Dotychczasowe doświadczenia z systemami rowerów miejskich nie zawsze były w Polsce różowe. Są miasta, które z tego zrezygnowały. Inne zmieniają operatorów i próbują na nowo. Ogromny system ruszył w Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii.

Na przykład w Łodzi próbują z rowerem miejskim już po raz trzeci. Stąd nazwa – Łódzki Rower Publiczny 3.0.

Rowery. W Łodzi 1200 jednośladów

Od początku kwietnia w Łodzi można wypożyczać rowery w nowym systemie. Do dyspozycji jest w sumie 1200 jednośladów. Można je wypożyczać na 120 stacjach oraz na wyznaczonym odcinku ulicy Piotrkowskiej bez dodatkowych opłat, do tego też w 30 strefach wirtualnych rozsianych po całej Łodzi, ale wtedy trzeba zapłacić 15 zł.

Operatorem systemu jest Nextbike. Z poprzednim, Homeport Polska, miasto rozwiązało umowę, bo system działał słabo, a w niektórych momentach praktycznie nie istniał.

– Od dziś ponownie możemy korzystać ze sprawnego i funkcjonalnego systemu roweru publicznego. Zależało nam, aby Łódzki Rower Publiczny wystartował od wiosny. Cieszę się, że to trudne zadanie postawienia systemu w takim krótkim czasie się udało i już dziś możemy wsiąść na rowery. Miejskie jednoślady, będą świetnym uzupełnieniem transportu zbiorowego. Dzięki wypracowanym wspólnie ze stroną społeczną i radnymi rozwiązaniami, jestem przekonany, że nowy system roweru publicznego ponownie spełni oczekiwania mieszkańców i bić będzie kolejne rekordy wypożyczeń, do czego serdecznie zachęcam – mówi Adam Pustelnik, wiceprezydent Łodzi.

Pierwsza odsłona roweru miejskiego w Łodzi miała miejsce w latach 2016-2019. Wtedy operatorem też był Nextbike. W tym okresie odnotował łącznie 6 mln wypożyczeń.

Później, w sezonie 2021, wystartował system Homeport Polska. Ale nie spełnił oczekiwań. Jak pisała „Wyborcza", opierając się na danych Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi, w 2023 roku były takie miesiące, w których liczba dostępnych rowerów ledwo przekroczyła tysiąc lub w ogóle tego nie zrobiła. Tymczasem w systemie powinno być dostępnych 1,5 tys. rowerów miasta. Rok wcześniej było jeszcze gorzej. Na przykład 1 września 2022 można było wypożyczyć tylko 13 z 1520 jednośladów. A miesięczny koszt funkcjonowania ŁRP 2.0 wynosił ponad pół miliona złotych. Niewykluczone, że tego dnia Łódź miała najdroższy rower miejski na świecie, przynajmniej w przeliczeniu na sztuki do wypożyczenia.

Teraz, przy trzeciej próbie, wprowadzono karę w wysokości 200 zł dla użytkowników, którzy nie zwrócą roweru w odpowiedniej strefie. Użytkownik musi koniecznie pamiętać, aby odstawiać maszyny we właściwym miejscu, czyli na oznakowanej czarno-magentowej stacji lub w specjalnie oznakowanych strefach na terenie Łodzi. Chodzi też o to, by skończyć z niekontrolowanym parkowaniem rowerów na chodnikach.

Ale i teraz, mimo startu nowego systemu, użytkownicy muszą uważać. Rzecz w tym, że ŁRP nie jest kompatybilny z systemem Rowerowe Łódzkie, który działa na terenie Łodzi i w sąsiednich miastach.

Jak informuje Nextbike, stacje w ramach tego systemu będę dla użytkowników ŁRP w samej Łodzi traktowane jako obszar poza strefą zwrotu, a sąsiednie miasta znajdują się poza strefą użytkowania systemu ŁRP. Z czym trzeba się liczyć? Zwrot w tych miejscach będzie wiązał się z opłatą w wysokości 500 zł.

Rowery. Nawet MPK się zabiera 

Łódź próbuje raz jeszcze, podobnie metropolia trójmiejska (chociaż tam uruchamiany jest system roweru MEVO 2.0, a więc to drugie podejście, teraz odpowiada za to hiszpański operator City Bike Global), rowery publiczne z powodzeniem funkcjonują we Wrocławiu czy w Warszawie, ale nie wszystkie miasta widzą sens posiadania takiego systemu. Doświadczenia są różne. Na przykład

Poznań w 2022 roku w ogóle z tego zrezygnował. Po 11 sezonach. Jak wyliczał wiceprezydent miasta Mariusz Wiśniewski, z niespełna 10 proc. mieszkańców Poznania poruszających się w ogóle rowerami tylko kilka procent korzystało z roweru miejskiego. Część maszyn miasto przekazało nieodpłatnie zainteresowanym miejskim instytucjom, a część wystawiło na licytacji.

Inaczej postąpił Lublin. Tam system, którego operatorem był wcześniej Nextbike, w marcu 2023 został przejęty przez Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne. I jest powiązany taryfowo z komunikacją miejską. W ciągu roku liczba użytkowników systemu przekroczyła tam 21 tys., a rowery wypożyczono prawie 155 tys. razy. Przełożyło się to w sumie na ok. 492 tys. przejechanych kilometrów.

– Statystyki pokazują, że Lubelski Rower Miejski, jako stały element infrastruktury miasta, cieszy się dużą popularnością i stanowi alternatywę dla indywidualnych podróży samochodem. To jedna z ważniejszych form mikromobilności, dlatego z roku na rok ją udoskonalamy i rozwijamy. W tegorocznej odsłonie miejskiej wypożyczalni wprowadzamy do użytkowania pierwszych 10 rowerów elektrycznych oraz rozszerzamy ofertę o możliwość wypożyczenia roweru typu cargo. W ramach pilotażu chcemy sprawdzić, jak te rozwiązania zostaną przyjęte przez mieszkańców i turystów, co pozwoli nam wyznaczyć kierunek działań na kolejny sezon – mówi Artur Szymczyk, zastępca prezydenta miasta Lublina, cytowany na stronie ZTM Lublin.

W lutym uruchomiono rower w Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii (GZM), w pierwszych 8 miastach. W wakacje liczba ta wzrośnie do 31. Wtedy w systemie będzie już 7 tys. rowerów. I będzie to największy w Polsce i trzeci w Europie system miejskich wypożyczalni rowerów. W 31 gminach pojawią się w sumie 924 stacje. Ten rower też jest zintegrowany z transportem publicznym GZM. Każdy, kto ma bilet średnio- lub długookresowy, czyli od 24-godzinnych do 180-dniowych, może korzystać z rowerów 60 minut dziennie bez dodatkowych opłat. Tu operatorem systemu jest Nextbike.

Rower miejski. Skąd wziąć na to pieniądze

Dla gmin, które myślą o rowerze miejskim, kluczową sprawą są finanse. Bo taki system kosztuje. A w ostatnich latach samorządy, poturbowane przez zmiany w systemie podatkowym, miały z pieniędzmi kłopoty.

– Rowery publiczne w ciągu ostatnich kilkunastu lat stały się ważnym i stabilnym elementem krajobrazu polskich miast, jednak obecna kondycja finansowa samorządów jest dziś wąskim gardłem utrudniającym dalszy rozwój mikromobilności w Polsce – zauważa Tomasz Wojtkiewicz, prezes zarządu Grupy Nextbike. – Jesteśmy jednak gotowi do rozmów z decydentami, by wskazać im możliwości i kierunki rozwoju, dostępne fundusze na tego typu inicjatywy i po partnersku pomóc w miejskiej transformacji.

Podaje przykład programów finansowych UE, które wspierają zrównoważony transport, w tym mikromobilność, jak programy innowacyjności Horizon Europe czy programy regionalne, w tym Fundusz Spójności.

– Dla polskich samorządów kluczowe może okazać się też, że właśnie otrzymaliśmy 5 mld euro z programu RePowerEU, który jest częścią Krajowego Planu Odbudowy. Wedle zapowiedzi minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz pieniądze te nie będą przeznaczone tylko na rozwój OZE i zielonej energii dla Polaków, ale także na zeroemisyjny transport, a to może znacząco przyspieszyć rozwój polskiej mikromobilności miejskiej – podsumowuje Tomasz Wojtkiewicz.

Komentarze