Pytamy, czy domowa instalacja fotowoltaiczna nadal się opłaca. A jeśli tak, to czy najlepiej instalować od razu również pompę ciepła.

Jak w tej chwili wygląda rynek fotowoltaiki w Polsce? Czy chętnych jest mniej niż przed zmianami w prawie? A może wzrost cen nośników energii sprawi, że fotowoltaika przeżyje nowy boom?

– Rynek dość mocno rósł w ostatnich latach, więc trudno oczekiwać, że ten sprint będzie trwał wiecznie. Myślę, że możemy oczekiwać miesięcznych przyłączeń w liczbie 15-20 tys., czyli na poziomie z lat 2018-2019. Boom był też napędzany przez dotacje, dostępność i uświadamianie technologii, ale także tanie kredyty dla osób fizycznych. Dzisiaj wiem, że oprocentowanie negatywnie wpływa na ich atrakcyjność, choć i tak to są jedne z lepszych produktów bankowych – mówi Maciej Borowiak ze Stowarzyszenia Branży Fotowoltaicznej Polska PV.

Fotowoltaika. Tańszy prąd 

Zauważa, że dużo większe zainteresowanie fotowoltaiką widać po stronie MŚP, które chcą budować instalacje na swoje potrzeby, żeby obniżyć koszty prądu.

– Niestety, firmy nie mają praktycznie żadnego wsparcia finansowego, co więcej – proces inwestycyjny zajmuje średnio 12 miesięcy lub nawet dłużej, co jest bardzo niekorzystne dla procesów biznesowych. Jako branża mocno apelujemy o ułatwienia w budowie elektrowni słonecznych na własne potrzeby, nie ma zbyt wielu argumentów dla istnienia tych barier, oprócz tego, że własna elektrownia słoneczna to mniejszy zarobek dla operatorów takich jak Energa czy Tauron, które sprzedają tym firmom prąd z tradycyjnych źródeł – podkreśla Maciej Borowiak.

Ale czy taka domowa instalacja fotowoltaiczna w Polsce, jakich już bardzo wiele widać na dachach budynków jednorodzinnych w całym kraju, nadal się opłaca po zmianach w sposobie rozliczania?

– Opłacalność inwestycji zależy od kilku czynników. Kosztów energii elektrycznej za jeden kWh, kosztów elektrowni słonecznej oraz poziomu autokonsumpcji inwestora. W poprzednim systemie rozliczeń inwestor nie musiał się martwić o ten ostatni element, bo nadwyżki odbierał z sieci z tylko dwudziesto- lub trzydziestoprocentową stratą. Dzisiaj system bardziej wymusza zwrócenie uwagi na to, by prąd zużywać w momencie produkcji lub go magazynować, a nie odsyłać do sieci, co jako branża uważamy, że jest pozytywne. Natomiast ustawodawca też dużo bardziej wspiera ten element w formie dotacji. Można otrzymać nawet 26 tys. zł na inwestycję fotowoltaiczną z magazynem energii, a całość odpisać od podatku. Jest to najwyższa dotacja w historii, choć należy podkreślić, że program funkcjonuje do końca marca 2023 roku i nie ma na ten moment informacji o jego kontynuacji. Biorąc pod uwagę fakt, że mamy najwyższe ceny energii elektrycznej w historii, to odpowiedź jest pozytywna, fotowoltaika nadal się opłaca, tylko inaczej trzeba ją projektować na swoje potrzeby – analizuje przedstawiciel SBF Polska PV.

Pompa ciepła. Efektywna autokonsumpcja

Skoro rośnie znaczenie konsumpcji prądu na własne potrzeby, to jak to robić najlepiej? Eksperci uważają, że bardzo dobrym pomysłem jest połączenie instalacji fotowoltaicznej z pompą ciepła.

– Po pierwsze dlatego, że żadne inne urządzenie grzewcze nie wykorzystuje prądu z fotowoltaiki tak efektywnie jak pompa ciepła. Poza tym w nowych budynkach trzeba spełnić określone warunki techniczne, m.in. jest to wskaźnik zapotrzebowania na nieodnawialną energię pierwotną. Powiązanie fotowoltaiki z pompą ciepła to korzystne rozwiązanie – mówi Damian Filipowicz z Mitsubishi Electric.

I dodaje: – Obecnie pompy ciepła cieszą się bardzo dużą popularnością zarówno w Polsce, jak i w całej Unii Europejskiej. Bardzo szybko rozwija się rynek nie tylko budownictwa jednorodzinnego, ale również wielorodzinnego oraz budynków komercyjnych. Prognozujemy, że zainteresowanie nadal utrzyma się na bardzo wysokim poziomie w przyszłych latach.

Z czego to wynika? – Po pierwsze, wynika to z obecnie panujących trendów oraz aktualnej sytuacji na świecie. Po drugie, ważna jest wysoka sprawność tego rozwiązania. Urządzenia te wytwarzają około 5 kilowatogodzin ciepła przy pobraniu jednej kilowatogodziny energii elektrycznej. Dla porównania: grzałka elektryczna do wytworzenia 1 kilowatogodziny ciepła potrzebuje około 1 kilowatogodziny prądu – wyjaśnia ekspert.

Można co prawda twierdzić, że prąd drożeje, ale gaz, pellet czy węgiel też. Po prostu nie ma takiego nośnika energii, którego ceny by nie rosły.

– Pompa ciepła eksploatacyjnie jest dziś najtańszym z dostępnych rodzajów ogrzewania. Przewidujemy, że w przyszłości ten trend się utrzyma, mimo podwyżek cen prądu – prognozuje Filipowicz.

Porozumienie Branżowe na rzecz Efektywności Energetycznej (POBE) przygotowało kalkulację aktualnych kosztów ogrzewania przy użyciu różnych urządzeń. W tym przykładowy roczny koszt ogrzewania budynku (poddanego termomodernizacji do standardu WT 2017) o powierzchni ogrzewanej 150 m kw., wraz z kosztem przygotowania ciepłej wody użytkowej rodziny czteroosobowej. Dane uwzględniają koszty z pierwszego kwartału tego roku.

Najdrożej wychodzi kocioł elektryczny z grzejnikami, to aż ponad 16 tys. zł. Kondensacyjny kocioł olejowy z grzejnikami to nadal nieco ponad 10 tys. zł. Najtańszy w eksploatacji kondensacyjny kocioł gazowy wymaga ok. 5,5 tys. zł (ale z ogrzewaniem podłogowym, z grzejnikami jest drożej). Kto pali kawałkami drewna lub pelletem, musi się liczyć z wydatkiem co najmniej 6,1-6,2 tys. zł. Na ogrzewanie najbardziej wydajnym kotłem węglowym trzeba wydać ok. 3,5 tys. zł (mniej wydajny to już 5,5 tys. zł).

Natomiast kto wybierze pompę ciepła, na przykład powietrze-woda, z ogrzewaniem podłogowym, ten zapłaci 3,7 tys. zł. Ale to samo urządzenie w połączeniu z fotowoltaiką (tu dla przykładu przyjęto instalację o mocy 5 kWp) będzie wymagało już tylko 2,1 tys. zł rocznie.

Jak wybrać pompę ciepła. Czynnik chłodniczy robi różnicę

Na rynku dostępne są różne rodzaje pomp ciepła. Czym się różnią? – Rodzaj pompy ciepła zależy przede wszystkim od źródła energii, które wykorzystuje do pracy. Rozróżniamy między innymi pompy ciepła gruntowe, woda-woda oraz powietrze-woda. Te ostatnie są w Polsce najpopularniejsze. Przy ich zastosowaniu trzeba jednak pamiętać, że ich moc grzewcza spada wraz z temperaturą powietrza zewnętrznego. Wynika to z faktu, że spada również gęstość czynnika chłodniczego (freonu), a co za tym idzie ilość czynnika, którą urządzenie jest w stanie przetłoczyć w niskich temperaturach. Receptą na to jest zastosowanie technologii, takiej jak wtrysk czynnika chłodniczego, która pozwala zrekompensować ten spadek przy ujemnych temperaturach, czyli wtedy gdy moc grzewcza jest nam najbardziej potrzebna. Dzięki temu możemy dobrać moc urządzenia tak, by nie była za duża w okresach przejściowych i by wystarczyła, wtedy gdy temperatury są najniższe. Pompy ciepła wyposażone w technologię wtrysku czynnika chłodniczego Flash Injection pracują nieraz w ekstremalnych warunkach, na terenach górskich czy w piątej strefie klimatycznej, na przykład w okolicach Suwałk – wyjaśnia Damian Filipowicz.

Urządzenie bez tej technologii będzie posiłkować się grzałką elektryczną w najniższych temperaturach lub będzie musiało mieć odpowiednio wyższą moc grzewczą. Skutkiem takiego przewymiarowania urządzeń są wyższe koszty eksploatacyjne w okresach przejściowych, tzn. w okolicach 0-10 st. C.

Ale czy na pewno warto przejmować się bardzo niskimi temperaturami? Zimy są coraz cieplejsze. – To fakt, klimat się nam ociepla, ale nadal mogą występować bardzo niskie temperatury. Pompy ciepła muszą więc być do tego przystosowane, a jednocześnie lepiej, żeby nie miały zbyt dużej mocy, ze względu na fakt, o którym przed chwilą wspomniałem – podkreśla ekspert Mitsubishi Electric.

Komentarze