Zacznijmy od pytania: co właściwie oznacza wygranie sprawy przed sądem?
– Wygranie sprawy, a w zasadzie uwzględnienie przez sąd powództwa wytoczonego przez konsumenta, może polegać na unieważnieniu umowy, czyli jej anulowaniu – mówi radca prawny Igor Klimkowski.
Wyjaśnia, że taka umowa jest traktowana tak, jakby nigdy nie została zawarta: – W takim przypadku strony powinny zwrócić sobie nawzajem to, co w związku z umową uzyskały, tj. bank oddaje kredytobiorcy wszelkie uiszczone raty oraz opłaty związane z ubezpieczeniami, prowizjami i opłatami manipulacyjnymi, zaś kredytobiorca zostaje zobowiązany do zwrotu bankowi faktycznego kapitału, który został mu wypłacony przez bank. Chyba że już go w całości w trakcie wykonywania umowy zwrócił – podkreśla.
To znaczy, że były już kredytobiorca ma obowiązek zwrotu wyłącznie kapitału (kwoty kredytu) wypłaconego mu przez bank – i nic więcej. A jeśli już to zrobił w międzyczasie, przed zapadnięciem wyroku – to w ogóle nic.
– Kredytobiorca na podstawie wyroku ustalającego nieważność umowy kredytu nie będzie zobowiązany do zwrotu na rzecz banku odsetek od kapitału, opłat manipulacyjnych czy prowizji – zaznacza Igor Klimkowski.
Wspomniane „nic więcej" dotyczy też ewentualnych dodatkowych roszczeń banku. Dodatkowych, bo niedotyczących samej kwoty kredytu, czyli bank ma prawo domagać się zwrotu wypłaconego kapitału, ale nie ma prawa żądać od konsumenta rekompensaty wykraczającej poza zwrot tego kapitału, w jakiejkolwiek formie. To wynika z niedawnych wyroków TSUE.
To kluczowe pytanie dla zdecydowanej większości frankowiczów. Ile pieniędzy mogą otrzymać po wygranej sprawie?
– Wartość roszczeń, jakich mogą domagać się kredytobiorcy frankowi, jest uzależniona od skutku, jaki pociągnie za sobą wyrok sądu w konkretnej sprawie. Linia orzecznicza została zdominowana przez wyroki stwierdzające nieważność umowy kredytowej, które aktualnie stanowią około 97 proc. wszystkich korzystnych wyroków. W takiej sytuacji wartością roszczeń pieniężnych kredytobiorcy będzie suma uiszczonych na rzecz banku rat kapitałowo-odsetkowych oraz koszty okołokredytowe, np. prowizja za udzielenie kredytu czy składki na ubezpieczenie niskiego wkładu własnego – mówi Wojciech Bochenek, radca prawny, Bochenek i Wspólnicy Kancelaria Radców Prawnych.
Zaznacza, że wartości takich roszczeń bardzo często przekraczają 200 tys. zł. Jednak żeby oszacować dokładną sumę, trzeba pozyskać z banku odpowiednie dokumenty kredytowe i przeanalizować indywidualne parametry umowy kredytowej, takie jak: rok zawarcia umowy kredytowej, kwota kredytu, okres kredytowania czy oprocentowanie.
– W przypadku takiego wyroku umowa kredytu znika z obrotu prawnego, a strony umowy są zobowiązane do wzajemnego rozliczenia się jedynie wartościami nominalnymi – zauważa Bochenek.
I dodaje: – W przypadku wyroku, który eliminuje z umowy postanowienia nieuczciwe z jednoczesnym utrzymaniem umowy w dalszej części, wartość roszczeń może będzie nieco niższa, gdyż kredytobiorca nie odzyska całej raty kapitałowo-odsetkowej, a jedynie jej część uiszczoną ponad jej rzeczywistą wartość, tj. wartość ustaloną bez odniesienia do kursu franka szwajcarskiego ustalanego jednostronnie przez bank.
W takich wyrokach suma wartości roszczeń może oscylować w granicach od 30 tys. zł do ponad 100 tys. zł. Podobnie jak w przypadku nieważności umowy kredytowej, konkretna wartość roszczenia jest tu uzależniona od indywidualnych parametrów kredytu.
– Jednocześnie, przy wyroku stwierdzającym abuzywność postanowień umownych, oprócz zwrotu tzw. nadpłaconych rat, zmniejszeniu powinna ulec wartość raty oraz, co bardzo istotne, wysokość kapitału do spłaty, gdyż nie będzie on uzależniony od kursu franka szwajcarskiego ustalanego przez bank – podsumowuje Wojciech Bochenek.
Czy frankowicz po wygranej sprawie po prostu otrzymuje środki na konto? I po jakim czasie się to dzieje?
Adwokat Michał Kaczmarski: – Pełnomocnicy banków stosunkowo szybko nawiązują kontakt w sprawie realizacji wyroku. Nie zawsze jednak sprowadza się to do przelewu zasądzonych kwot. Najczęściej banki dążą do tego, aby po prawomocnym wyroku rozliczyć kompleksowo sprawę, tj. skompensować uiszczone przez kredytobiorców należności z kwotą uruchomionego kredytu. Niestety w praktyce dość często weryfikacja poprawności takich wyliczeń jest dość trudna i czasochłonna, ale to już nasze zadanie – opowiada przedstawiciel kancelarii Kaczmarski Żurowski adwokaci.
I dodaje: – W przypadku kredytów spłaconych dawno temu sąd może zwaloryzować świadczenie, na przykład o wskaźnik inflacji, o ile tylko uzna, że doszło istotnej zmiany siły nabywczej pieniądza. Wbrew pozorom w praktyce może się to jednak okazać trudnym zadaniem – zauważa.
Wszystkie komentarze