Ta wyprawa miała zrekompensować Brytyjczykom porażkę w wyścigu, w którym szło o zdobycie bieguna południowego, i gorycz, że nie dotarli jako pierwsi na biegun północny. Plan był prosty: pokonać Antarktydę od wybrzeża do wybrzeża

 

Ernest Shackleton (drugi od lewej) wraz z polarnikami. Uczestnikom wyprawy płacono od 240 do 750 funtów rocznej pensji, ale największym wynagrodzeniem miał być zaszczyt pokonania Antarktydy

Z powietrza wygląda jak śnieżnobiały przecinek rzucony na granatowy ocean oblewający Antarktydę . O ile woda jest wolna od lodu, bo jeśli morze kryją zimowe kry albo spiętrzony, połamany pak, wówczas nie wygląda w ogóle, ukryta w bieli sięgającej po granice spojrzenia.

Na Wyspie Słoniowej nic nie rośnie, tylko skały, lód, śnieg, wzburzony ocean i wyjący wicher. Nic, prócz siedlisk słoni morskich, od których wzięła nazwę, fok i polujących na nie drapieżnych morskich lampartów, stad pingwinich, szybujących ponad przybojem petreli i mew. Polarna dzikość, gdzie człowiek nie ma czego szukać. No, może gdzieś pałętają się zetlałe łachmany, które niegdyś były kurtką zostawioną przez doktora Alexandra H. Macklina prawie sto lat temu.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze