Dlaczego tak wspaniale czujemy się po letniej burzy? Aż chce się otworzyć okna i wziąć głęboki wdech! Temperatura spada, wilgotność rośnie, drobiny kurzu opadają na ziemię, a jony ujemne zdobywają lekką przewagę nad dodatnimi. Tego właśnie nam potrzeba. Do swobodnego i zdrowego oddychania powietrze musi mieć odpowiednie parametry. W przeciwnym razie jest jak trucizna z klasycznej literatury kryminalnej – niewidoczna i niezostawiająca śladów.
W czasie upałów najszybciej ulgę przyniesie klimatyzator. W krótkim czasie i precyzyjnie obniża temperaturę powietrza w pomieszczeniu do żądanego poziomu. Współczesne urządzenia mają zdolność skutecznego chłodzenia, pracując w temperaturze otoczenia sięgającej +43 stopni. Jednak o klimatyzatorach mówi się również niepochlebnie. Wini się je za powodowanie chorób dróg oddechowych i skórnych. Podobno są wylęgarnią bakterii oraz zarodników grzybów. Poza tym jest to jeszcze jedno urządzenie w domu zużywające prąd. Czy wobec tego warto?
Zacznijmy od bólu gardła i chrypki. Ich przyczyną nie jest sam klimatyzator, lecz szok termiczny. A ten fundujemy sobie sami, niewłaściwie korzystając z urządzenia. Jeśli rozgrzani i spoceni wejdziemy z ulicy do domu, gdzie jest przyjemne 19 st. C, to przeziębienie gotowe. Zwłaszcza gdy urządzenie pracuje na najwyższych obrotach i wywołuje przeciąg. Bezpieczna różnica temperatur wynosi 5-6 stopni. Efektu przeciągu natomiast nie musimy się obawiać, jeśli wybierzemy model z wbudowanym inverterem.
Inverter jest to mechanizm umieszczony w jednostce zewnętrznej klimatyzatora, który automatycznie dostosowuje wydajność sprężarki w zależności od warunków panujących wewnątrz. Dzięki niemu klimatyzator na początku działa z najwyższą mocą, aby schłodzić przestrzeń do żądanej temperatury, a potem przestawia się na jej podtrzymywanie. Urządzenie bez invertetra działa jak lampa – włącza się i wyłącza. Inverter natomiast można przyrównać do pedału gazu w samochodzie – płynnie przyspiesza i odpuszcza.
Klimatyzator z inverterem ma jeszcze jedną ważną dla naszych kieszeni zaletę. Zużywa mniej prądu, ponieważ przez większość czasu działa z małą wydajnością. Zanim kupimy klimatyzator poczytajmy metkę urządzenia. Jeśli ma inverter, będzie to na niej zaznaczone. Odczytamy też, na jakim czynniku chłodniczym pracuje. Najlepszy jest obecnie R410A. Zarówno ze względów ekologicznych, jak i ekonomicznych. Po prostu wydajniej schładza, nie zużywając przy tym więcej prądu.
Opinię o klimatyzatorach jako inkubatorach chorobotwórczych mikroorganizmów też już można włożyć między bajki. Nowoczesne urządzenia służą nie tylko chłodzeniu powietrza, ale również polepszaniu jego jakości. Stosuje się w nich takie same filtry jak w domowych oczyszczaczach. W standardowym wyposażeniu jest przeciwpyłowy filtr z tkaniny (zwany też siatkowym lub mechanicznym), który trzeba odkurzać (zwykle co dwa tygodnie lub zgodnie z instrukcją producenta). Na życzenie sprzedawca umieści w naszym urządzeniu filtry dodatkowe – pochłaniające zapachy i unieszkodliwiające bakterie oraz grzyby i pleśnie. Do wyboru jest kilka technologii filtrowania.
Dotychczas do usuwania przykrych zapachów służył filtr węglowy. Skuteczny, ale o krótkiej żywotności. Coraz częściej zastępuje go filtr jonowy (ceramiczny), który posłuży trzy lata, jeśli tylko będziemy go od czasu do czasu myć.
Do zapobiegania rozwojowi „życia" wewnątrz klimatyzatorów używa się ekstraktów z jabłek (polifenolu) lub japońskiego zielonego chrzanu wasabi. Oba filtry wyłapują mikroorganizmy dzięki właściwościom elektrostatycznym, a następnie substancje spożywcze zabijają je. W niektórych urządzeniach używa się do tego celu bakteriobójczych właściwości jonów srebra.
Prawdą jest jednak, że schładzanie powietrza przez klimatyzator powoduje jednocześnie jego wysuszanie. Dlatego bardzo ważne jest zapewnienie dobrej wentylacji pomieszczeń. Oczywiście w grę nie wchodzi otwieranie okien, bo wydajność klimatyzatora dobiera się precyzyjnie do warunków panujących w zamkniętym wnętrzu. Warto więc założyć okienne wywietrzniki higrosterowalne. Reagują one na poziom wilgotności w pomieszczeniu. Jeśli się obniża, automatycznie powiększają się otwory wpuszczające świeże powietrze.
Zażywanie komfortu w klimatyzowanym pomieszczeniu wiąże się ze sporym wydatkiem i przynajmniej małym remontem jednego pokoju. Najpopularniejsze urządzenia typu split składają się z dwóch jednostek – zewnętrznej, odprowadzającej ciepło i wewnętrznej, wdmuchującej chłodne powietrze. Aby je połączyć, trzeba wybić dziurę w ścianie. Nie unikniemy tego również w przypadku kompaktowego klimatyzatora przenośnego. Od niego też trzeba wyprowadzić rurę na zewnątrz. Poza tym są to urządzenia mało wydajne i hałaśliwe – nie da się przy nich spać. Jak się poratować łatwiej i taniej?
Są na rynku oparte na polskim patencie, niewielkie, ale sprytne urządzenia, które jednocześnie oczyszczają powietrze, nawilżają je, jonizują i chłodzą. Jednym słowem tworzy korzystny dla zdrowia i samopoczucia mikroklimat w mieszkaniu. Nowatorskim rozwiązaniem jest mechaniczne rozbijanie wody na aerozol średniokroplisty – najlepszy do nawilżania dróg oddechowych.
Efekt jest taki, jakbyśmy oddychali morską bryzą lub przy wodospadzie. Jeśli do zbiornika wody dodamy kostek lodu, rozpylana mgiełka będzie schładzać powietrze. Aerozol średniokroplisty jednocześnie jonizuje ujemnie powietrze. Po co nam to?
W naturalnym środowisku jony ujemne mają lekką przewagę nad dodatnimi. Dzięki temu na łonie natury czujemy się dobrze, szybko odpoczywamy, ustają różne dolegliwości. W domach za sprawą telewizorów, komputerów, mikrofalówek i przedmiotów z tworzyw sztucznych panuje „elektroklimat" z przewagą jonów dodatnich (do 25 proc.). Z tego powodu szybko się męczymy, tracimy zdolność koncentracji i chorujemy na migrenę, nerwobóle, reumatyzm. Jest to również bardzo niekorzystne środowisko dla alergików i astmatyków. Jonizacja powietrza jest dla nich dobra również dlatego, że powoduje koagulację (łączenie w większe cząstki) i opadanie fruwających drobin kurzu.
One nie tylko zdobią. Są fabryką czystego powietrza. Skrzydłokwiat wzbogaca w pomieszczenia w tlen. Jednak aloes wydziela tlen nawet nocą, gdy w innych kwiatach ustaje fotosynteza. Idealny do sypialni. Do najlepszych nawilżaczy powietrza należą paproć i szeflera. Difenbachia i fikus Beniamina sprawdziły się natomiast w lotach kosmicznych jako sposób na ujemną jonizację powietrza
Wszystkie komentarze