Te okolice Dolnego Śląska to fantastyczne górskie krajobrazy czy sieć rowerowych tras Singletrack Glacensis, ale też bardzo ciekawe zabytki i unikatowe atrakcje – niemal na każdym kroku i wszystko dość blisko siebie.
Niedaleko Ząbkowic Śl., w Srebrnej Górze, a właściwie tuż nad nią, znajduje się jedna z największych górskich twierdz w Europie. Jej sercem jest trzykondygnacyjny donżon i otaczający go pierścień bastionów, w których znajdowały się dawniej izby żołnierskie, zbrojownie, magazyny żywności czy prochu, były tam też piekarnia, browar, apteka czy szpital – wszystko, co niezbędne do przetrwania oblężenia nawet przez 6 miesięcy.
Dodajmy, że twierdza powstała w latach 1765-77. Jej budowę sfinansował Fryderyk II, król Prus, który chciał zabezpieczyć niedawno zdobyty przez siebie Śląsk od strony granicy austriackiej.
Dziś znaczną część obiektu można zwiedzać. Duże wrażenie robią zarówno same fortyfikacje, jak i artyleria forteczna. Można obejrzeć m.in. armaty 12-funtowe, moździerze, haubicę, karabiny skałkowe, kule armatnie, pociski, bomby, granaty. A z korony donżonu rozciąga się piękna panorama okolicy, w tym Gór Bardzkich i Sowich czy Masywu Śnieżnika.
W połowie marca rozpoczął się największy remont w historii tego obiektu. Przy okazji prac jest sporo znalezisk. Np. w fosie Bastionu Górnego odkryto niedawno szablę z XIX w. Po realizacji całego projektu wszystkie niedostępne dziś części zabytku będą dostępne dla zwiedzających (obecnie można oglądać ok. 25 proc. obiektu). Do tego potrzebna jest m.in. odbudowa historycznej komunikacji między dziełami obronnymi w kamiennych fosach. Wyjątkowo widowiskowa będzie rekonstrukcja największego mostu z obronną częścią zwodzoną, wysokiego na 12,5 m, zbudowanego z drewna. Powstanie też park maszyn historycznych z replikami urządzeń stosowanych do budowy twierdzy. Nową ekspozycję wypełnią makiety, dioramy i multimedia pokazujące, jak 250 lat temu zbudowano ten imponujący obiekt. Pojawi się też możliwość noclegu w historycznych warunkach, w namiocie oficerskim z XVIII w., a także forteczna strefa zabaw dla dzieci. Miejsca noclegowe zostaną stworzone również w dawnych izbach mieszkalnych twierdzy. Ma tu też działać kino plenerowe, będą organizowane warsztaty z dawnych rzemiosł i imprezy kulturalne.
Twierdza w Srebrnej Górze już teraz jest wielką atrakcją. Tym bardziej że robią tam wiele, by oddać klimat dawnych czasów. Np. przewodnikiem jest żołnierz 33. Historycznego Regimentu Srebrnogórskiego, oczywiście w mundurze z epoki. W programie takiego zwiedzania jest m.in. wystrzał z muszkietu z epoki napoleońskiej. Dziś obiekt zwiedza około 120 tys. osób rocznie.
Dodajmy, że niedaleko Srebrnej Góry jest również Twierdza Kłodzko. Ta jest nawet starsza, bo z przełomu XVII i XVIII wieku. To również ogromne fortyfikacje górujące nad miastem. Zwiedza się tu bastiony i kazamaty, a także korytarze kontrminowe. Warto skorzystać z usług przewodnika, ubranego oczywiście w historyczny mundur (dawnej armii pruskiej). I jeszcze ciekawostka: w Twierdzy Kłodzko i w samym mieście kręcono dwa odcinki „Czterech pancernych".
Komu ta nazwa nie przemawia do wyobraźni? Trzeba ją potraktować dosłownie.
W miejscowości Złoty Stok, na skraju Gór Złotych, rzeczywiście wydobywano dawniej złoto (innym takim miejscem na Dolnym Śląsku jest Złotoryja, niedaleko Legnicy).
Dziś można tę złotostocką kopalnię zwiedzać. Udostępniona jest podziemna trasa turystyczna – 500-metrowy odcinek sztolni Gertruda. Zobaczymy tu dawne narzędzia i sprzęty górnicze i hutnicze, minerały, laboratoryjny piec do wytapiania złota czy osiemnastowieczny wózek do transportu rudy. Do tego jedyny w Polsce podziemny wodospad! A na powierzchnię wyjeżdża się pomarańczową kolejką. Dodatkowe atrakcje to m.in. podziemny spływ łodzią (łódka nazywa się Titanic) i oczywiście płukanie złota czy odlewanie złotej sztabki.
A kto chce zobaczyć korytarz wykuty przez średniowiecznych górników, powinien się wybrać do sztolni Ochrowa (to też część całego kompleksu). Jej nazwa pochodzi od koloru ścian. A idzie się przez kręty i dosyć ciasny 130-metrowy tunel. Ciekawostką jest tu drewniany szyb, zalany wodą, z systemem drewnianych rur.
Częścią kopalni złota jest również średniowieczna osada górnicza. Żaden nudny skansen – tu są funkcjonujące maszyny, zrekonstruowane w skali 1:1, np. trzytonowe młyńskie koło deptakowe czy 15-metrowy kierat. Można się samodzielnie przekonać, jak to działa i jak się to uruchamiało wieki temu.
To największa i na pewno najsłynniejsza jaskinia w całych Sudetach. Znajduje się w Kletnie, na północnej stronie Masywu Śnieżnika, Jej podziemne korytarze powstawały przez miliony lat. Różnorodne formy naciekowe, jak stalaktyty i stalagmity, zapierają dech w piersi. Wygląda to wszystko jakby z innej planety. A do tego są jeszcze kości niedźwiedzi, szczątki jaskiniowego lwa czy hieny.
W Kletnie znajduje się też dawna kopalnia uranu. Pierwsze sztolnie wykuto w tym miejscu już w średniowieczu, chociaż wtedy wydobywano raczej żelazo, srebro czy miedź. Po II wojnie Rosjanie zlokalizowali tu jednak uran i rozpoczęli jego eksploatację. Kopalnia działała w latach 1948-53. W sumie wydobyto ok. 20 ton metalicznego uranu.
Dziś można przejść przez ok. 400 m sztolni. Co zwraca uwagę, to kolorowe wystąpienia minerałów takich jak fluoryt, ametyst, kwarc mleczny czy malachit. Jest też dawny sprzęt górniczy, mapy czy kolekcja szkła uranowego. Można się tu wybrać również na zwiedzanie nocne, są także warsztaty geologiczne, a nawet ekstremalne wyprawy przez wąskie, średniowieczne sztolnie. A jak jest z promieniowaniem? To zawsze wywołuje dreszczyk emocji, ale licznik Geigera pokazuje, że jest całkowicie bezpiecznie.
Miejscem unikatowym nie tylko w Kotlinie Kłodzkiej, lecz także w Polsce jest Muzeum Papiernictwa w Dusznikach-Zdroju. To właściwie manufaktura papiernicza działająca od ponad czterech wieków po dziś dzień, choć z krótkim przerwami związanymi z burzami dziejowymi. Mieści się w budynku przypominającym pałac. To dlatego, że wytwarzanie papieru przynosiło kiedyś krociowe zyski. Właścicieli było stać na architektoniczny rozmach.
Oprócz zwiedzania stałej ekspozycji – o historii wytwarzania papieru od czasów najdawniejszych do dzisiaj, łącznie z dawnymi maszynami – można się też zapisać na warsztaty czerpania papieru. Dostajemy sitko i robimy wszystko tak samo jak w średniowieczu. Takie kartki – zupełnie inne niż współczesny papier – zabieramy później do domu.
Wrażenie robi tu również kolekcja banknotów, w tym projekty, które nigdy nie weszły do obiegu. Są nawet najstarsze polskie banknoty, pochodzące z końca XVIII w.
Przy głównej trasie z Wrocławia do Kotliny Kłodzkiej znajdują się Ząbkowice Śląskie. Miasto, w którym jest m.in. Krzywa Wieża. Ma 34 m wysokości, ale ważniejsze jest oczywiście odchylenie od pionu – to obecnie 2,14 m (w 1977 roku było 1,98 m). Dla porównania: słynniejsza wieża tego rodzaju w Pizie ma odchylenie 3,9 m. Ale i ta ząbkowicka robi wrażenie. Warto ją zobaczyć, tym bardziej że na wieży jest punkt widokowy.
Niedaleko Ząbkowic Śl. leży Kamieniec Ząbkowicki. Kameralna, cicha miejscowość, w której znajduje się perła architektury neogotyku europejskiego – imponujący pałac królewny niderlandzkiej Marianny Orańskiej. Podobno jest to największa budowla ze schyłkowej epoki romantyzmu na kontynencie.
Dla turystów, do zwiedzania z przewodnikiem, dostępny jest praktycznie cały parter pałacu z wystawami tematycznymi, część sal na pierwszym piętrze i wyjście na ogromny taras widokowy, skąd rozpościerają się zapierające dech w piersiach widoki na Sudety i okolicę.
Przy okazji zwiedzania można poznać bliżej postać Marianny Orańskiej. Kto sobie wyobraża, że była to osoba delikatna, może trochę bajkowa, ten się myli. Była jedną z pierwszych bizneswoman XIX-wiecznej Europy. Sam pałac też miał sporo innowacji.
– Dowiemy się niezwykłych informacji, np. jak na początku drugiej połowy XIX wieku przy pałacu podczas oczyszczania ścieków, pochodzących głównie z pałacowych stajni, pozyskiwano biogaz, który służył do oświetlania latarni przed tarasami czy w samych stajniach, w których znajdowało się 30 stanowisk dla koni, a każdy z koni miał kiedyś przed sobą marmurowy żłób i kryształowe lustro – opowiada historyk i administrator pałacu Marianny Orańskiej Sławomir Radzik.
W jednej z wież można obejrzeć kilkuminutowy film w kolorze, pokazujący, jak wyglądał pałac w czerwcu 1939 roku. Obiekt stopniowo odzyskuje dawny blask i wzbogaca się o kolejne atrakcje turystyczne. W ciągu najbliższych dwóch lat sporo zmieni się w otoczeniu pałacu. Będą uruchamiane wszystkie fontanny we frontowej i tylnej części, odtwarzane rzeźby i wiele innych elementów.
Wszystkie komentarze