Moim marzeniem jest to, aby nowym projektom inwestycyjnym towarzyszył komponent badawczo - rozwojowy - mówi Rafał Żelazny, prezes zarządu Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.

Arkadiusz Biernat: Kilka miesięcy temu Bank Światowy podniósł prognozę wzrostu PKB Polski na 2024 rok do 3,0 proc. z wcześniej prognozowanych 2,6 proc. Od wielu lat Polska jest chwalona za dynamiczny rozwój. Jakie znaczenie w tym kontekście mają specjalne strefy ekonomiczne?

Rafał Żelazny: To wpływ nie do przecenienia, bez nich trudno sobie wyobrazić ten „skok". Przypomnę, specjalne strefy ekonomiczne (SSE) pojawiły się w Polsce w końcu lat 90. XX wieku, pierwsza w 1995 roku (SSE Euro-Park Mielec), a rok później nasza Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna. Dziś jest ich 14. Dały możliwość dynamicznego przyciągania inwestorów. Wzrost gospodarczy tworzą: konsumpcja, inwestycje i eksport netto. Wszystkie poważne dokumenty skupiają na inwestycjach jako motorze napędowym wzrostu gospodarczego. Strefy oferują narzędzia, które właśnie je ułatwiają. Dlaczego? Sprawa jest oczywista i jest pochodną czynników wpływających na skłonność przedsiębiorcy do inwestowania.

Od tego gdzie więcej i szybciej zarobi?

– Przedsiębiorca krajowy czy zagraniczny zastanawiający się nad tym, gdzie ulokować swój kapitał dokonuje analizy warunków w jakich przyjdzie mu funkcjonować. Poziom efektywnej stawki podatkowej, koszt kredytu, potencjał rynku, a także niepewność, o czym przekonaliśmy się od czasu pandemii i ataku Rosji na Ukrainę to niewątpliwie istotne zmienne. Instrumenty wsparcia oferowane przez strefy ekonomiczne, to obniżenie obciążeń fiskalnych dla inwestującego przedsiębiorcy, czyli zwolnienie podatkowe od wartości zadeklarowanej inwestycji lub zwolnienie związane z wyliczaniem dwuletnich kosztów pracy pracownika. To zachęta podatkowa. Przez wiele lat na naszą korzyść działała też jakość kapitału ludzkiego w odniesieniu do jego ceny.

Konkurowaliśmy „tanią siłą roboczą"?

– Nie jest to może najszczęśliwsze określenie, ale taka była nomenklatura słowna. Inwestor „kupował" naszą wiedzę oraz doświadczenie za relatywnie niewielką kwotę. Nie bez przyczyny odniosłem się do tego w czasie przeszłym. Nieprzypadkowo użyję tego słowa – na szczęście – ten okres się skończył. Nie konkurujemy już głównie ceną siłą roboczej. To oznacza, że częściej tworzymy miejsca pracy dobrze płatne, które pozwalają w skali kraju odejść od takich inwestycji, które są przeniesieniem pomysłów wykreowanych gdzie indziej na nasz krajowy grunt. Nowe inwestycje są coraz częściej na wyższym poziomie jakościowym. Inwestor zdaje sobie sprawę, że musi wyłożyć kapitał, a przez co uzyskuje zwolnienie podatkowe na okres 14 lat (bądź w starym systemie na 15 lat), ale w zamian nie jest mu tak łatwo dostać absolwenta uczelni wyższej za stosunkowo niewielkie wynagrodzenie. Stajemy się krajem, który wchodzi w etap konkurowania jakością siły roboczej, ale także naszymi cechami takimi jak: przedsiębiorczość, kreatywność, radzenie sobie w sytuacjach trudnych. Za inwestycjami w naszym kraju przemawia również jakość infrastruktury. Podkreślę, że nie chodzi mi tylko o infrastrukturę drogową, tj.: autostrady, kolej, lotniska, ale myślę też o hotelach, terenach rekreacyjnych, instytucjach kultury, które łącznie tworzą środowisko sprzyjające inwestorom. Jako tzw. emerging market przez lata doganialiśmy zachodnie kraje, czerpiemy z ich doświadczeń i wyciągamy wnioski. Przykład? Nasze hotele w tej samej kategorii jakościowej są lepsze od tych na Zachodzie, wdrażamy na szeroką skalę innowacje w płatnościach bezgotówkowych. Dodać należy, że ówczesne przepisy na podstawie których powstawały SSE były miejscami wyznaczonymi geograficznymi. Mówiąc wprost, aby uzyskać preferencje gospodarcze, należało prowadzić działalność gospodarczą w określonej lokalizacji.

Wszystko zmieniło się w 2018 roku od wejścia w życie ustawy o wspieraniu inwestycji.

– W całym naszym kraju stworzono tzw. Polską Strefę Inwestycji (PSI). Odeszliśmy od terytorializacji, cała Polska stała się specjalną strefą ekonomiczną. Zmieniły się także instrumenty wsparcia. To korzyści głównie o charakterze podatkowym, a więc zwolnienie od podatku CIT bądź PIT. Drugim elementem preferencji stosowanym przez samorządy to ulgi w podatku od nieruchomości.

Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna plasuje się bardzo wysoko w rankingach krajowych, ale także zagranicznych jak np. publikowanego w Financial Times.

– Owszem, bierzemy pod uwagę rankingi, analizujemy je, ale w duchu kooperacji między strefowej, a nie rynkowej konkurencji. W porównaniach krajowych bierze się głównie pod uwagę m.in. liczbę wydanych decyzji o wsparciu, zadeklarowaną wartość inwestycji czy zadeklarowanych do utworzenia nowych miejsc pracy. Od wielu lat wypadamy w tych obszarach bardzo dobrze, jesteśmy często na pierwszym miejscu. W rankingach międzynarodowych też wypadamy dobrze, w Financial Times w 2023 roku jesteśmy na pierwszym miejscu w Europie i na czwartym na świecie. Tak jak zaznaczyłem, cieszymy się z tego, ale nie popadajmy w rankingozę. Jesteśmy dumni przede wszystkim z tego, że od początku istnienia KSSE utworzono ponad 100 tysięcy miejsc pracy, zrealizowano inwestycje za prawie 50 mld zł, ponad 600 firm zostało objętych wsparciem strefowym, zrealizowanych prawie tysiąc projektów inwestycyjnych. Wreszcie cieszy nas to, że jesteśmy kojarzeni z dobrze płatnymi miejscami pracy. Zdajemy sobie również sprawę, że mamy nad czym popracować.

Na przykład nad czym?

– Moim marzeniem jest to, aby nowym projektom inwestycyjnym towarzyszył komponent badawczo – rozwojowy, tj. centrów B+R, demonstratorów i laboratoriów.

Tego mi brakuje. Nie chodzi tylko o to, aby z wielkim sukcesem importować i wprowadzać zagraniczne rozwiązania technologiczne w przedsiębiorstwach, ale żeby obok tych importowanych – co się już dzieje – pojawiały się te opracowywane na miejscu, wykreowane przez naszych inżynierów i pracowników.

Na ogół strefa kojarzy się nam z dużymi, zagranicznymi inwestycjami. Jak wypada polski kapitał na tym tle?

– Odnotowujemy coraz większy wzrost udział kapitału polskiego w inwestycjach w ramach PSI.

Co jest powodem? Wojna za naszą wschodnią granicą i niepewność czy może rosnąca konkurencyjność polskich przedsiębiorców?

– Te dwa elementy się uzupełniają. Z jednej strony jak Pan wspomniał jesteśmy krajem przyfrontowym i trzeba uczciwie powiedzieć- to nie pomaga. Podobnie jak ogólnoświatowa sytuacja geopolityczna. Dla przykładu gospodarka niemiecka ze wzrostem na poziomie 0,2 proc. To nie jest poziom zachęcający tamtejszych inwestorów do poszukiwania nowych miejsc na inwestycje zagraniczne. Z drugiej strony pokazujemy, że strefa jest dla każdego, po spełnieniu określonych warunków. Odczarowujemy strefę dla średnich, małych i mikro przedsiębiorstw z polskim kapitałem. Zatem działamy dwutorowo. Stawiamy na dużych graczy, którzy inwestują duże środki, a przez to zmieniają lokalne rynki, miasta i regiony. Jednocześnie pamiętamy również o średnich, małych i mikro przedsiębiorstwach. Musimy zachować tutaj optymalny balans. Nie możemy popełnić błędu i pójścia wyłącznie w jedną z tych stron. Pandemia i wojna w Ukrainie pokazały, że lokowanie produkcji w Azji południowo – wschodniej było błędem i tutaj możemy szukać pewnej szansy. Nie chcę mówić, że jesteśmy ostatnim w pełni demokratycznym krajem w podziale na Wschód – Zachód, ale jednym z większych, bardziej stabilnym, przewidywalnym gospodarczym. W tym upatruję szansy, że część produkcji kluczowych komponentów dla wielu branż może znajdzie się u nas. Wydaje się, że inwestorzy to zrozumieli, że nieco droższy, ale bardziej przewidywalny kraj jest lepszą lokalizacją do inwestycji. Z naszej strony jako strefy stwarzamy warunki do inwestowania dla każdego. Zapraszamy każdą firmę: dużą, średnią i mikro.

Jak?

– Niezależnie od skali i rodzaju działalności zapraszamy do kontaktu z KSSE (np. poprzez jedno z biur podstref, tj.: tyskiej, gliwickiej, sosnowiecko-dąbrowskiej i jastrzębsko-żorskiej). Można to zrobić telefonicznie czy mailowo, odpowiadamy błyskawicznie. Na bazie poufności rozmowy informujemy przedsiębiorcę czy jest możliwe wsparcie jego działalności i ewentualnie na jakim poziomie. Co najważniejsze, wszystkie usługi są bezpłatne. Jestem zwolennikiem wolnego rynku, ale w tym przypadku zachęcamy do bezpłatnych konsultacji z naszymi pracownikami, którzy pomogą w przygotowaniu tzw. decyzji o wsparciu.

Specjalna strefa ekonomiczna to nie tylko wielkie hale produkcyjne gigantów?

– W ubiegłym roku w Żorach uruchomiliśmy KSSENON, czyli akcelerator przedsiębiorczości oraz innowacyjności. Stoi na trzech nogach, które łącznie mogą dać sukces. Po pierwsze, znajdują się tam dwa budynki z halami o powierzchni 300 metrów kwadratowych dla głównie małych i średnich firm, które prowadziły działalność w przysłowiowym garażu, czy miejscu mało atrakcyjnym jak hala po przemysłowa. Niewątpliwą zaletą przeprowadzki do KSSENONa jest dostępna infrastruktura i atrakcyjne stawki czynszu najmu. Kolejną nogą jest edukacja. W naszych pracowniach wyposażonych w odpowiedni sprzęt dajemy możliwość kształcenia, zwiększania kompetencji i umiejętności, które są pożądane na rynku. Naturalnie, współpracujemy ze szkołami średnimi i branżowymi. Trzecia noga to co-working, czyli umożliwienie indywidualnej lub wspólnej pracy w naszych przestrzeniach. Zdaję sobie sprawę, że niektórzy mogą pracować w innych dostępnych komercyjnie przestrzeniach, w mieszkaniu czy restauracji. To możliwe, ale w takiej sytuacji gubimy elementy networkingu, relacji międzyludzkich, dzieleniem się wiedzą. Zakładam, że piętro coworkingowe pozwoli znaleźć „dach nad głową" komuś, kto jeszcze nie ma zbyt wielu środków, ale ma głowę pełną pomysłów. Do dyspozycji jest miejsce do pracy, sala na spotkania biznesowe, studio podcastowe. Przestrzenie można wynajmować na godziny. W tym miejscu w atrakcyjnej cenie przedsiębiorca może przez kilka godzin zastanowić się nad swoimi pomysłami. Bardzo liczę na wypracowywanie wspólnych rozwiązań, bo wierzę, że osoby pracujące tutaj – czy nad podobnymi, różnymi, czy uzupełniającymi się projektami – mogą wspólnie wypracowywać ciekawe rozwiązania. Na świecie to się sprawdza. Ponadto coworking pozwala utrzymywać relacje międzyludzkie, których nie zastąpi najlepsze rozwiązanie IT w trybie zdalnym.

Za chwilę nie będzie śladu po kopalniach na Śląsku. Jak do tego wyzwania podchodzi KSSE?

– Nie jest tajemnicą, że przyglądamy się terenom, które są w dyspozycji Spółki Restrukturyzacji Kopalń. To często nie są łatwe lokalizacje, bo mówiąc krótko należy doprowadzić je do stanu, który jest możliwy do pozyskania potencjalnej inwestycji. Jednak nie czekamy tylko na tereny likwidowanych kopalni. Zdajemy sobie sprawę z problemów społecznych, które wiążą się z wygaszaniem określonej branży przemysłowej. Dlatego staramy się, żeby osoby kończące pracę w jednym obszarze zdawały sobie sprawę, że powstają nowe ciekawe miejsca pracy w innych gałęziach gospodarki na terenie KSSE. Wrócę ponownie do żorskiego KSSENONa oraz planowanych do realizacji hub’ów w innych lokalizacjach z naszym strefowym udziałem, które mają służyć m.in. identyfikacji talentów oraz transformacji zasobów ludzkich. W strefie mamy także silny dział rozwoju rynku pracy, którego oferta – na chwilę obecną – jest skierowana głównie do uczniów szkół branżowych i techników. Oczywiście współpracujemy aktywnie z uczelniami wyższymi w naszym regionie i mamy wpływ na kształtowanie oferty edukacyjnej. W ramach naszych działań szkoleniowych i projektów dedykowanych przekwalifikowaniom dostarczamy instrumenty, dzięki którym ludzie tracący pracę w przemysłach schyłkowych będą mogli nabyć nowe umiejętności, a następnie odnaleźć się w innym miejscu pracy. Jak świat światem, pewne zmiany technologiczne i związane z nimi zmiany strukturalne gospodarki zawsze następowały i potrafiliśmy się do nich dostosowywać. Jestem przekonany, że tak będzie również i tym razem.

Komentarze