W 2013 roku, za czasów ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, wprowadzono program finansowania in vitro, dzięki któremu urodziło się ponad 22 tys. dzieci. Działał do 2016 roku.

Wtedy, już za rządów PiS, ówczesny minister zdrowia Konstanty Radziwiłł zdecydował, że refundację in vitro zastąpi program naprotechnologii. Efekty? Np. do 2018 roku urodziło się dzięki temu programowi 70 dzieci. Później też nie było czym się chwalić. W 2021 roku Ministerstwo Zdrowia po prostu z tego programu zrezygnowało.

In vitro. Finasowanie

A jeśli chodzi o finansowanie in vitro, to całkowicie w Polsce nie zanikło. W ostatnich latach takie programy uruchamiały samorządy, choć nie wszędzie. Szacuje się, że objęły tylko 35 proc. kraju. Są różnice między tymi programami, ale funkcjonują raczej na zbliżonych zasadach, dając parom prawo do trzech prób (jednak to koszt ok. 10 tys. zł) oraz 80 proc. refundacji. A jakie rezultaty przyniosły te samorządowe programy? Np. w Warszawie od 2017 roku urodziło się ponad tysiąc dzieci, w Gdańsku ok. 500, w Łodzi ponad 400.

W połowie lutego tego roku minister zdrowia Izabela Leszczyna powołała zespół z udziałem m.in. embriologów, ginekologów, bioetyków czy psychologów. Jego zadaniem jest opracowanie kryteriów dla nowego państwowego programu leczenia niepłodności, w tym zapłodnienia metodą in vitro.

Jedną z kwestii kluczowych będzie ustalenie limitu wieku. W poprzednim programie państwowym było to 40 lat. Czy to wystarczy? Do zespołu należy m.in. Marta Górna, przedstawicielka Stowarzyszenia na Rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji „Nasz Bocian". – Na pewno 40 lat to jest dziś za mało. Będziemy robili wszystko, żeby limit wieku był ustawiony na minimum 43. rok życia – mówiła „Wyborczej" jeszcze w grudniu 2023, po uchwaleniu przez sejm ustawy o finansowaniu in vitro.

In vitro. Dla kogo

Zwróciła też uwagę na jeszcze jeden aspekt: – Poprzedni program nie uwzględniał dawstwa, czyli finansowania in vitro w sytuacjach, kiedy para musiała skorzystać z dawcy nasienia, dawczyni komórki jajowej czy z dawstwa zarodka. Będziemy upominać się, by tym razem było to możliwe. Mam nadzieję, że skutecznie, skoro przewidują to już samorządowe programy dofinansowania in vitro.

Przypomnijmy, że pod obywatelskim projektem ustawy „Tak dla in vitro", który trafił do sejmu wiosną ubiegłego roku, podpisało się prawie 5 mln Polaków. Na przełomie listopada i grudnia przeszedł ścieżkę legislacyjną w sejmie i senacie, a w połowie grudnia 2023 ustawę o refundacji in vitro z budżetu podpisał prezydent Andrzej Duda.

Pieniądze w budżecie są zabezpieczone (w ramach rezerwy celowej). To 500 mln zł. Według zapowiedzi, program miałby ruszyć 1 czerwca tego roku. Refundacja in vitro z budżetu państwa nie wyklucza dalszego istnienia samorządowych programów finansowania takiego leczenia. Pytanie, czy będą do tego zmotywowane w sytuacji, gdy dostępne będą środki państwowe. Inne pytanie: czy wspomniane 0,5 mld wystarczy. W pierwszej odsłonie nowego programu po dofinansowanie mogą ustawiać się kolejki. Wiele par zapewne właśnie czeka na ustalenie kryteriów i termin startu. Jakie kryteria zostaną wypracowane, o tym dopiero się przekonamy. Ministerialny zespół powinien przedstawić swoje wnioski, rozwiązania i propozycje (najpóźniej) do 29 marca. Szacuje się, że w Polsce jest ok. 1,5 mln niepłodnych par.

Komentarze