Rozmowa z dr. hab. inż. Aleksandrem Sobotą, profesorem Politechniki Śląskiej, z Wydziału Transportu i Inżynierii Lotniczej
prof. Aleksander Sobota: Zapisy ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych się nie zmieniły. Są w niej zawarte pewne założenia, które organizatorzy i operatorzy publicznego transportu zbiorowego muszą spełnić. Dotyczą udziału pojazdów niskoemisyjnych we flocie. Na przykład w 2028 roku trzeba będzie mieć co najmniej 30 proc. floty zasilanej paliwami alternatywnymi.
– Podsumowując, trudno odpowiedzieć na pana pytanie. Z jednej strony uwarunkowania formalno-prawne determinują kontynuację polityki rozwoju elektromobilności, a z drugiej zmieniająca się rzeczywistość na rynku paliw może kształtować postawy odmienne od założeń dokumentów strategicznych i polityk.
– Zmieni się podejście operatorów i organizatorów zbiorowego transportu publicznego. Nieunikniona jest dywersyfikacja floty pojazdów pod względem rodzaju stosowanego paliwa. W mojej ocenie jest to jedyne bezpieczne rozwiązanie z punktu widzenia realizacji zadań przewozowych. Organizatorzy powinni wymagać od operatorów, by we flocie znajdowały się diesle, elektryki, gazowce i być może pojazdy z napędem wodorowym. Jest to jednak skomplikowane. Każdy operator woli mieć we flocie, najlepiej, jedną markę i jeden typ pojazdu. Wtedy zarządzanie eksploatacją tymi pojazdami jest łatwiejsze. Jeśli ma różne typy pojazdów, o różnych rodzajach zasilania, to warsztat musi być dużo bardziej rozbudowany, a co za tym idzie, operator ponosi o wiele wyższe koszty.
– Nie jestem specjalistą w zakresie zarządzania energią. Niemniej jednak, gdy wiosną tego roku występowały problemy z dostawami gazu, okazało się, że w przypadku braków priorytet w dostawach będą miały gospodarstwa domowe, a nie przedsiębiorstwa komunikacyjne czy inne.
– Gminy mają ustawowy obowiązek zabezpieczenia obsługi komunikacyjnej dla mieszkańców. Co zrobić w czasach, kiedy nie możemy już spać spokojnie i po prostu czekać na dostawy paliwa? Chodzi o wypracowanie modelu, który zminimalizuje ryzyko występowania zakłóceń w publicznym transporcie zbiorowym. Gminy stoją więc przed dylematem: bezpieczna oferta przewozowa, czyli model drogi oparty na różnych typach pojazdów i napędów, czy rozwiązanie bazujące na jednym rodzaju napędu, dużo tańsze z punktu widzenia kosztów eksploatacyjnych. Decydentów czeka podjęcie trudnych decyzji, które będą podejmowane w zależności od zasobów finansowych, które niestety się kurczą.
– Obecnie operatorzy mają najmniej problemów z pojazdami zasilanymi ropą naftową. To sprawdzona technologia, a normy Euro 6 i Euro 7 są wygórowane i zapewniają bezpieczeństwo dla środowiska naturalnego. Inne technologie zasilania wciąż się rozwijają lub dopiero raczkują (np. pojazdy zasilane wodorem). Brakuje jeszcze badań w wielu obszarach pokazujących zachowanie się pojazdów w długim czasie ich użytkowania. Uważam, że operatorzy powinni mieć diesle we flocie.
Wszystkie komentarze