Dawno temu papiernie w Europie zbierały stare tkaniny, czyli znoszone ubrania, żeby przerabiać je na masę papierniczą. Nadawały się do tego, bo były zrobione z włókien naturalnych. To było jeszcze w czasach przedindustrialnych. Czy to nie świetny przykład gospodarki w obiegu zamkniętym? A przecież nikt wtedy nie myślał jeszcze o ekologii i recyklingu. Po prostu odzyskiwano tyle surowca, ile tylko się dało, bo był zbyt cenny, żeby go wyrzucać i marnować. Papiernie nawet rywalizowały ze sobą o tereny zbiórki tych starych, zużytych tkanin.
Muzeum Papiernictwa w Dusznikach-Zdroju na Dolnym Śląsku odtwarza teraz tę dawną technologię i jeszcze w tym roku ma zacząć wytwarzać taki papier (czerpany) w swojej manufakturze. To jednak będzie ciekawostka turystyczna.
Natomiast biznes, nie tylko przemysł papierniczy, stoi dziś przed zadaniem zbudowania gospodarki w obiegu zamkniętym w zupełnie innych realiach niż dawniej, gdy starano się nic nie marnować – ani na etapie wytwarzania, ani używania, ani wtedy, gdy ktoś się czegoś pozbywał. Teraz żyjemy w świecie produkującym bardzo dużo, bardzo szybko konsumującym i na potęgę wyrzucającym różne rzeczy.
Ubrania to zresztą świetny przykład: szacuje się, że recyklingowi poddaje się na całym świecie mniej niż 1 proc. odzieży! Co z resztą? Do wytwarzania papieru może się to już nie nadaje, bo ma za dużo włókien syntetycznych i są już inne metody produkcji w dużej skali, ale coś z tym wszystkim trzeba zrobić.
Recykling to dziś jeden z kluczowych punktów zwłaszcza dla firm produkcyjnych, rzecz jasna nie tylko z branży odzieżowej. Coraz częściej deklarują starania o to, by stosować jak najwięcej surowców z odzysku oraz projektować swoje produkty tak, by łatwiej i w większym stopniu nadawały się do ponownego przetworzenia. Próbują też zużywać do produkcji mniej surowców i stosować materiały bardziej przyjazne środowisku, czyli mniej uciążliwe. Celem numer jeden pozostaje zmniejszanie emisyjności gospodarki.
Z raportu przygotowanego przez organizację Conservation International (styczeń 2023), zajmującą się ochroną bioróżnorodności, wynika, że w biznesie jest świadomość i wola wprowadzania zmian. Wypytano o to 502 menedżerów zajmujących się zrównoważonym rozwojem w globalnych organizacjach z 13 sektorów, w Stanach Zjednoczonych i Europie. Jakie działania podejmują i jakie cele sobie wyznaczają?
92 na 100 stwierdziło, że ograniczenie emisji dwutlenku węgla jest dla ich organizacji priorytetem. Nieco więcej niż czterech na pięciu zapytanych stwierdziło, że ich firmy muszą przyspieszyć swoje wysiłki w zakresie dekarbonizacji, ale zastanawiają się, „jak" to robić. 84 proc. dostrzega wyzwanie, w kontekście zmniejszania emisji i osiągania celów, w ograniczeniach technologicznych.
A jakie sposoby dekarbonizacji są według nich osiągalne? Spośród najbardziej popularnych strategii na pierwszym miejscu znalazła się poprawa efektywności energetycznej, która była postrzegana jako bardzo osiągalna lub w pewnym stopniu osiągalna przez 79 proc. respondentów. Prawie tyle samo menedżerów od zrównoważonego rozwoju wskazało też jako osiągalne dwie inne strategie – zmniejszenie emisyjności w łańcuchu wartości oraz zachęcanie pracowników do redukcji emisji. Mniej, bo 71 proc., uznało, że osiągalne jest całkowite przejście na energię odnawialną.
Zmniejszanie emisyjności gospodarki ma przebiegać etapowo, a metą powinna być całkowita dekarbonizacja. To oznacza ogromne zmiany, na miarę nowej rewolucji przemysłowej. I trzeba je wprowadzać szybko. Gdy na początku epoki przemysłowej Stany Zjednoczone przechodziły z biomasy, czyli drewna, na węgiel, cały ten proces zajął dekady. Teraz tyle czasu nie ma. A nie można oczekiwać, że zmiany technologiczne, związane przede wszystkim z pozyskiwaniem i wykorzystywaniem czystej energii w przemyśle czy transporcie, nastąpią z dnia na dzień.
Widać to dobrze choćby na przykładzie technologii wodorowych, które – to podkreślają wszyscy specjaliści – mają ogromny potencjał. Szkopuł w tym, że do produkcji, przechowywania, transportu i wykorzystywania wodoru w przemyśle czy transporcie w takiej skali, która zrobi różnicę, niezbędna jest specjalna infrastruktura, odpowiednio duży popyt i zainteresowanie ze strony biznesu. A najlepiej też dużo nadmiarowej energii z OZE, żeby produkcja wodoru naprawdę była czysta. Impuls do rozwoju potrzebnych technologii i do rozkręcenia inwestycji ma dać Europejski Bank Wodorowy z 3 mld euro do dyspozycji.
Dostęp do czystej energii wydaje się być w ogóle kluczowy na drodze do klimatycznej neutralności. Najlepsza byłaby pewnie fuzja termojądrowa. W ubiegłym roku w kontrolowanym procesie tego typu udało się wreszcie uzyskać więcej energii niż jej zużyto do zainicjowania reakcji. To pierwsze takie dokonanie w historii. Ale do uruchomienia „normalnej" produkcji energii za pomocą fuzji termojądrowej droga jeszcze daleka.
A czego można się spodziewać w najbliższym czasie na świecie? Autorzy najnowszego raportu o rynku energii elektrycznej, opublikowanego na początku lutego tego roku przez Międzynarodową Agencję Energetyczną (IEA), stwierdzają, że przewidywany spadek produkcji energii z węgla w Europie i obu Amerykach prawdopodobnie spotka się ze wzrostem w regionie Azji i Pacyfiku.
Ten wzrost ma wynieść średnio 3 proc. rocznie w ciągu najbliższych trzech lat. Dodajmy, że apetyt Chin, Indii i Azji Południowo-Wschodniej na energię będzie największy – w ciągu najbliższych trzech lat ma odpowiadać za ponad 70 proc. wzrostu globalnego zapotrzebowania na energię elektryczną.
Co to wszystko oznacza? Jak piszą autorzy raportu, emisje dwutlenku węgla z produkcji energii elektrycznej na świecie, po osiągnięciu rekordowego poziomu w 2022 r., pozostaną na tym samym pułapie do 2025 r.
Prognozują również, że udział źródeł odnawialnych w globalnym miksie energetycznym będzie rósł. Jeśli w ubiegłym roku osiągnął 29 proc., to w 2025 r. ma to być już 35 proc. Równocześnie ma spadać udział energii generowanej z węgla i gazu.
To jednak prognoza. Zdarzać się mogą różne sytuacje. Na przykład w ubiegłym roku Europa intensywniej wykorzystywała węgiel i gaz, a jednocześnie gwałtownie zmniejszyła się produkcja energii w elektrowniach wodnych, co było spowodowane suszą. Mniej prądu popłynęło też z elektrowni jądrowych, co było skutkiem zamknięcia i konserwacji elektrowni. Autorzy raportu spodziewają się jednak, że do 2025 r. emisje związane z wytwarzaniem energii elektrycznej w Europie będą się zmniejszać średnio o około 10 proc. rocznie.
Wszystkie komentarze