Kiedy we wtorek 29 października 1929 r. indeks giełdy nowojorskiej skurczył się aż o prawie 13 proc. w Białym Domu od kilku miesięcy urzędował Herbert Clark Hoover. Nazywają go "prezydentem, który nie radził sobie z kryzysem", a ten mający niewiele wspólnego z prawdą mit zawdzięcza mediom sympatyzującym w większości z jego następcą Franklinem Delano Rooseveltem.

3 września 1929 r. nic jeszcze nie zapowiadało Wielkiej Depresji, jak w USA nazywany jest kryzys z lat 1929-33. Przeciwnie - indeks giełdy nowojorskiej osiągnął tamtego dnia 381,17 pkt, czyli maksimum po ośmiu latach niemal nieustannych wzrostów. Od sierpnia 1921 r. do sierpnia 1929 r. wzrósł prawie sześciokrotnie. Kiedy od początku września 1929 r. sytuacja się zmieniała i każdego dnia akcje taniały, gracze giełdowi byli dalecy od paniki - przez poprzednie osiem lat nieraz przeżywali okresy spadków trwające kilka tygodni, po czym indeks znów szedł w górę. Tym razem jednak stało się inaczej - do końca września indeks stracił 10 proc., w październiku trochę się podniósł, ale od połowy miesiąca spadał coraz szybciej. "Co się dzieje? - zastanawiali się maklerzy dostający coraz więcej zleceń sprzedaży. - Ktoś gra na zniżkę, sztucznie podniecając panikę?".

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    A za parę dni dział gospodarczy "Wyborczej" znowu będzie biadolił, że Polacy nie chcą inwestować swoich oszczędności na giełdzie. Nie chcą, bo wiedzą, że tzw. drobni ciułacze na giełdzie papierów wartościowych służą wyłącznie jako dojne krowy dla funduszy inwestycyjnych.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0