała Hankę Stokowską ,która pomagała w obozie ludzim chorym .
Mój wujek, który już nie żyje uciekał z pociągu. Stracił nogę, ale przeżył. Druga część rodziny dostała prawdziwy wpie...od lokalnego chamstwa z Pruszkowa. Nie od nazisty, wroga tylko od rodaka.