Rozmawiamy z Aleksandrą Szczepańską i Danielem Sienkiewiczem, czyli ludźmi, którzy zjechali nasz kraj na rowerze wzdłuż i wszerz*. Napisali też książkę "Szlaki rowerowe Polski. 70 najpiękniejszych tras na jeden i na kilka dni".

Sławomir Szymański: Mamy wreszcie sensowną infrastrukturę, porównywalną z tą w na Zachodzie albo w Czechach? Może się u nas rozwijać rowerowa turystyka długodystansowa?

Aleksandra Szczepańska i Daniel Sienkiewicz: Góry, morze, rzeki, przeciekawa historia i mieszanki kulturowe. Dorzućmy do tego rowerowych pasjonatów i wiele nieodkrytych miejsc, którym obca jest komercja. To wszystko o Polsce widzianej zza kierownicy jednośladu!

Z roku na rok jest lepiej, infrastruktura się rozwija, propozycji przybywa, a co najważniejsze, mamy nieodparte wrażenie, że turystyka rowerowa staje się coraz bardziej popularna wśród ludzi w każdym wieku. Czy dogoniliśmy Zachód? Jeszcze nie, ale niektóre z regionów w Polsce są bardzo blisko, a może już idą łeb w łeb z najlepszymi? Nie sposób nie wspomnieć o województwie zachodniopomorskim i tworzonych tam trasach przez osoby, które kochają rower i nie wyznaczają tras palcem na mapie. Małopolska potrafi przygotować rozwiązania rowerowe, których nie musimy się wstydzić przed gośćmi z całego świata. A pomysł z wyznaczeniem Wschodniego Szlaku Rowerowego Green Velo był genialny!

Turystyka długodystansowa to nasz ulubiony sposób podróżowania. Podczas jazdy z sakwami, z dala od codzienności, czujemy prawdziwe szczęście i zupełnie nie dziwimy się, że w sezonie mnóstwo osób wybiera ten sposób spędzania wolnego czasu. Różnorodność, z jaką mamy do czynienia w naszym kraju, to najlepszy punkt wyjścia do stworzenia ciekawych szlaków długodystansowych. Wydaje się jednak, że największym wyzwaniem nie jest brak pomysłów, a późniejsze utrzymanie ich w należytym stanie.

Czy coś Was zaskoczyło in plus, gdy jeździliście rowerem po Polsce? Pytam o klimat miejsc, tras, spotykanych ludzi.

– Polskę w największym stopniu odkryliśmy podczas 78 dniowej wyprawy rowerowej przez II RP, gdzie wyruszyliśmy śladami brytyjskiego pisarza, podróżującego w 1934 roku. Okazało się wówczas, że nie tylko zagranicą ludzie mają serce na dłoni, a w przypadku osób, których łączy rower wzajemne okazywanie sobie serdeczności i dobra jest naturalne. Poznaliśmy wówczas dziesiątki osób, które zapraszały nas pod swój dach, a wspólne rozmowy o rowerowych przygodach wydawały się nie mieć końca.

Miejsca, które wspominamy z uśmiechem, raczej należą do grupy tych rzadziej wybieranych. Jedno z nich odnaleźć można niedaleko Puław, w miejscowości Gołąb. Pan Józef prowadzi tam Muzeum Nietypowych Rowerów, które wręcz pęka od pasji. Nie tylko wysłuchaliśmy mnóstwa ciekawostek i anegdot, ale mieliśmy okazję przejechać się rowerami, o których świat nie słyszał. A gdy latem przemierzaliśmy Trasę Pojezierzy Zachodnich, niczym oaza na środku pustyni, trafiliśmy na stację Klępicz. To wyjątkowe miejsce odpoczynku rowerzystów, stworzone oddolnie, bez przetargów i ogromnych dotacji.

Wasz top 3: które trasy dla was osobiście są najfajniejsze i dlaczego?

– Pytanie o nasze osobiste top 3 rowerowych tras nie będzie miało jednej, powtarzalnej odpowiedzi. Polskie szlaki są tak różnorodne, a podobać się mogą ich tak odmienne aspekty, że pozwolimy sobie na małą zmianę pytania – na jaki szlak dzisiaj chcielibyśmy wrócić najbardziej.

Jednym z nich na pewno będzie Velo Czorsztyn, czyli małopolska propozycja wokół Jeziora Czorsztyńskiego. Tutaj wszystko się zgadza – od znakomitej infrastruktury, przez zjawiskowe widoki, po wymagające, a zarazem satysfakcjonujące podjazdy. Pętlę można dokręcić w całości lub skrócić, korzystając z przeprawy promowej, co jednocześnie urozmaici przygodę. Na koniec mała uwaga o Velo Czorsztyn – nie tylko my wiemy, że jest tam pięknie i w długie weekendy bywa naprawdę tłoczno.

Kolejna trasa to Centralny Szlak Rowerowy Roztocza, ale nie zdecydowalibyśmy się na jak najszybsze pokonanie odcinka Kraśnik – Hrebenne. Wybralibyśmy się na dogłębniejszą eksploracje fragmentu trasy, tak, aby odkryć i zrozumieć jak najwięcej. Roztocze skrywa w sobie tak wiele tajemnic, że jazda na rowerze tam nigdy nie jest nudna. Niestety, fragmenty, szczególnie leśne, mogą nie należeć do najłatwiejszych, gdy podróży towarzyszyć będą opady deszczu.

A trzecim szlakiem będzie Mazurska Pętla Rowerowa. Zeszłoroczna wizyta w Krainie Tysiąca Jezior, chociaż kilka miesięcy po oficjalnym oddaniu trasy, nie należała do idealnych. Projekt jeszcze nie był ukończony, choć miał najwyższej jakości akcenty np. nowoczesne Miejsca Obsługi Rowerzystów. Czy oczekujemy zatem, aby MPR miała wzorową, asfaltową infrastrukturę? Nie, to zabiłoby mazurski klimat, a ten jest niepowtarzalny!

Co polecacie nad morzem?

– Przede wszystkim nie polecamy wybierać się tam w wysokim, wakacyjnym sezonie, gdy ilość turystów potrafi skutecznie przeszkodzić w spokojnej jeździe. Okrzyknięte złą sławą Kluki, kojarzące się z niezwykle trudną przeprawą przez Bagna Izbickie, dla nas to przede wszystkim przeciekawa Kraina w kratę. W Muzeum Wsi Słowińskiej można odkryć tajniki wydobywania torfu oraz dowiedzieć się, czym było czarne wesele. Pobliska latarnia morska w Czołpinie, zatopiony las, a także cały Słowiński Park Narodowy, to okolica gwarantująca mnóstwo rowerowych i krajoznawczych wspomnień.

Nad wybrzeżem jest również kilka miejsc, które swoją bajkowością, wybijają się ponad inne. Jazda wzdłuż Mierzei Kopań należy do jednego z najpiękniejszych doświadczeń. A jeśli dysponuje się czasem, na Półwyspie Helskim można przesiąść się z roweru na transport wodny i dopłynąć do polskich Malediwów, jak nazywana jest Mewia Rewa.

W Europie hitem są zwykle trasy wzdłuż rzek: jak jest z tym u nas?

– Zdecydowanie, wytyczenie trasy wzdłuż rzek to zawsze dobry pomysł. Po pierwsze, istnieje spore prawdopodobieństwo, że bliskość wody dostarczy wiele przyrodniczych walorów. Po drugie, taki szlak dostępny będzie dla każdego, a to ze względu na minimalne przewyższenia, tym bardziej w przypadku jazdy zgodnie z nurtem.

Velo Dunajec to jeden z najpopularniejszych szlaków w Polsce. Wiślana Trasa Rowerowa przyciąga tysiące rowerzystów każdego roku, a mniej znana propozycja Wzdłuż Doliny Popradu zaskakuje! Dla niektórych miłośników jednośladów, wybór takich tras może nie być odpowiedni – często prowadzone są po wałach przeciwpowodziowych, a wówczas bywa nudno.

Czy rowery elektryczne zmienią rowerową mapę Polski? W górach trudno już spotkać ludzi na innych rowerach. Widać, że dostępne stały się takie miejsca i trasy, w których dotąd było pusto.

– Kochamy niezależność i samodzielność, a rower elektryczny tego niestety nie daje, ponieważ należy go co jakiś czas ładować. Jednak patrząc na zwiększającą się popularność rowerów elektrycznych uważamy, że już teraz znacząco wpłynęły na rozwój turystyki rowerowej. Elektryk otworzył wiele furtek, które dla szerokiego grona odbiorców były zamknięte, przyczynił się do większej dostępności dla osób na różnym poziomie sprawności fizycznej, które chcą razem spędzić czas. Dzięki temu mniej doświadczeni rowerzyści mogą pokonywać dłuższe i bardziej wymagające trasy bez większego zmęczenia. Pozwala on również zaoszczędzić czas, szczególnie na podjazdach. Zwiększa to wydajność podróżowania, można przejechać więcej, szybciej i łatwiej.

Są jeszcze jakieś białe plamy, czyli miejsca z dużym rowerowym potencjałem, ale niewykorzystanym? Moim zdaniem Bory Dolnośląskie, ale może macie inne typy.

– Oj tak, na pewno jest wiele takich miejsc! Każdy z nas wie, że często jazda wokół komina, czyli pokonywanie tras blisko domu, dostarcza wiele radości. Mało tego, co chwila odkrywa się nowe ścieżki, które czasem bywają własną, turystyczną perełką, do której zabieramy znajomych, a czasem kolejnym, dobrym pomysłem na trening.

Nie chcemy wskazywać żadnego konkretnego miejsca, bo może czasem lepiej, aby te białe plamy pozostały białymi? Może czasem lepiej nie zaglądać wszędzie z rozpisanym projektem i pomysłem na marketing? Może niektóre rowerowe potencjały są tak interesujące właśnie dlatego, że nie są popularne?

Komentarze