– Zgodnie z prawem autorskim utworem jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia. To oznacza, że prawa autorskie należą się jedynie temu, kto stworzył dzieło charakteryzujące się indywidualnością płynącą z osobowości twórcy – mówi adwokatka Magdalena Oczachowska. – Sztuczna inteligencja może dla nas wytworzyć każdy projekt. Po odpowiednim zadaniu pytania wygeneruje nam wszystko, o co ją prosiliśmy. Z prawnego punktu widzenia nie jest jednak autorką tego, co stworzyła, bo nie jest człowiekiem – zauważa.
Sytuacja jest więc dość skomplikowana, bo mamy twórcę programu opartego na AI, czyli np. ChatGPT, Dall-E, Midjourney, OpenAi, następnie użytkownika programu, czyli np. naszego pracownika, za którego przedsiębiorca odpowiada, oraz wytwór wygenerowany, który w świetle prawa autorskiego nie jest dziełem.
Autorowi co prawda nie należy się ochrona, ale jego dzieło może być publikowane i wykorzystywane w firmie. A to może już mieć określone konsekwencje.
Jednak czy w takim przypadku obowiązują w ogóle jakieś zasady? Tu ważna uwaga: prawne regulacje do korzystania z AI jeszcze nie istnieją, dopiero trwają prace nad unijnym rozwiązaniem AI ACT. – Dlatego opieramy się na dotychczas obowiązujących przepisach prawa autorskiego, prawa cywilnego i prawa własności intelektualnej – zaznacza Magdalena Oczachowska.
I wyjaśnia: – Pomoc prawną należy rozpocząć od rozmowy na temat funkcjonowania firmy, rozpoznania, czym jest dla niej technologia AI, i zidentyfikowania, czy chociażby w sposób nieświadomy nie dochodzi do jej wykorzystywania, co jest częstym przypadkiem, chociażby w postaci korzystania przez pracowników z tłumaczenia tekstów.
Trzeba zacząć od uważnego przeczytania regulaminu programu opartego na AI, z którego firma korzysta lub będzie korzystać.
– Co do zasady mamy prawo do swobodnego korzystania z rezultatów AI, ale kwestie te określają właśnie regulaminy, o czym bardzo często użytkownicy nie wiedzą. Aktualnie twórcy programów opartych na AI z reguły przyznają użytkownikowi bardzo szerokie uprawnienia i na niego przenoszą odpowiedzialność za wykorzystanie rezultatu. Zdarza się również, że efekt czy rezultat jest przekazywany do domeny publicznej. Takie przekazanie oznacza jednak, że z dzieła może w nieograniczony sposób korzystać każdy. Należy pamiętać, że te regulaminy mogą ulegać zmianom i bardzo ważna jest ich bieżąca aktualizacja – opowiada adwokatka.
Podkreśla, że następnie należy określić obowiązujące w firmie zasady dopuszczalności stosowania AI, by pracownicy wiedzieli, na jakich warunkach mogą z niej korzystać. Chodzi o regulamin AI, taki jak regulacje dotyczące RODO.
– Jeśli w firmie zostanie dozwolone korzystanie z takiej technologii, należy chronić dane objęte tajemnicą swojej firmy i sprawdzać, czym karmiony jest wykorzystywany program, czy pracownicy przypadkiem nie wrzucają dokumentów z danymi firmy i klientów – zaznacza Magdalena Oczachowska.
I co najważniejsze – rezultat pracy AI powinien być zawsze weryfikowany przez osobę trzecią. – Po pierwsze, efekt pracy może zostać wykonany błędnie, po drugie, może np. naruszać prawa autorskie. To, że twórca programu AI nie odpowiada za wykorzystanie jej pracy, a rezultat pracy AI nie jest jej własnością, bo nie jest ona człowiekiem, nie oznacza, że wyprodukowana w ten sposób treść nie narusza praw autorskich innych osób – mówi adwokatka.
Sztuczna inteligencja nie rozpoznaje przecież, przynajmniej na razie, czy w jej pracy znalazła się cząstka pracy autora, którego prawa są chronione. – Warto zatem zawsze weryfikować, czy ten efekt pracy nie jest dalej wykorzystywany lub publikowany i czy przypadkiem nie może naruszać praw innej osoby. AI jest żywiołem, który zmienia naszą rzeczywistość. Jak każda zmiana może być szansą, ale i zagrożeniem dlatego warto być przygotowanym, by móc w sposób świadomy i bezpieczny z niej korzystać – podsumowuje Magdalena Oczachowska.
Wszystkie komentarze