Szacuje się, że z problem niepłodności zmaga się w Polsce co roku 1,5 miliona par.

Wśród kryteriów, które będą musieli spełnić pacjenci ubiegający się o refundację, kluczowy jest wiek. Według informacji podanych przez minister zdrowia, rządowe wsparcie będzie dostępne dla kobiet w wieku do 42 lat (czyli przed 42. urodzinami) oraz mężczyzn do 55 lat – to w przypadku procedury in vitro z wykorzystaniem własnych komórek lub z dawstwem nasienia, jak również dla kobiet w wieku do 45 lat i mężczyzn do 55 lat – to w przypadku procedury in vitro z dawstwem komórki jajowej lub biorstwem zarodka.

Co jeszcze? Pacjenci muszą mieć udokumentowane bezskuteczne starania o dziecko przez 12 miesięcy przed przystąpieniem do programu. A jeśli posiadają bezwzględne wskazanie do leczenia metodą in vitro, do procedury wspomaganego rozrodu można przystąpić od razu.

– Co istotne, poziom rezerwy jajnikowej kobiety, czyli AMH, nie będzie stanowił kryterium wyłączenia pary z programu. Zarówno w poprzedniej edycji programu rządowego, jak i w programach samorządowych, pojawiały się wymagania dotyczące minimalnego poziomu rezerwy jajnikowej, które pacjentka musiała spełnić. Tym razem takiego kryterium nie ma – mówi lek. Krzysztof Zieliński, ginekolog-położnik i ordynator Kliniki Invicta w Gdańsku.

I jeszcze jedno. Pacjenci muszą pozostawać w związku małżeńskim lub nieformalnym (partnerskim). W praktyce, każda para spełnia więc to kryterium.

In vitro. Dostępne procedury

Finansowanych będzie łącznie sześć indywidualnych procedur wspomaganego rozrodu, w tym: do czterech cykli zapłodnienia z wykorzystaniem własnych komórek rozrodczych lub z dawstwem nasienia, do dwóch cykli zapłodnienia z wykorzystaniem oocytów dawczyni (z możliwością zapłodnienia sześciu komórek rozrodczych w ramach jednego cyklu) oraz do sześciu cykli z biorstwem zarodków.

Prof. Robert Zygmunt Spaczyński, konsultant krajowy w dziedzinie endokrynologii ginekologicznej i rozrodczości – cytowany na stronach Ministerstwa Zdrowia – stwierdził, że w większości krajów tego rodzaju programy nie wspomagają pacjentów w takiej liczbie cykli, ani nie dają wsparcia w zakresie dawstwa oocytów. – To nowatorskie podejście. I tak jak program z lat 2013-2016 zmienił nasze pewne metody leczenia, dzięki czemu staliśmy się liderami Europy np. pod względem transferów pojedynczych zarodków, tak obecny program to też awangarda europejska w leczeniu niepłodności. Mamy nadzieję, że będzie skutkować doskonałymi efektami, dużą liczbą dzieci – przekonuje.

Do programu włączone też procedury związane z zabezpieczeniem płodności. To szczególnie ważne dla osób zmagających się z chorobami nowotworowymi.

– Dzięki objęciu dofinansowaniem procedur zabezpieczenia płodności, pacjentki i pacjenci przed rozpoczęciem leczenia będą mogli zabezpieczyć dobrej jakości komórki i zrealizować rodzicielskie plany po zakończonym leczeniu. To istotny krok, ponieważ zdarza się, że w wyniku terapii stosowanych przy chorobach nowotworowych zdolności rozrodcze mogą zostać upośledzone – czasowo lub trwale, a przecież wiemy, że chorują również osoby młode, które nie zdążyły jeszcze zrealizować swoich planów. Dzięki procedurom oncofertility będą mogły skupić się na leczeniu i nie martwić o kwestię przyszłego rodzicielstwa – dodaje Krzysztof Zieliński.

In vitro. Jak się przygotować

– Zgodnie z informacjami, jakie podało Ministerstwo Zdrowia, od pacjentów przystępujących do programu nie będzie wymagane posiadanie aktualnych wyników badań np. AMH czy badania nasienia. Jeśli mógłbym doradzić coś pacjentom, to na pewno sprawdzenie, jaką dokumentację posiadają, zebranie jej i zweryfikowanie, czy wyniki naszych badań – chociażby właśnie podstawowe AMH i badanie nasienia, są aktualne. Aktualny wynik AMH może okazać się niezbędny do uwzględnienia refundacji na leki. Te podstawowe parametry na pewno będą weryfikowane w ramach procedury, więc w tym miejscu można zaoszczędzić czas – zaznacza ginekolog-położnik.

Kliniki leczenia niepłodności mogły się zgłaszać do programu do połowy maja. One również musiały spełniać określone kryteria. A jaką wybrać, już z oficjalnej listy klinik zakwalifikowanych do realizacji programu? Czym się kierować?

– Warto sprawdzić, czy klinika, którą planujemy wybrać, posiada doświadczenie w leczeniu in vitro i jak duże jest to doświadczenie. Czy dysponuje zespołem specjalistów, którzy w razie potrzeby będą współpracować – ginekologów, embriologów, ale też np. endokrynologów, genetyków. Jaki jest zakres dostępnych w danej klinice procedur, czy klinika prowadzi własny bank komórek rozrodczych i zarodków, czy na miejscu są laboratoria specjalizujące się w diagnostyce niepłodności. To wszystko ma znaczenie dla skuteczności i bezpieczeństwa leczenia. Jeśli dana klinika ma doświadczenie w realizacji poprzedniego programu rządowego lub programów samorządowych, z pewnością ma również ułożone procesy i pomoże pacjentom przejść przez niezbędne formalności – podsumowuje dr Zieliński.

In vitro. Kto korzystał, teraz też może

W ramach rządowego programu 2024-2028 jest w sumie 2,5 mld zł, czyli 500 mln zł co roku. Pierwszy rządowy program refundacji in vitro wystartował w 2013 roku i trwał trzy lata. W tym czasie z refundacji skorzystało ok. 17 tys. par, a na świat przyszło ponad 22 tys. dzieci.

Wtedy warunki były inne. Na przykład, w tamtym programie pary mogły skorzystać z finansowania trzech procedur, a leczenie obejmowało wykorzystanie wyłącznie własnych gamet. Czyli nie było rozwiązania dla pacjentów, którzy własnych komórek nie mieli lub ich jakość nie była wystarczająco dobra.

Później, w czasach rządów PiS, rządowe wsparcie w leczeniu niepłodności metodą in vitro wygasło. Swoje programy uruchamiały za to samorządy, z własnych budżetów dofinansowując mieszkańcom procedury in vitro.

Pary, które korzystały już z innych form dofinansowania in vitro, np. samorządowych, brały udział w poprzedniej edycji programu rządowego lub leczyły się prywatnie i mają kriokonserwowane zarodki – również będą mogły zrealizować leczenie w nowym programie rządowym.

In vitro. Co to za leczenie

Zapłodnienie in vitro (IVF) jest procedurą medyczną. I wcale nie nową. Jest stosowana już od 1978 roku. Do dzisiaj pomogła w poczęciu i narodzinach około 10 mln dzieci na całym świecie. Nie ma wątpliwości dotyczących jej skuteczności i bezpieczeństwa.

– Kryteria kwalifikacji pacjentów do in vitro są powszechnie znane i zaakceptowane przez towarzystwa naukowe oraz systemy opieki zdrowotnej na całym świecie. Wskazania te obowiązują wówczas, gdy inne, mniej zaawansowane metody nie dają realnej szansy na uzyskanie ciąży – prof. Michał Radwan z kliniki leczenia niepłodności Gameta, m.in. przewodniczący Sekcji Płodności i Niepłodności Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników (PTGiP) oraz członek zespołu, który opracowywał kryteria programu polityki zdrowotnej leczenia niepłodności.

Przypomnijmy, że pod obywatelskim projektem ustawy „Tak dla in vitro", który trafił do sejmu wiosną ubiegłego roku, podpisało się prawie 500 mln Polaków. Na przełomie listopada i grudnia przeszedł ścieżkę legislacyjną w sejmie i senacie, a w połowie grudnia 2023 ustawę o refundacji in vitro z budżetu podpisał prezydent.

Komentarze