Pod koniec kwietnia poprosiliśmy czytelników o zgłaszanie kandydatur do plebiscytu. Na tej podstawie powstały 43 listy do głosowania. Do wyboru było 471 miejsc w miastach i regionach. Po trwającym ponad dwa tygodnie głosowaniu na Wyborcza.pl poznaliśmy werdykt. Czasem nieoczekiwany - jak choćby w Poznaniu, gdzie działający od niedawna ogród społeczny pokonał takie miejskie ikony jak park Sołacki czy Cytadela. Albo w Kielcach, gdzie zwycięzca to ulica św. Stanisława Kostki, nazywana "Alejką" - zielona enklawa na jednym z miejskich osiedli, porośnięta stuletnimi klonami, które mieszkańcy sąsiednich bloków uratowali przed wycinką. Na podium znalazły się też oczywiście takie turystyczne przeboje, jak Park Narodowy Gór Stołowych, Bory Tucholskie, czy Puszcza Białowieska.
Nasz plebiscyt to nie tylko rozmowa o tym, gdzie najbardziej lubimy wypoczywać. Ale też o jakości życia i o tym, co możemy i powinniśmy robić dla ratowania klimatu. Potrzebujemy zieleni w miastach - potrzebujemy naturalnych oczyszczaczy i nawilżaczy powietrza, wygłuszenia hałasu, Potrzebujemy cienia i obniżania temperatury.
O tych problemach będziemy też rozmawiać podczas gali wieńczącej Supermiasta, zaplanowanej na 23 czerwca w redakcji "Gazety Wyborczej' przy ul. Czerskiej w Warszawie.
Rozległy kompleks leśny ciągnący się na południowej części Białegostoku. Na Las Solnicki zagłosowało aż 36,5 proc. osób biorących udział w plebiscycie. To miejsce od kilku dobrych lat jest w kręgu zainteresowania. W tej chwili wisi nad nim... topór drwali – by rzec baśniowo lub też piły motorowe i harwestery ekip zmieniających las w pustkowie. Swoje robią tu leśnicy, którzy prowadzą tzw. gospodarkę leśną i realizują programy urządzania lasu. Słowem - tną i sadzą, traktując Las Solnicki jak gospodarczy.
Wynikiem głosowania zaskoczony był prezydent miasta, Tadeusz Truskolaski: - Na co dzień zauważam dużo większe zainteresowanie zarówno mieszkańców, jak i turystów, zupełnie innymi obiektami zielonymi niż Las Solnicki. Ja zagłosowałbym na Ogród Branickich, który już od lat cieszy nasze oczy i jest powodem do dumy białostoczan.
Ogrody wokół pałacu Branickich znalazły się ostatecznie na drugim miejscu - z poparciem 18 proc. -, choć początkowo pretendowały do miana faworyta.
Jeden z najpopularniejszych beskidzkich szczytów. Leży na terenie Parku Krajobrazowego Beskidu Śląskiego. Przyciąga nie tylko mieszkańców Bielska-Białej, ale też wielu turystów. Wozi ich na Szyndzielnię (1028 m n.p.m.) 36 wagoników kolejki linowej. Blisko dwukilometrową trasę można pokonać w zaledwie sześć minut. Jeśli tylko jest pogoda, piękne widoki są gwarantowane.
Obok górnej stacji kolejki linowej znajduje się też 18-metrowa wieża widokowa. Wchodzi się na nią po 120 stopniach. Na jej szczycie jest taras, przy sprzyjającej pogodzie można z niego zobaczyć nawet Tatry
Największy park miejski w Polsce, zajmuje aż 830 hektarów. Prócz terenów spacerowych, jest tu zadbane zoo z ponad dwustoma gatunkami zwierząt czy ogród botaniczny ze swoimi ścieżkami edukacyjnymi, arboretum, alpinarium czy część agrobotaniczna. Dzieci natomiast doceniają Park Rozrywki-Zaginiony Świat. - To nasze wspólne dobro i wyniki plebiscytu potwierdzają, że wiele osób myśli tak jak my - mówi Marcin Heymann, prezes Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku w Myślęcinku. - Nie każdy ma swój kawałek zieleni przy domu czy ogródek, a tutaj znajdzie się miejsce pośród natury na różne aktywności. To jest też dla nas ciągłe zobowiązanie, by dbać o naszą zieloną perełkę i ogromne zielone płuca Bydgoszczy.
Ulubionymi przestrzeniami zielonymi częstochowian są tereny nad wodą - wszystkie trzy pierwsze miejsca w plebiscycie dotyczą rzek bądź akwenów. Mieszkańcy Stradomia oraz Ostatniego Grosza dzięki mobilizacji i zachętom w mediach społecznościowych rzutem na taśmę wyprowadzili łąki wzdłuż Stradomki - dopływu Warty - na pierwsze miejsce. Bo przez praktycznie cały plebiscyt prowadziła Warta na Wyczerpach – by ostatecznie przegrać o włos. Zwyciężyła więc rzeka dotąd nieodkryta przez szerszą grupę mieszkańców – ale dzięki aktywizacji społecznej ma szansę się to zmienić.
Zielone płuca Oruni i jeden z trzech największych parków w Gdańsku (ma 19 ha). Położony w dolinie Potoku Oruńskiego, otoczony wzgórzami, był własnością gdańskich rodzin patrycjuszowskich i gdańskich burmistrzów. W XVII w. zdobiły go tarasy kwiatowe, starannie wytyczone alejki, labirynty. Sto lat później był tu ogród botaniczny z egzotycznymi roślinami. Po II wojnie światowej park zaczął podupadać - dawny klasycystyczny dworek zamieniono najpierw na dom starców, potem na przedszkole. Znikały mostki, ogrodzenie, ławki i rzeźby. Park sporo ucierpiał w czasie powodzi z 2001 r. Dawny blask odzyskał w ubiegłej dekadzie. Na wzgórzach parkowych odnowiono ścieżki gruntowe. Pojawiły się nowe nasadzenia oraz elementy małej architektury (ławki, kosze na śmieci). Powstała też stylizowana altana, nowe ogrodzenie. Wyremontowano most na ciągu pieszo-jezdnym i dwa mostki widokowe na strumieniu. Prace kosztowały ponad 12 mln zł.
Unikatowa w skali kraju wielka nadmorska polana, z jednej strony sąsiadująca z plażą, a z drugiej otoczona lasami rezerwatu przyrody Kępa Redłowska. Na położonej na końcu ulicy Ejsmonda Polance Redłowskiej przed laty znajdowały się tłumnie odwiedzane plenerowe baseny (jeden z nich miał skocznię) oraz hotel. Dziś po basenach i hotelu nie ma już śladu, a Polanka Redłowska stała się ulubionym miejscem rekreacji, spacerów i pikników - z miejscami do rozpalania ogniska i grilla. To jedno z kultowych miejsc, które zna każdy gdynianin i każda gdynianka, a także wielu przyjeżdżających do Gdyni turystów. Rozciąga się stąd przepiękny widok na Zatokę Gdańską i półwysep Helski.
Jedna z ikon miasta. Jej historia sięga 1880 roku, kiedy to na terenie kształtującego się parku miejskiego powstały pierwsze szklarnie o charakterze wystawowym. W 1935 roku wybudowano wysoką na 12 m i powierzchni 504 mkw. szklarnię, która stała się głównym pawilonem wystawowym. Powiększono również kaktusiarnię, dobudowano akwaria. Wraz z inwestycjami wzrastała frekwencja zwiedzających. W 1926 roku palmiarnię odwiedziło około 8 tys. osób, a w 1936 roku było ich już 30 tys. Palmiarnia wraz z otaczającym ją parkiem była – razem z śródmiejskimi alejami spacerowymi (obecnie aleja Przyjaźni) i zespołem krajobrazowego parku Wilhelma (obecnie park Chrobrego) – „zielonymi płucami" wśród kopalń, hut i zakładów przemysłowych.
Park na wzgórzach w sercu miasta. Od początku odjechał konkurencji w Gorzowie. Głosy czytelników dawały mu pozycję lidera i tak zostało do końca. Ostateczny rezultat? 19,7 proc. głosów. Są tu amfiteatr, platforma widokowa na Kozaczej Górze i słynne Schody Donikąd. - To skarb śródmieścia, Roztacza się stąd niesamowita panorama miasta, a platforma widokowa jest miejscem miejskich pielgrzymek - pisali do redakcji mieszkańcy.
To ogromny kompleks zieleni pomiędzy ul. Lotnisko, osiedlem Paderewskiego a DK86 oraz ulicą Francuską i linią kolejową. Ta zielona część Katowic to nie tylko stawy, ale też strzeżona w sezonie plaża, park wodny czy place zabaw. Do dyspozycji mieszkańców jest również długa na kilka kilometrów asfaltowa pętla rolkowa. Obok niej ciągnie się ścieżka dla pieszych.Przez Dolinę Trzech Stawów przebiega również czerwony szlak rowerowy, działa tu kemping, a tereny zielone są nieraz sceną wielu wydarzeń. W sezonie letnim działa tu też kilka barów plenerowych.
Zielona enklawa na osiedlu Kieleckiej Spółdzielni Mieszkaniowej, nazywana przez mieszkańców „Alejką". To właśnie okoliczni mieszkańcy zmobilizowali się i obronili przed wycinką rosnące przy niej stuletnie klony. Założyli stowarzyszenie, zbierali podpisy, zaalarmowali wszystkie możliwe media i do swoich racji przekonali też w końcu urzędników. – Z trudem, bo z trudem, ale nam się udało. Ludzie w różnym wieku się angażowali – mówią. Dodają, że ta wspólna akcja nie tylko przyczyniła się do uratowania drzew, ale i zintegrowała ich. Zaczęło się od wspólnego dziergania szalików, którymi potem obwiązali pnie klonów. Potem organizowali m.in. wspólne pikniki, śniadania na trawie, obchody Dnia Sąsiada, walentynek i wspólne świętowanie narodzin dzieci. Założyli też między blokami ogródek, a na drzewach rozwiesili budki dla ptaków. Jak wyliczają, żyją tu sikorki, gile, szpaki, jerzyki, dzierzby, grubodzioby i sroki.
Największa zielona enklawa na terenie miasta. To las komunalny - należy do miasta i wszystkich krakowian, bo ponad sto lat temu wykupiła go Miejska Kasa Oszczędności na tzw. park Ludowy. Położony na wzgórzach Sowiniec, Pustelnik i Srebrna Góra Las Wolski góruje nad zachodnią częścią Krakowa. Kryje w sobie mnóstwo szlaków, jary, wąwozy, wapienne skałki, kilka polan wypoczynkowych, ale też zabytki kultury np. klasztor na Bielanach czy kopce.
Park ciągnie się wzdłuż czterech osiedli na lubelskich Czubach – Górki, Widok, Poręba i Łęgi – i zajmuje powierzchnię 22 ha. Od 2011 r. park nosi imię papieża Polaka, podczas którego wizyty w 1987 r. właśnie w tym miejscu były zlokalizowane sektory dla wiernych.
Park zaprojektowano tak, by zachować naturalną rzeźbę terenu. Nie przekształcano zboczy dolin, jedynie w miejscach elementów zagospodarowania zastosowano mikroniwelację. – Wyjątkowe w parku jest to, że wykorzystuje on naturalne walory tego miejsca, czyli wąwóz. Po drugie został w dużej mierze zrobiony wspólnie z mieszkańcami. Przed wygraną w Budżecie Obywatelskim to właśnie mieszkańcy wspólnie z Radą Dzielnicy pisali projekt, decydując o tym, co się w nim znajdzie. Myślę, że też z tego powodu lepiej im się tam spędza czas – mówi Krzysztof Wiśniewski, radny Rady Dzielnicy Czuby Południowe.
Wytyczono tu ścieżki rowerowe, którymi swobodnie można zjechać z osiedla do wąwozu. Do dyspozycji najmłodszych jest plac zabaw razem ze ścianką do wspinaczki, powstały także boiska m.in. do koszykówki i siatkówki oraz korty tenisowe. Na terenie parku odbywają się „zielone lekcje z ekologii", a zbudowany tutaj miniamfiteatr jest miejscem zajęć tanecznych oraz przedstawień organizowanych przez lokalną społeczność.
Największy w Polsce i jeden z największych w Europie lasów mieszczących się w granicach miasta, to ulubione miejsce łodzian zarówno na leniwe weekendowe spacery jak i aktywne uprawianie sportu. Liczne i długie ścieżki zachęcają do jazdy na rowerze, nordic walkingu czy biegania. Atrakcyjność tego miejsca podnosi fakt, że można tu trafić na leśną zwierzynę, a miłośnicy botaniki mogą poszukiwać rzadko spotykanych w innych miejscach okazów roślin.
Jeden z największych europejskich kompleksów leśnych znajdujących się w granicach miasta zdobył 22 proc. głosów. Druga w Kolejności była Łynostrada (15,7 proc. głosów), trzecie miejsce zajęły tereny nad Jeziorem Długim (13,7 proc. głosów). Nietrudno zauważyć pewną prawidłowość, bo zarówno ścieżka pieszo-rowerowa ciągnąca się wzdłuż Łyny, jak i ulubione jezioro olsztyńskich biegaczy są z Lasem Miejskim powiązane. – To jest dla władz miasta wyraźny sygnał, ile ten las znaczy dla olsztynian – mówi Krzysztof Otoliński, dyrektor biura promocji i turystyki w olsztyńskim ratuszu. – Trzy pierwsze miejsca wskazują również na to, że zagospodarowanie tych terenów ścieżkami rowerowymi, szlakami pieszymi czy miejscami do wypoczynku przypadło mieszkańcom do gustu.
To nie tylko zielone płuca, ale duma miasta. Jedno z ulubionych miejsc wypoczynku. Piękny park ze starodrzewem położony niedaleko centrum, nad Odrą, to wymarzone miejsce dla spacerowiczów, rowerzystów, obserwatorów przyrody. Można zobaczyć tu wiele różnych, niekoniecznie pospolitych, gatunków zwierząt czy roślin. Na wyspie znajduje się opolski ogród zoologiczny, obok niego - nowy miejski park. Na 10-hektarowym, oświetlonym terenie między Odrą i Kanałem Ulgi powstały ścieżki pieszo-rowerowe, plac zabaw oraz strefa rodzinna i wypoczynkowa. Wszystko w otoczeniu zieleni: drzew, krzewów i kwiatów (w parku posadzono około trzech tysięcy drzew oraz kilkanaście tysięcy krzewów).
Ponad dwie dekady temu płocczanie w innym naszym plebiscycie wybrali je jako najbardziej magiczne miejsce w mieście. Tu jest kolebka Płocka i jeśli istnieją światy równoległe, po wzgórzu przechadzają się wciąż wojowie władców Polski – Hermana i Krzywoustego, dawni duchowni, mieszczanie, rzemieślnicy… Na wysokiej nadwiślańskiej skarpie powstał gród, który z wiekami rozrósł się w duże współczesne miasto. Alejki na Tumach to miejsce spacerów, chętnie przysiadamy na ławeczkach ustawionych w cieniu potężnych drzew, na okazałych dębach są tabliczki informujące, że to pomniki przyrody. A do tego widok z góry na szeroko rozlaną rzekę, na położone na drugim brzegu Radziwie i dalej na lasy.
Ogród społeczny, który powstał z inicjatywy kolektywu Rozbrat, przy ul. Pułaskiego - w miejscu, gdzie jeszcze do niedawna swoje ogródki mieli działkowicze z ROD Bogdanka. To niezwykle ważny dla Poznania zakątek, bo teren stanowi element zachodniego klina zieleni, który z kolei spełnia wiele ważnych funkcji dla miasta - przede wszystkim je napowietrza, stanowi też korytarz ekologiczny. Ogród wysprzątali anarchiści. Przygotowywali grządki, robili nowe nasadzenia. Powstała też specjalna drewniana konstrukcja w kształcie kopuły, gdzie w środku przez cały rok można prowadzić warsztaty, spotkania oraz zajęcia proekologiczne. Korzystać z niego mogą wszyscy poznaniacy. Gospodarze uprawiają żywność i kwiaty, dzieląc się w ten sposób z poznaniakami nie tylko przestrzenią, ale także owocami, pracą, infrastrukturą i wiedzą.
Muzeum, w którym główną atrakcją jest stara wiejska zabudowa - chałupy, młyny i kościoły - jest też doskonałym obrazem tego, jak można (było) żyć w harmonii z przyrodą. Nie chodzi tylko o piękne, dorodne drzewa dające cień spacerowiczom czy zagrodę ze zwierzętami, która przykuwa uwagę zwłaszcza dzieciaków, ale też o to, że na terenie muzeum nawet dzika przyroda wygospodarowała miejsce dla siebie. Muzeum zainteresowało m.in. bobry, które skorzystały ze spokoju, jaki przyniosły ograniczenia związane z epidemią COVID-19. - Rodzina bobrów zamieszkująca teren Muzeum Wsi Radomskiej zmieniła już nieco krajobraz nad rzeką Kosówką. Obserwujemy kolejne ścięte osiki i wierzby, a następne są już nadgryzione. Zimą bobry bardzo rzadko opuszczają swoje schronienia, czyli nory i żeremie. Korzystają ze zgromadzonych pod wodą zapasów: fragmentów drzew i kłączy roślin wodnych - informowali w styczniu zeszłego roku pracownicy muzeum.
Niezależnie od dnia tygodnia i pogody możemy tu spotkać wielu spacerowiczów. To także świetne miejsce do zabaw dla dzieci oraz przestrzeń, gdzie znajduje się park przeznaczony dla czworonogów. Bulwary to cel wycieczek rowerowych i miejsce chętnie odwiedzanym przez rolkarzy. Można tam rozpalić grilla i pobiesiadować z przyjaciółmi. - Bardzo cieszę się, że mieszkańcy, podobnie jak ja, uwielbiają bulwary nad Wisłokiem. Wychowałem się w ich pobliżu – na osiedlu Nowe Miasto i bardzo często tam bywałem. Tak jest do dzisiaj, chętnie spędzam tam czas. Chcę, aby to miejsce było coraz bardziej atrakcyjne, przygotowywane są kolejne inwestycje takie jak np. budowa toru rowerowego – pumptracka i rewitalizacja placu zabaw - mówi Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa.
Potężny zbiornik ma 550 hektarów powierzchni. Utworzono go w 1971 r., spiętrzając wody rzeki Rudy, i do dziś jest używany do chłodzenia turbin pobliskiej elektrowni. Ciepła woda regularnie spuszczana z turbin do akwenu sprawia, że nie zamarza on zimą, a od kwietnia do października temperatura wody w jeziorze nie spada poniżej 15 stopni Celsjusza.To dzięki temu zbiornik jest rajem dla wędkarzy. Można tu też popływać kajakiem czy rowerem wodnym, pożeglować.
Jedna z najbardziej spektakularnych inwestycji w zieleń miejską. Park kiedyś słynął z nocnego życia, dzisiaj - głównie dzięki funduszom unijnym - to raj dla rowerzystów, miłośników rolek i spacerowiczów. Na powierzchni 25 ha czeka tam na nich kilka kilometrów ścieżek - osobne dla rowerów, rolkarzy i pieszych.
Park Północny to przykład na to, jak skutecznie poprowadzić metamorfozę zaniedbanego miejsca. To tutaj, zaledwie parę minut spacerem od Monciaka, można odpocząć od letniego zgiełku i znaleźć wytchnienie w upalne dni. Wystarczy jednak parę kroków, aby znaleźć się na plaży. W okolicy znajdują się też popularne lokale gastronomiczne.
To właśnie stąd rozciąga się najpiękniejszy widok na miasto, stocznię i port, Odrę i jezioro Dąbie. Punktem orientacyjnym jest wieża Gocławska, bardziej znana pod historyczną nazwą "wieża Bismarcka". Przed II wojną światową to był jeden z głównych celów podmiejskich wypraw mieszczan. Obecnie i wieża, i teren wokół niej są zaniedbane, ale wzgórze wciąż jest jednym z ulubionych miejsc spacerowiczów. Obecny właściciel wieży stara się na nowo zagospodarować ją turystycznie. Trwa remont. Zwycięstwo w plebiscycie "Wyborczej" jest w dużej mierze nagrodą za potencjał tego miejsca, a nie za obecny stan.
Losy Wrzosowiska – tak jak losy większości toruńskich parków – silnie wiążą się z historią miasta. Są tu schrony piechoty z końca XIX w. i rowy przeciwczołgowe, które kopali więźniowie obozu w Stutthofie. To miejsce teraz opanowała przyroda. Znajdziemy tutaj wiele gatunków chronionych turzyc, mchów i porostów. Miejsce jest teraz obiektem sporu między władzami miasta a społecznikami, którzy chcą ustanowienia zespołu przyrodniczo-krajobrazowego „Park Naturalny Wrzosowisko" na całym terenie zielonym między ul. Storczykową, św. Jana Bosko i Ugory.
Miejsce z klimatem, które ma nawet swój własny fankub. - Gdy siadam we wtorek wieczorem przy głównej alei, widać, że park tętni życiem. Co kilkanaście sekund mijają mnie biegacze, rolkarze, rowerzyści, spacerowicze. Na polanie ojciec gra z synem w badmintona. No i słychać wszechobecny śpiew ptaków, które rozochociły się przez zachodem słońca - pisał nasz warszawski reporter, Jakub Chełmiński. Doliczono się w parku Skaryszewskim 57 gatunków ptaków, kilkunastu gatunków ssaków. Oprócz wiewiórek i jeży są nietoperze (5 gatunków), norki amerykańskie, krety, a nawet zające i lisy. Nad Jeziorkiem Kamionkowskim zamieszkały bobry, a na wielkim pniu wystającym z wody wygrzewają się wypuszczane przez ludzi inwazyjne żółwie czerwonolice.
Największy wrocławski las (ma ponad 650 hektarów), położony na zachodzie miasta, w okolicach Mokrej, Leśnicy i Marszowic. Mieszkańcy okolicznych osiedli domagają się zachowania tego terenu dla przyrody i powołali komitet społeczny "Ratujmy Las Mokrzański". - Cieszę się z tego wyniku i traktuję to jako wyróżnienie dla całej grupy społeczników - mówi Robert Suligowski, przewodniczący wrocławskich Zielonych i Rady Osiedla Leśnica. - Najpierw walczyliśmy o to, żeby powstrzymać wycinkę w samym lesie, a teraz o odstąpienie od zabudowy okolicznych łąk. Z własnych pieniędzy wykonujemy inwentaryzację przyrodniczą łąk.
Założony został w czerwcu 1938 r. i jest najstarszym ogrodem botanicznym na Górnym Śląsku. Ma bardzo bogatą kolekcję roślin zgromadzonych na powierzchni 6,4 ha. Rośnie tu ponad 500 taksonów drzew i krzewów rodzimych i obcych, w tym: klony (40 gatunków i odmian), berberysy, odmiany kasztana jadalnego, miłorzębu, kielichowca wonnego, perukowca podolskiego, tulipanowca amerykańskiego, cypryśnika błotnego, stroigły chińskiej oraz stare odmiany jabłoni, prawie 600 gatunków i odmian roślin zielnych, około 350 gatunków roślin egzotycznych w szklarniach i ponad 50 odmian róż, które tworzą rozarium.
Do ostatniego dnia trwała rywalizacja o pierwsze miejsce w zielonym plebiscycie w Zielonej Górze. I padł remis – zwycięstwo ex aequo przypadło Wzgórzom Piastowskim i odnowionemu parkowi pałacowemu w Zatoniu. Oba miejsca dostały po 19 proc. głosów.
Park w Zatoniu dwa lata temu został zrewitalizowany przez miasto za pieniądze z UE. Wcześniej zabezpieczono też ruiny pałacu, odbudowano oranżerię. Miejsce miało wcześniej swoich amatorów, szczególnie rowerzystów, słynęło z czosnku niedźwiedziego, ale teraz liczba gości znacznie wzrosła. W ciepłe weekendy Łąka Joanny, wielka polana przy pałacu, zapełnia się zielonogórzanami, którzy rozkładają na trawie koce i leżaki.
Potencjał Wzgórz Piastowskich zna każdy zielonogórzanin. To raj dla biegaczy, spacerowiczów czy kijkarzy. Kilometry tras na urozmaiconym przyrodniczo i krajobrazowo terenie. W niektórych miejscach można poczuć się niemal jak w Sudetach. Cieniem dla wielu kładzie się budowa południowej obwodnicy w pobliżu Wzgórz, czyli w tzw. Lesie Piastowskim. Ci, dla których te tereny są ważne, obawiają się, czy nie będzie to początek zabudowy działek położonych przy nowej drodze.
Góry Stołowe to jedne z nielicznych w Europie gór płytowych, ich nazwa bierze się od "płaskich jak stół" piaskowców. Licznych turystów przyciągają zwłaszcza Błędne Skały i Szczeliniec Wielki. Władze parku uznały nawet, że zbyt licznych jak na wydolność przyrody parku, dlatego zdecydowały o wprowadzeniu limitów wejść do tych dwóch miejsc - 400 na godzinę.
- Jak na razie skutki tej decyzji są pozytywne. Ruch turystyczny rozłożył się z okolic południa na cały dzień, dlatego jest to także wygodniejsze dla samych turystów - mówi dyrektor parku narodowego Bartłomiej Jakubowski. - Także w punktach gastronomicznych są mniejsze kolejki. Udało się także zlikwidować problemy z ruchem samochodowym w okolicach drogi na Błędne Skały. Warto pamiętać, że Góry Stołowe to nie tylko Błędne Skały i Szczeliniec Wielki, ale 120 kilometrów szlaków pieszych. Warto zobaczyć także np. Wodospady Pośny czy okolice Skalnych Grzybów, gdzie widać wpływ zmian klimatu na wymieranie świerków.
3 tys. km kw. lasów, głównie w północnej części województwa kujawsko-pomorskiego, z zachowanymi fragmentami puszczy pierwotnej. Bory Tucholskie od początku głosowania miały mocną przewagę nad konkurentami. To jeden z najcenniejszych pod względem przyrodniczym regionów w Polsce. Dominują tu lasy iglaste, pełne saren, dzików, jeleni i lisów. Rzadko, ale bywają widywane też wilki. Nad głowami latają m.in. cietrzewie, głuszce, czarne bociany, wędrowne sokoły. Roi się tu od jezior, najczęściej niewielkich. W rezerwacie w Wierzchlesie znajdziemy najliczniejsze skupiska cisów w Europie. Najstarsze z tutejszych drzew rosną od siedmiu wieków.
To jedna z najciekawszych atrakcji Roztocza. Skalne półki powstały przed wieloma wiekami. Dziś można się nimi zachwycać, spacerując leśnymi szlakami albo brodząc w płytkiej wodzie. Właśnie przez roztoczańskie lasy prowadzi 18-kilometrowy szlak szumów. Wielu turystów nie ma wątpliwości, że to jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce. O atrakcyjności tego miejsca świadczą nie tylko same szumy, ale także otaczająca je przyroda. Przy odrobinie szczęścia, spacerując szlakiem, można dostrzec mieszkające tu sarny czy jelenie. Na trasie kilkakrotnie natrafimy też na czarne jagody. Sam szlak przypomina dukt leśny, który nadaje się m.in. na marsze nordic walking.
Ta zielona przestrzeń zebrała ponad 70 proc. głosów. Ten niezwykły, pierwszy w Europie japoński park na 12 ha stworzył na przełomie XIX i XX wieku urodzony na zamku Książ Fryderyk von Hochberg, ekscentryk, podróżnik, miłośnik Orientu. Park jest pierwowzorem tego najbardziej w znanego, we Wrocławiu. W iłowskim parku zobaczymy chińskie „bramy księżycowe", japońskie altany-herbaciarnie, pagodę i kamienne latarnie. – Świetna wiadomość – cieszy się Paweł Lichtański, burmistrz Iłowej. – Bez cienia przesady powiem, że nie ma piękniejszego miejsca w regionie. Dla mnie to park baśniowy, mógłby grać w filmach kostiumowych. Zaskakujący, jedyny w swoim rodzaju, z ogrodową architekturą niespotykaną w Polsce, np. cudownym mostem miłości.
Zalew położony jest w samym centrum Głowna. To 30-hektarowy zbiornik wodny nad rzeką Mrogą. Jest przy nim plaża, wake park, dla dzieci plac zabaw w formie statku, a sezonowo także park wodny z dmuchanymi konstrukcjami. Po zalewie można pływać rowerami wodnymi albo żaglówkami (można nawet zrobić patent!). Nad wodą jest molo spacerowe z platformą widokową, a na miłośników grillowania czekają specjalnie przygotowane altany.
Park krajobrazowy składający się z dolin i wąwozów. Najsłynniejsze z nich to Bolechowicka, Będkowska, Kobylańska, Kluczwody, ale warte odwiedzenia są też te mniej popularne: Eliaszówki, Racławki, Szklarki. Wszędzie można zobaczyć oryginalne formy skalne, ciekawe są też jaskinie. Cała okolica to znany w całej Polsce region wspinaczkowy. - W te zielone, niezatłoczone miejsca można się bardzo szybko przemieścić z Krakowa, również komunikacją publiczną czy rowerem, korzystając z bogatej sieci szlaków rowerowych - mówi Marcin Guzik, dyrektor Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Małopolskiego. - Dolinki to też rezerwaty przyrody - prawie w każdej jest coś na tyle cennego, że zostało objęte ochroną. Poza tym to przestrzeń bardzo interesująca nie tylko pod względem przyrodniczym, ale też kulturowym i historycznym - przecież to przez doliny Racławki i Kluczwody przechodziła w przeszłości granica między zaborami: rosyjskim i austriackim.
Wszystko zaczęło się od katastrofy. Latem 1993 roku w podwyszkowskiej Mostówce wybuchł pożar lasu. Ogień, zanim udało się go ugasić, strawił ogromne połacie sosnowego lasu, odsłaniając gołe, piaskowe wydmy, pokryte zgliszczami. Na pogorzelisku wyrosło jedno z największych - o ile nie największe w Polsce - skupisko mącznicy lekarskiej, rośliny z rodziny wrzosowatych.
Cały obszar chroniony Wydm Lucynowsko-Mostowieckich zajmuje ponad 430 ha. 25 proc. terenu pokryte jest wrzosowiskami, 13 proc. to piaszczyste łachy, z których tu i ówdzie wyrastają białe brzozy. Najwięcej turystów jest tu we wrześniu. Pojawiają się nawet profesjonalni fotografowie z parami młodymi na sesje ślubne, sporo jest blogerów i instagramerów.
Park o powierzchni 39 ha otacza jedną z najwspanialszych zabytkowych budowli na Opolszczyźnie. Rośnie w nim 13 dębów szypułkowych (ich wiek to 300–350 lat) i dwie sosny wejmutki (wiek 120 lat). Zachowane do dziś kanały – wzorowane na holenderskich i francuskich – otoczone są aleją lipową, której wiek ustalono na ok. 200 lat. Jak podkreślają turyści, w parku urzeka swym pięknem czterorzędowa aleja kasztanowa, a także sześciorzędowa aleja czerwonych dębów. W parku zachwycają też rododendrony, azalie, różaneczniki i choiny kanadyjskie. Co ważne, nie ma tu ani płotów, ani innych ograniczeń – park łączy się bezpośrednio z okolicznymi lasami i polami. Wraz z zamkiem stanowi znakomity przykład połączenia architektury z przyrodą.
Pierwsze miejsce i status zielonej enklawy Podkarpacia zdobyły ex aequo arboretum w Bolestraszycach i rezerwat skalny Prządki, które zyskały po 22 proc. głosów.
Arboretum to jedyny w regionie ogród botaniczny. Jest miejscem niepowtarzalnym, pełnym niespodzianek i zagubionych dróżek oraz labiryntów. Są tu m.in. wspaniałe kolekcje kwitnących właśnie irysów, rododendronów i azalii, a latem będzie można podziwiać m.in. rośliny wodne: rodzime grzybienie i egzotyczne lotosy.
Na obszarze rezerwatu Prządki największą atrakcją są cztery grupy skałek piaskowcowych. Ich kształty to wyniosłe maczugi przekraczające niekiedy 20 m wysokości. Nazwa rezerwatu wywodzi się z legendy, która głosi, że są to panny dworskie z pobliskiego zamku zaklęte w skały za to, że przędły w święto. Jest tu pięć atrakcyjnych szlaków turystycznych.
Trójmiejski Park Krajobrazowy tworzy ponad 19 tys. ha lasów od Gdańska przez Sopot i Gdynię po Rumię i Redę. Ma dziesięć rezerwatów przyrody, prawie 170 pomników przyrody i dwa obszary Natura 2000. Tu można spotkać florę występującą w górach, m.in. podrzenia żebrowca i tojada dzióbatego.
Przez TPK prowadzą liczne szlaki piesze i rowerowe. Najpopularniejszy - przez Kleszą Drogę - to leśne połączenie ul. Bytowskiej w gdańskiej Oliwie z ul. Słowackiego. Park wypełniają liczne jeziora i torfowiska.
Tu niespodzianki już nie było. Czytelnicy "Wyborczej" wyraźnie wskazali, że tytuł ulubionej zielonej przestrzeni należy się Puszczy Białowieskiej. Z jednej strony to kolejne docenienie do niedawna jedynego miejsca w Polsce wpisanego na listę światowego dziedzictwa kulturalnego i przyrodniczego UNESCO (dopiero od 2021 roku mamy drugie, zielone światowe dziedzictwo, czyli bieszczadzkie bukowiny). To docenienie miejsca magicznego, zwanego królestwem żubra, które rokrocznie przyciąga miłośników pierwotnej natury nietkniętej ręką ludzką, gdzie rytm wyznaczają pory roku.
Fantastyczne miejsce na spacery. Rosną tu głównie drzewa liściaste, takie jak: kasztanowiec zwyczajny, klon pospolity, dąb szypułkowy, klon, jawor, robinia akacjowa czy wierzba. Park założony został ok. 1840 r. na 43 ha dawnych wyrobisk górniczych. Był wówczas głównym terenem wypoczynkowym Bytomia. We wschodniej części parku znajdowała się łaźnia miejska. Po jej wyburzeniu tuż obok postawiono w 1932 r. istniejący do dziś funkcjonalistyczny zakład kąpielowy zaprojektowany przez Carla Schmidta. W głębi stoi gmach urzędu miejskiego, dawna siedziba sądu cywilnego. Na terenie parku znajdował się też drewniany kościół pw. św. Wawrzyńca (spłonął w 1982 r.). Park zamyka od północnego zachodu zespół malowniczych stawów. Park Miejski im. Franciszka Kachla wpisany został do rejestru zabytków województwa katowickiego w 1992 r.
– Cieszymy się bardzo. To fajne ukoronowanie naszych trudów, to już prawie 30 lat – mówi Zofia Kurczyna. Wraz z mężem Tadeuszem prowadzą ten ogród od 1993 r. Przybyli do Młodzaw z Dolnego Śląska i przejęli gospodarstwo jego dziadka. Próbowali hodować owce, uprawiać pomidory i ogórki, ale nie bardzo wychodziło. W końcu zdecydowali się na ogród, choć nie mają wykształcenia w tej dziedzinie. Uczyli się metodą prób i błędów, sadząc kolejne rośliny. Udało się znakomicie: zwiedzający mogą oglądać ponad 2 tys. odmian roślin, obok typowo ogrodowych i egzotycznych także polne. Spacerując wśród tych wszystkich roślin, można podziwiać także rzeźby gospodarza, wyżłobioną w zboczu pieczarę, oczka wodne i strumyk z niewielkim wodospadem. Na samym dole jest ptaszarnia. Żyją tam pawie, czarna łabędzica, gołąbki i bardzo hałaśliwe papużki.
Park etnograficzny z kilkudziesięcioma obiektami dużej i małej architektury wiejskiej z Warmii, Mazur, Powiśla i Małej Litwy zdobył aż 49,6 proc. wszystkich głosów. Statystyki prowadzone przez muzeum wskazują, że co roku odwiedza je ponad 90 tys. turystów. Zabytkową architekturę przyjeżdżają oglądać przede wszystkim mieszkańcy Warmii i Mazur, tuż za nimi są turyści z Pomorza i Mazowsza. Mogą tu podziwiać ok. 80 budynków mieszkalnych, sakralnych, zabudowań gospodarczych i przemysłowych. Obiekty znajdują się w naturalnym otoczeniu zieleni. W ogródkach przyzagrodowych muzealnicy uprawiają kwiaty, warzywa i zioła.
Tak duże zagęszczenie jezior znajdziemy tylko w kilku miejscach naszego kraju. Zachodnia Wielkopolska – między Chrzypskiem Wielkim, Kwilczem i Międzychodem z Sierakowem w jego sercu - jest jednym z nich. Nic dziwnego, że to dziś jedno z najpopularniejszych miejsc wypoczynku w Wielkopolsce. Szczęśliwi będą ci, którzy lubią leżeć na plaży, jak i ci, którzy preferują aktywne formy wypoczynku – na lądzie lub na wodzie, do tego wśród pięknej przyrody i w czystym środowisku.
Największym jeziorem na tym terenie jest Chrzypskie, choć do najpopularniejszych należy Jaroszewskie w Sierakowie – największy ośrodek sportów wodnych w tym rejonie. Charakterystycznym elementem krajobrazu są także wydmy, natomiast w południowej części zobaczymy wiele wzgórz morenowych porośniętych lasami liściastymi, które są atrakcyjnymi punktami widokowymi.
Świetnie zachowany zabytek, jeden z najcenniejszych obiektów tego typu w Polsce. Bezcenna jest jego bogata kolekcja drzew i krzewów ze strefy klimatu umiarkowanego całego świata. Symbolem ogrodu jest dawidia chińska (jest na liście najbardziej zagrożonych wyginięciem roślin). Jej kwiat trafił do herbu gminy Przelewice. Obecnie łączna powierzchnia ogrodu to około 45 ha, z czego 30 ha to przeznaczona dla zwiedzających część z XIX-wiecznym pałacem, wokół którego przechadza się kilkadziesiąt żyjących tam pawi. Rok temu przelewicki ogród przejął od gminy zachodniopomorski urząd marszałkowski, obiecując środki na utrzymanie kompleksu i inwestycje.
Wszystkie komentarze