Mamy w kraju sporo ciekawych miejscowości uzdrowiskowych.

Najgłośniejszym uzdrowiskiem w Polsce jest chwilowo Sokołowsko na Dolnym Śląsku, niedaleko Wałbrzycha. Mimo że oficjalnie statusu miejscowości uzdrowiskowej nie ma. Tam rozgrywa się jednak akcja najnowszej powieści naszej noblistki Olgi Tokarczuk („Empuzjon", premiera 1 czerwca), osadzona w czasach, gdy Sokołowsko nazywało się Görbersdorf i mówiono, że jest „śląskim Davos". Podobno słynny kurort szwajcarski tworzono, inspirując się właśnie miejscowością niedaleko Wałbrzycha. Na pewno do Sokołowska warto się wybrać, bo to miejsce ma niepowtarzalny klimat nie tylko w sensie leczniczym.

Co zobaczyć w Lądku

Za najstarsze uzdrowisko na terenie dzisiejszej Polski uchodzi inna miejscowość na Dolnym Śląsku, położony we wschodniej części Kotliny Kłodzkiej Lądek-Zdrój. Dobroczynne właściwości dostępnych tu wód wykorzystywano już w XIII wieku. Chociaż pierwsza znana analiza chemiczna tutejszych wód leczniczych została wykonana w 1498 r.

W XIX w., gdy turystyka zdrojowa ruszyła na dobre, lekarz zdrojowy dr Aleksander Ostrowicz pisał o Lądku-Zdroju, że spośród uzdrowisk dolnośląskich „pod względem czarującego położenia, jako też i wspaniałych zakładów leczniczych, wreszcie pod względem wygody, pożytku, rozrywek i przyjemności dla chorych, niezaprzeczenie pierwsze zajmuje miejsce".

Dokładniej, skarbem Lądka-Zdroju są radoczynne termy siarczkowo-fluorkowe. No i ta architektura! Kto nie był w budynku Zakładu Przyrodoleczniczego „Wojciech", koniecznie musi to nadrobić i wykąpać się w basenie termalnym (zabiegowym), wzorowanym podobno na tureckiej łaźni z Budapesztu. Jest tu trochę tak, jakby kąpać się pod kopułą barokowej świątyni. Portyki, kolumny, arkadowe podcienie, pilastry, a do tego błękitna woda – wszystko to stwarza niezwykły klimat. Kąpał się tam m.in. Fryderyk II (król Prus), John Quincy Adams (ale zanim został 6. prezydentem USA) czy Lech Wałęsa.

I jeszcze ciekawostka przybliżająca klimat uzdrowiska trochę z innej strony: w Lądku znajdziemy jedną z największych patelni na świecie, być może nawet największą (ma 231 cm średnicy). Niemal równo 20 lat temu, 20 maja 2002 roku, usmażono na niej rekordową jajecznicę – z 2520 jaj.

Mamy uzdrowisko podziemne

Jedyne takie miejsce w Polsce to komory lecznicze Kopalni Soli „Wieliczka". Status uzdrowiska został im oficjalnie przyznany w 2011 roku (chociaż podziemne sanatorium otwarto tam już w 1958 roku). Specjalizuje się w leczeniu schorzeń górnych i dolnych dróg oddechowych. Głównym magnesem tego niezwykłego uzdrowiska jest subterraneoterapia, czyli lecznicze wykorzystanie mikroklimatu podziemnych przestrzeni. Odbywa się to na trzecim poziomie kopalni, aż 135 m pod ziemią, w dawnych wyrobiskach górniczych. W jednej z takich komór jest jezioro z naturalną solanką, w innej znajduje się tężnia i miejsca noclegowe, w kolejnej – inhalatorium i sala kinezyterapii itd. Trzeba tylko pamiętać, że pobyt tu oznacza przerwę w korzystaniu z lata. Pod ziemią utrzymuje się stała temperatura 13-14,5 st. C. Za to powietrze jest krystalicznie czyste.

Uzdrowiska mniejsze i większe

Łącznie mamy w Polsce 46 uzdrowisk. Są wśród nich duże i doskonale znane kurorty nadmorskie – jak Świnoujście, Sopot czy Kołobrzeg. W Małopolsce do najlepiej rozpoznawalnych należą Krynica i Rabka. Swoją markę i olbrzymie tradycje ma też Ciechocinek czy dolnośląskie kurorty Kudowa, Polanica, Duszniki, Świeradów oraz Cieplice.

Są też w Polsce uzdrowiska kameralne. Do grona najmniejszych należą Żegiestów, Wapienne. Horyniec-Zdrój (leży najdalej na wschód spośród wszystkich polskich uzdrowisk), Połczyn-Zdrój (pięknie położony na Pojezierzu Drawskim, przyciąga kąpielami borowinowymi i solanką połczyńską) czy Solec-Zdrój (wyróżnia się m.in. wodą siarczkową o bardzo efektywnych właściwościach). Chyba najmniej znanym uzdrowiskiem dolnośląskim jest Przerzeczyn-Zdrój (niedaleko znajduje się imponujący klasztor cystersów w Henrykowie, zabytkowe miasto Niemcza czy przepiękne arboretum). Ani jednego uzdrowiska nie mają województwa wielkopolskie, lubuskie i opolskie.

Solec-Zdrój w styczniu 2020 r.
Solec-Zdrój w styczniu 2020 r. Fot. Paweł Małecki / Agencja Wyborcza.pl

Być może powstanie w Polsce kolejne. Kilka miesięcy temu w Lidzbarku Warmińskim, który stara się o ten status, uruchomiono tężnię solankową. To pierwszy krok. Teraz muszą tam jeszcze powstać następne elementy infrastruktury związanej z lecznictwem i usługami sanatoryjnymi. Jest niezbędna, by Lidzbark Warmiński mógł oficjalnie i zgodnie z prawem dopisać sobie do nazwy dumne słowo „Zdrój".

Efekty, nie nowości

Polskie kurorty starają się dziś zapewnić różnego rodzaju atrakcje kuracjuszom – coraz aktywniej zabiegają też o turystów. Uzdrowisko to jednak przede wszystkim lecznictwo, działalność zorganizowana i celowa. W jednym z ośrodków w Ciechocinku pytamy, jak zmienia się oferta medyczna i rehabilitacyjna.

– Stan wiedzy stale się pogłębia i wykorzystuje się nowe badania w dotychczasowej praktyce klinicznej. Nie tylko, by ją poszerzyć, ale przede wszystkim po to, by osiągać lepsze efekty, udoskonalając wykorzystywane do tej pory możliwości – mówi Dawid Tułnowski z Kliniki Uzdrowiskowej „Pod Tężniami" im. Jana Pawła II w Ciechocinku.

Zaznacza, że podstawą efektywnego leczenia pozostaje jednak właściwa diagnostyka: – Dopiero dotarcie do przyczyny choroby pozwala nam na zaangażowanie odpowiednich specjalistów i urządzeń, co przekłada się na skuteczne leczenie.

A czy pacjenci szukają i pytają o nowości?

– Tak, często o to pytają, chociaż nie mają do końca świadomości, czy jest to coś, co pomoże w ich przypadku. Pojawia się wiele nowych możliwości i innowacyjnych zabiegów. To bardzo dobrze, ale najważniejsze jest, aby umiejętnie z nich korzystać – opowiada Tułnowski. – Wykorzystujemy wiele nowych zabiegów na zasadzie nie eksperymentowania, ale świadomego wyboru sprawdzonych metod i możliwości, które mają już udokumentowany efekt terapeutyczny. Pacjenci szukają przede wszystkim skutecznych metod, które pozwolą im wyeliminować dolegliwości bólowe, z jakimi najczęściej się do nas zgłaszają. Nic nie zastąpi fachowej wiedzy, która w połączeniu z nowoczesnymi urządzeniami i innowacyjnymi technikami pozwala w stosunkowo krótkim czasie uzyskać zamierzony efekt terapeutyczny – podkreśla.

Podaje przykład jednej z takich efektywnych metod rehabilitacji. To wąska specjalizacja terapii manualnej.

– Dzięki jej zastosowaniu jesteśmy w stanie przeprowadzić diagnostykę, a następnie dzięki odpowiednim technikom zastosować leczenie wielu zaburzeń czynności układu ruchu. W połączeniu z szerokim spectrum zabiegów rehabilitacyjnych możemy znacznie poprawić jakość życia naszych pacjentów – wyjaśnia przedstawiciel ośrodka z Ciechocinka.

Komentarze