Chyba każdy lubi mieć w domu ciepło, ale naprawdę wielu z nas przegrzewa pomieszczenia. Skąd to wiadomo? Np. Lubelskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej przeprowadziło w 2019 roku badania ankietowe, z których wynikało, że ponad połowa mieszkańców tego miasta (przynajmniej z tych, którzy wzięli udział w ankiecie) utrzymuje temperaturę 22 st. C. Podobnie jest pewnie w całym kraju.
Izba Gospodarcza Ciepłownictwo Polskie (IGCP) rozpoczęła nową edycję kampanii „20 stopni", którą prowadzi już od 2020 roku. Dlaczego akurat 20 st. C? Organizatorzy przekonują, opierając się na argumentach naukowców, że to najlepsza temperatura zarówno w mieszkaniu, jak i w miejscu pracy. W jakim sensie najlepsza? Chodzi o to, że dla naszego organizmu (zdrowia), jak również komfortu (samopoczucia) jest optymalna. Redukuje np. ryzyko wystąpienia chorób układu oddechowego, pozwala łatwiej się skupić i lepiej odpoczywać. Zdecydowana większość z nas nie odczuwa też wtedy, że jest „zimno".
Co nie znaczy, że 19 st. C to za mało. To też bardzo zdrowa temperatura, rzecz w tym, że nie każdy się w niej odnajdzie. Z drugiej strony, nie trzeba chodzić po domu w t-shircie. Chociaż w krajach skandynawskich chodzą nawet przy takiej temperaturze. Może jest to więc tylko kwestia przyzwyczajenia?
Te 20 st. C nie jest jednak temperaturą uniwersalną, dobrą wszędzie i o każdej porze dnia czy nocy. Na przykład, gdy idziemy spać, dobrze jest mieć jeszcze odrobinę chłodniej. W temperaturze 18 st. C i w dobrze przewietrzonym pomieszczeniu śpi się po prostu najlepiej i najzdrowiej. Przeciwieństwem jest wnętrze nagrzane i duszne, w którym trudno zasnąć. Chyba każdy miał już takie doświadczenia.
Są jeszcze argumenty ekologiczne. Wyobraźmy sobie dwa warianty. W pierwszym wszyscy w kraju mają w mieszkaniu lub domu 20 st. C. W drugim wszyscy mają o stopień więcej. I ten jeden stopień przekłada się aż na 450 tys. ton spalonego węgla więcej, czyli ok. 1 tonę dwutlenku węgla wyemitowaną dodatkowo do atmosfery.
Veolia Polska, czyli przedsiębiorstwo zajmujące się produkcją ciepła systemowego, zainaugurowała trzecią odsłonę kampanii edukacyjnej „Stopień mniej znaczy więcej". Chce pokazywać pozytywne efekty wynikające z obniżenia temperatury w pomieszczeniach w okresie grzewczym. Na przykład, zmniejszenie jej zaledwie o 2 st. C może przynieść wymierne korzyści dla klimatu, redukując emisję CO2 nawet do około 10 proc.
– Kampania „Stopień mniej znaczy więcej" pokazuje, że każdy z nas ma realny wpływ na przyszłość klimatu. Proste działanie, jak obniżenie temperatury w pomieszczeniu o jeden czy dwa stopnie, może przynieść korzyści nie tylko środowisku, ale także naszemu zdrowiu. Jako Veolia chcemy inspirować do świadomego korzystania z energii i wspólnie budować zrównoważoną przyszłość – mówi Luiz Hanania, prezes zarządu i dyrektor generalny Grupy Veolia w Polsce.
Veolia w kampanii odwołuje się do wyników „Barometru Transformacji Ekologicznej" – badań zainicjowanych przez firmę i przeprowadzonych we współpracy z francuską firmą badawczo-konsultingową Elabe na całym świecie. Zostały przeprowadzone w 25 krajach na pięciu kontynentach z udziałem ponad 25 tys. osób (ok. 1 tys. na kraj). W sumie te kraje reprezentują prawie 60 proc. światowej populacji, a jeśli chodzi o globalną emisję gazów cieplarnianych, to nawet więcej, bo 68 proc. Wśród badanych znaleźli się Polacy. Okazało się, że 78 proc. z nich wyraża poczucie ekologicznego i klimatycznego lęku. W Europie tylko w Hiszpanii i we Włoszech poczucie narażenia na ryzyko klimatyczne i środowiskowe jest wyższe. Co jeszcze? 8 na 10 Polaków jest przekonanych, że zmiany klimatyczne zachodzą oraz że są spowodowane przede wszystkim przez działalność człowieka. Równocześnie, dwie z trzech osób badanych w naszym kraju uważa, że „klimatyczna przyszłość" wciąż jest w naszych rękach oraz że podjęcie działań zapobiegających przegrzaniu klimatu przyniesie mniej kosztów niż nie robienie niczego.
Te badania stały się impulsem do rozpoczęcia społecznej dyskusji na temat transformacji ekologicznej.
– Wyniki „Barometru" jasno pokazują, że Polacy coraz bardziej rozumieją potrzebę i wspierają działania na rzecz ochrony klimatu. Kampania „Stopień mniej znaczy więcej" jest odpowiedzią na te oczekiwania – wspieramy społeczeństwo w podejmowaniu świadomych decyzji, które pozytywnie wpływają na środowisko i zdrowie – dodaje Luiz Hanania.
Kampania obejmie zasięgiem blisko sześćdziesiąt miast w Polsce, w których Grupa Veolia jest obecna i oferuje swoje usługi systemowe.
Od 2020 roku mieliśmy duże podwyżki cen ciepła i w ogóle ogromne zawirowania na rynkach energii, przede wszystkim wywołane agresją Rosji na Ukrainę. Później przyszła szalona inflacja. Nawet jeśli kogoś nie przekonywały argumenty ekologiczne związane z ograniczaniem „grzania", dużego znaczenia nabrały wówczas te finansowe. I nadal odgrywają istotną rolę. Energia cieplna w najbliższych latach raczej tańsza nie będzie.
Między innymi dlatego, że rozpoczęła się już transformacja energetyczna, niezbędna w kontekście wspomnianej katastrofy klimatycznej. To proces, który w przypadku producentów ciepła sieciowego musi potrwać. Nie sposób z dnia na dzień zamienić paliwa kopalne na odnawialne – jak biogaz, biomasa, geotermia, energia elektryczna z wiatru czy słońca. Najpierw potrzebna jest zmiana technologii, nieraz znaczna przebudowa infrastruktury itd. To wymaga sporych inwestycji. Dla jasności: mówimy o setkach miliardów złotych. Oczywiście, te koszty będą rozłożone na lata. Ale wszystko to powoduje, że dla użytkowników ciepła systemowego taniej póki co nie będzie.
Przejdźmy więc jeszcze do tych wymiernych oszczędności związanych rozsądnym ogrzewaniem. O ile więcej energii zużyjemy, gdy zamiast 20 będziemy mieli w domu 21 st. C? Czy to naprawdę aż tak duża różnica? Organizatorzy kampanii „20 stopni" szacują, że będzie to 5-8 proc. więcej ciepła. Czy to dużo, czy mało dla portfela – to każdy może już ocenić sam.
Rzecz jasna, z obniżaniem temperatury w pomieszczeniach nie można przesadzać. A właściwie – nie warto. Trzeba do tego podchodzić rozsądnie. Minimalna temperatura, jaką należy utrzymywać we wnętrzach, to 16 st. C. Nawet jeśli gdzieś na dłużej wyjeżdżamy jesienią i zimą, trochę grzać więc nie trzeba. Dlaczego? Gdy będzie mniej niż 16 st. C, zacznie pojawiać się wilgoć, grzyby itd. Takich zjawisk nikt nie chce, a ich usuwanie jest kosztowne.
Wszystkie komentarze