Instalacje termicznego przetwarzania odpadów, czyli tzw. spalarnie, same też generują odpady. W Polsce jest tego 400 tys. ton rocznie (w przeliczeniu: 17 tys. tirów), w tym 80 tys. ton odpadów kwalifikowanych jako niebezpieczne, a reszta to żużle. Spalarnie same już się tymi odpadami nie zajmują.

Coś z nimi trzeba jednak zrobić. Instalacje termicznego przetwarzania odpadów przekazują je wyspecjalizowanym firmom, organizując na ich odbiór przetargi. I tu pojawił się pewien problem. – Niektóre spalarnie starają się wybrać ten podmiot, który odbierze je od nich najtaniej. A najtaniej wychodzi wtedy, gdy trafiają na składowisko – mówi Henryk Siodmok, prezes firmy Mo-BRUK, która zajmuje się m.in. przetwarzaniem tego typu odpadów.

Recykling. Niebezpieczne odpady

– Mówimy o odpadach żrących, zawierających bardzo dużo substancji niebezpiecznych dla środowiska. Takie składowiska mogą prowadzić do katastrof ekologicznych. Jesteśmy jedyną firmą w Polsce, która realizuje wszystkie procesy z pełnym uwzględnieniem recyklingu, co gwarantuje, że żaden z naszych odpadów nie trafia na składowisko. Przetwarzamy odpady na pełnowartościowe produkty. Staramy się to spalarniom wyjaśniać. To o tyle ważne, że zgodnie z prawem, odpady pospalarniane należy poddać recyklingowi, a tylko wtedy, gdy nie ma takiej możliwości, należy je unieszkodliwiać lub składować. Dotyczy to również żużli – podkreśla Siodmok.

Ustawa o odpadach z 2012 roku mówi jasno, że najlepiej ich nie wytwarzać, a jeśli już są, to trzeba starać się ponownie je wykorzystać lub, jeśli to niemożliwe, poddać recyklingowi, czyli odzyskać z nich surowce, materiały itd. Dopiero w następnej kolejności powinno być unieszkodliwianie, a na końcu składowanie. Tej kolejności wszyscy powinni się trzymać. W przypadku odpadów po spalaniu też.

– Jest również rozporządzenie ministra infrastruktury odnoszące się bezpośrednio do odpadów ze spalarni, zgodnie z którym należy je przetwarzać, a nie składować. Obudowę prawną mamy więc w Polsce ambitną, powiedziałbym nawet, że wzorową. Problem w tym, że to prawo nie zawsze jest przestrzegane. Są spalarnie, które argumentują, że nie muszą przeprowadzać recyklingu, jeśli ekonomicznie jest to dla nich nieopłacalne. Kwestionujemy tego rodzaju myślenie przed Krajową Izbą Odwoławczą. W dwóch postępowaniach KIO już przyznała nam rację. To są w tej chwili precedensowe orzeczenia w Polsce – zaznacza Siodmok.

Recykling. Biorą i stabilizują

Co właściwie można zrobić z takich odpadów? Firma przetwarza je na prefabrykaty lub kruszywa, wykorzystywane przede wszystkim do budowy utwardzeń pod drogami. Mo-BRUK produkuje takie kruszywa od ponad 20 lat.

– Mamy badania przeprowadzone przez renomowane laboratoria i certyfikaty potwierdzające, że nasze produkty spełniają wszystkie normy budowlane. Co istotne, od przyszłego roku w przetargach na realizację dróg firmy budowlane będą otrzymywać dodatkowe punkty za wykorzystanie kruszyw recyklingowych, takich jak te produkowane przez Mo-BRUK, przy realizacji inwestycji – zaznacza Siodmok.

A co z faktem, że te odpady w momencie, gdy opuszczają bramę spalarni, są w dużej części niebezpieczne?

– Stabilizujemy je. Polega to na tym, że łączymy je z innymi składnikami mieszanek, np. odpadami, kruszywami, cementem, chemią stabilizującą oraz unieszkodliwiającą, co pozwala wiązać m.in. metale ciężkie oraz inne związki. Zbadaliśmy takie kruszywa pod drogami zbudowanymi 10-15 lat temu, pobierając próbki z różnych warstw. Okazało się, że skład tych kruszyw się nie zmienił. A to znaczy, że nie następuje ich wymywanie. Dlaczego woda ich nie wymywa? Te kruszywa się bardzo łatwo zagęszczają, wiążą i uszczelniają. Pod tym względem mają przewagę nad kruszywami naturalnymi – wyjaśnia Siodmok.

I podkreśla: – Polska jako jedyny kraj w Europie przetwarza odpady ze spalarni. Na Zachodzie trafiają one np. do nieczynnych kopalń soli (tak dzieje się w Niemczech) albo na jedną z norweskich wysp. Proces scalania i stabilizacji jest w tych krajach znany, tylko niewielu to potrafi robić. My przyjmujemy takie odpady np. z Włoch, ponieważ tam nie potrafią sobie z tym poradzić.

Recykling. Patent na bomby

Mo-BRUK zajmuje się też rozbrajaniem tzw. bomb ekologicznych. – W tym roku były w Polsce trzy takie przetargi i wszystkie wygraliśmy. A w sumie do tej pory zlikwidowaliśmy ponad 20 takich nielegalnych składowisk. Łącznie to ok. 25 tys. ton odpadów. Takie odpady też w pierwszej kolejności przekazujemy do odzysku, bo niczym nie różnią się od innych odpadów przemysłowych, tylko że są składowane niezgodnie z prawem – wyjaśnia przedstawiciel firmy.

Mo-BRUK, jako jedyna firma z branży odpadowej w Polsce, jest notowany na warszawskiej giełdzie, w indeksie WIG40. Firma ma osiem zakładów. Trzy z nich zajmują się scalaniem i stabilizacją odpadów niebezpiecznych, a dwa produkują paliwa alternatywne (tzw. RDF) dla instalacji termicznego przetwarzania odpadów. Do tego dochodzą spalarnie odpadów niebezpiecznych i medycznych.

– Spalarnie w ogóle są bardzo czystymi instalacjami. Ważne, by odpad, który powstaje lokalnie, mógł być lokalnie zużyty na produkcję ciepła i energii elektrycznej, by nie trzeba go było transportować na duże odległości. Wtedy możemy stabilizować ceny ciepła i prądu dla mieszkańców. Dlatego uważam, że powinniśmy przekształcać ciepłownie tak, by mogły spalać odpady. Mamy w Polsce dobre, nowoczesne technologie i dobre prawo. Trzeba to tylko odpowiednio wykorzystać – podsumowuje Siodmok.

Komentarze