Badania naukowe wskazują, że sumaryczna ilość informacji docierających dziś do naszych mózgów w ciągu tylko jednego dnia, wyrażona w bitach, wynosi nawet 34 gigabajty. Po raz pierwszy pojęcia „przeładowanie informacyjne" (ang. „information overload") użył w roku 1970 futurolog Alvin Toffler. Przeogromne zbiory danych okazały się nie tylko zagrożeniem, ale i szansą dla człowieka. Okazało się, że dzięki nim można m.in. efektywnie zarządzać.
Jeszcze w połowie XX wieku o przewadze konkurencyjnej firmy najczęściej decydowała cena. Z biegiem lat prym zaczęły wieść jakość usług i obsługa klienta. Dzisiaj czynnikiem, który pozwala firmom na pozostawienie konkurencji w tyle, są przede wszystkim stopień informatyzacji i szybkość przepływu danych. To właśnie na podstawie narzędzi informatycznych menedżerowie analizują trendy, podejmują decyzje i budują strategie na przyszłość. Ogromne zbiory danych pozwalają im na bardzo dobre przewidywanie różnych zdarzeń.
– W ostatnich 10 latach powstał koncept Przemysłu 4.0, który zakłada, że każdym procesem w organizacji da się zarządzać cyfrowo. Tylko w momencie, gdy nasza gospodarka będzie odpowiednio rozwinięta pod tym względem, staniemy się partnerami dla dużych europejskich, azjatyckich i amerykańskich firm. To jest warunek konieczny, który musimy jako małe i średnie przedsiębiorstwa zacząć spełniać – mówi Artur Pollak, prezes zarządu APA Group, polskiej firmy technologicznej, która realizuje projekty automatyki przemysłowej i budynkowej m.in. dla takich gigantów jak Amazon, Volkswagen, Tesla.
Idea Przemysłu 4.0 nie dotyczy tylko parków maszynowych. Obejmuje działalność przedsiębiorstw z niemal każdej branży i pozwala sprawnie współpracować – w ramach jednego procesu – zarządom, średnim szczeblom menedżerskim, działom finansów, sprzedaży, logistyki i innym. Pracowników łączy wspólny strumień danych, który te same informacje pozwala wykorzystywać do podejmowania najróżniejszych decyzji – zarówno przez księgowego, głównego elektryka, administratora budynku, jak i dyrektora produkcji.
– Przedsiębiorcy mają parki maszyn, które już funkcjonują. Nie ma potrzeby ich wymieniać. Wystarczy dodać narzędzie w postaci inteligentnego centrum zarządzania, które usprawni ich działanie, spowoduje, że będą miały jeszcze większe moce. Dzięki temu firmy będą potrafiły gromadzić dane płynące z maszyn, co pozwoli rozszerzyć możliwości całego systemu i przedsiębiorstwa – wyjaśnia dr hab. inż. Damian Gąsiorek, prodziekan ds. współpracy i rozwoju Wydziału Mechanicznego Technologicznego Politechniki Śląskiej.
Eksperci nie mają wątpliwości, że w ciągu dwóch ostatnich dekad nastąpiła ogromna zmiana w podejściu do procesów produkcyjnych. Tradycyjne sposoby myślenia ustąpiły nowej idei, która bazuje na pełnej automatyzacji, zdalnej komunikacji między wszystkimi obszarami i zaawansowanej analizie danych.
– Łączymy w całość układy sterowania, stacje zrobotyzowane i wszelkie procesy przemysłowe. Pokazujemy ludziom dane, używamy algorytmów Big Data, czego skutkiem jest podłączenie całych fabryk do internetu, dzięki czemu mogą one wymieniać między sobą informacje. Do wykorzystania tych wszystkich zbiorów danych stworzyliśmy platformę NAZCA, która łączy człowieka z danymi, umożliwia optymalizację procesów, obniżanie kosztów eksploatacyjnych. Dlatego tak ważne jest, żeby gromadzić informacje, analizować je, a później podejmować jak najlepsze decyzje – wyjaśnia Artur Pollak.
Pandemia koronawirusa przyspieszyła procesy automatyzacji i przyczyniła się do ich masowego wdrażania przez firmy. Automatyzowane są dziś nie tylko linie produkcyjne, ale i kontrole dostępu do budynków, szatni, placówek medycznych, siłowni, transport do magazynów, zarządzanie salami konferencyjnymi i przestrzeniami co-workingowymi. Pojawiła się też nowa generacja robotów, zasilana w duże zbiory danych, która aktywnie łączy się z innymi urządzeniami i jest w stanie adaptować się do zmiennych warunków.
Jakie korzyści wynikają z automatyzacji firm? Proces ten pozwala przedsiębiorstwom na realne oszczędności, zwiększenie efektywności pracy, ale sprzyja też środowisku. Przykład? Technologie automatyzacji budynków (BMS) przyczyniają się do niwelowania śladu węglowego. Mowa o sporych wartościach, bo szacuje się, że budownictwo odpowiada za około 40 proc. finalnego wykorzystania energii.
Proekologiczne zachowania wymusza zresztą na firmach nowe ustawodawstwo, m.in. unijna Dyrektywa Budowlana Wydajności Energetycznej (EPBD). Jej założenia są bardzo wyraźne: poprawa efektywności energetycznej budynków w zakresie projektowania, instalacji i kontroli ogrzewania, oświetlenia, chłodzenia, wentylacji. Zmniejszenie strat środowiskowych i kosztów na tak wysokim poziomie jest możliwe jedynie poprzez centralizowanie zbierania danych o efektywności energetycznej w „control roomach".
– Centrum zarządzania albo podejmuje automatyczną decyzję o optymalizacji, odcinając np. prąd w pomieszczeniach, w których nie przebywają obecnie ludzie, albo podpowiada operatorowi systemu, za pomocą przyjaznych grafik informacyjnych, jaki scenariusz powinien zrealizować, aby osiągnąć akceptowalny poziom zużycia CO2 – wyjaśnia Piotr Oczkowski, koordynator Inteligentnej Platformy Optymalizacji Energii i propagator kampanii efektywnyenergetycznie.pl.
Inteligentne „control roomy" to dziś coraz popularniejsza forma kontroli zdalnej dla obiektów rozproszonych. Częściej niż w poprzednich latach uruchamiane są obiekty zarządzane autonomicznie – bez osób pilnujących parkingu czy obsługi recepcyjnej. Wszystkie te obszary można zaprogramować w systemie, a energię poświęcić na analizę danych, niezbędną do optymalizowania firmy.
– Odwiecznym problemem w organizacjach jest szeroko pojęta komunikacja wewnętrzna, granie do jednej bramki wszystkich działów i pracowników. Służby administracyjne nie są w stanie prawidłowo informować dyrekcji, a osoby odpowiedzialne za finanse magazynierów. W procesie mieszają się różne światy: ekonomii, techniki, produkcji. Niby są częścią jednej organizacji, ale rozmawiają ze sobą w odmiennych językach. „Control room" wyselekcjonuje i poda każdemu pracownikowi to, co jest najważniejsze z jego perspektywy, bazując na wspólnym mianowniku, jakim są zbiory danych. To centrum wspierania trafnych decyzji – wyjaśnia Artur Pollak.
Jak dodaje, algorytmy inteligentnych centrów zarządzania umożliwiają analizę realizowanych procesów i zidentyfikowanie obszarów, w którym przeprowadzane są niepotrzebne, mało efektywne czynności.
Czym kierować się przy wyborze oprogramowania do swojej firmy? – Efektywne centrum zarządzania powinno posiadać możliwość szerokiej integracji ze wszystkimi systemami najpopularniejszych producentów infrastruktury budynkowej i przemysłowej, czytelny, oparty na wskazówkach graficznych interfejs, a także wdrożone zaawansowane narzędzia uczenia maszynowego oraz sztucznej inteligencji – przekonuje Artur Pollak.
Wszystkie komentarze