Jacek Drabik, prezes Motorola Solutions w Polsce
Jacek Drabik, prezes Motorola Solutions w Polsce 

Mamy do czynienia z rynkiem informatyka. Ilu obecnie specjalistów IT brakuje w Polsce?

Zapotrzebowanie na specjalistów z szeroko pojętego IT na polskim rynku szacuję na 50 tys. I ta liczba stale rośnie.

Mówi się, że IT to kompetencja przyszłości i każdy powinien próbować swoich sił w tej dziedzinie.

Bardzo często, gdy spotykam się z uczniami ze szkoły podstawowej czy średniej, niezależnie od tego, jakie mają zainteresowania, to zawsze im mówię, że jeżeli poszukują zawodu, w którym zawsze znajdą pracę, a nawet więcej, praca będzie szukać ich, to niech wybiorą IT. Obiecuję im, że tak będzie. To jedno z niewielu przekonań, które mam ugruntowane. Będą dostawać oferty nawet, gdy nie będą poszukiwać pracy. 

Powiedział Pan, że zapotrzebowanie na specjalistów IT cały czas rośnie. Pandemia to przyspieszyła?

Podczas pierwszego lockdownu mieliśmy do czynienia z dużą niepewnością. Rynek przystopował zarówno jeśli chodzi o liczbę ofert, które się pojawiały, ale też liczbę nadsyłanych zgłoszeń od kandydatów. Ale sytuacja bardzo szybko wróciła do normy. Po 6-8 miesiącach znów pojawiło się duże zapotrzebowanie na specjalistów IT i również sami kandydaci zaczęli aktywnie odpowiadać na ogłoszenia. Obecnie zauważamy, że rynek rozwija się bardzo dynamicznie, nie tylko wrócił do poziomu sprzed pandemii, ale i go wyprzedził.

Brak specjalistów IT jest powszechny. Jak radzi z nim sobie Motorola Solutions?

Problem z brakiem kandydatów doskwierał nam już przed pandemią. Zgodnie z naszym modelem zatrudnienia poszukiwaliśmy w pełni przygotowanych pracowników. Niezależnie od tego, czy rekrutowaliśmy na stanowisko juniora, czy na wyższe doświadczeniem, zwracaliśmy uwagę zarówno na umiejętności techniczne, jak i miękkie. Jednak nasze potrzeby są tak duże, że musieliśmy poszukać czegoś dodatkowo.

Zauważyliśmy, że najlepsi pracownicy, jakich mamy na pokładzie, to ci posiadający dużą motywację. Uruchomiliśmy Akademię. To projekt, który trwa 7 miesięcy i w tym czasie przyuczamy do zawodu. Po jej zakończeniu gwarantujemy zatrudnienie. Zapraszamy do niej każdego, kto chce się przekwalifikować. Jest wielu ludzi, którzy zorientowali się, że w wyuczonym zawodzie doszli już do ściany. My dajemy szansę zmienić życie zawodowe. Osoby, które się przekwalifikują mają bardzo dużą motywację, bo zmieniają kompletnie swoje życie. Akademia wymaga poświęcenia czasu, włożenia wysiłku, żeby przekwalifikować się z jednej ścieżki kariery na drugą.

Kursów, które obiecują szybką karierę jest wiele. Rzeczywistość te obietnice później weryfikuje. Czym wyróżnia się na ich tle Akademia?

My nie obiecujemy, że po 7 miesiącach ktoś stanie się ekspertem. Absolutnie nie, bo jest to niemożliwe. Jeśli ktoś tak mówi, mija się z prawdą. My mówimy, że w ciągu 7 jesteśmy w stanie każdego, kto przejdzie przez nasze wstępne sito rekrutacyjne, przygotować do objęcia roli juniorskiej w naszej firmie w tej technologii, którą w ramach Akademii oferujemy. Oferujemy 7 miesięcy ciężkiej pracy, ale również gwarantujemy zatrudnienie. Uczestnik kończy Akademię z sukcesem i automatycznie staje się naszym pracownikiem.

Zdarzyło się, że ktoś się po drodze wykruszył?

Rozważaliśmy takie scenariusze, ale obserwujemy naszych pracowników od 24 lat istnienia Motoroli Solutions. Proszę mi wierzyć, że nasze doświadczenia rekrutacyjne pozwalają nam na to, że po 30-minutowej rozmowie jesteśmy w stanie stwierdzić, że dany kandydat spełni wymagania, będzie pasował do naszej firmy. Akademia daje nam coś więcej, bo możemy kogoś poznać przez 7 miesięcy. Obecnie kończy się nasza trzecia Akademia i jedyną osobą, która odpadła w trakcie jej trwania był uczestnik, który zachorował na COVID-19. Zrezygnował, ale jesteśmy umówieni, że jeśli będzie chciał dołączyć raz jeszcze, nie będzie musiał przechodzić ponownie kwalifikacji. Poza tym losowym przypadkiem, wszyscy, którzy ukończyli Akademię są naszymi pracownikami, a nasze przewidywania, że to motywacja jest najważniejsza, sprawdza się.

Kto się zgłasza do Akademii?

Zgłoszenia są najprzeróżniejsze. Mamy zawody techniczne, humanistyczne, ekonomiczne, mamy ludzi, którzy skończyli AWF, ekonomię, stosunki międzynarodowe lub inżynierię środowiska; ludzi, którzy pracują w barze, fizjoterapeutów i tancerzy. To szerokie spektrum osób, które praktycznie nigdy nie miały styczności z IT. Nie zajmowały się programowaniem, ale rozejrzały się dookoła i zorientowały się, że utknęły na ścieżce zawodowej, że nie mają dalszych możliwości rozwoju. I próbują w IT, bo tu można rozwijać się praktycznie całe życie.

I jesteście w stanie z tancerza zrobić programistę?

Ale oczywiście, że tak. Znacznie trudniej z programisty zrobić tancerza – trzeba mieć fizyczne predyspozycje, które często uwarunkowane są biologicznie. Jeśli chodzi o informatykę – z odpowiednią dozą motywacji każdy, absolutnie każdy, włączając tancerkę i baletmistrzów, może u nas podjąć pracę. Nie tylko dlatego, że można się tego nauczyć, ale że informatyka jest szerokim spektrum technologii i umiejętności. To nie są tylko same języki programowania. Można być specjalistą od sieci, cyberbezpieczeństwa. Możliwości jest wiele, zwłaszcza w takiej firmie jak nasza, która zatrudnia 2,5 tys. osób, w tym 70 proc. to IT.

Zawsze mówię, że jedyną osobą odpowiedzialną za karierę jest sam pracownik. Nie ma co czekać, że szef czy szefowa przyjdzie i zapyta: „może zostałbyś za 5 lat specjalistą od cyberbezpieczeństwa? Co o tym sądzisz?" Samemu trzeba się zainteresować. IT to  ogromne morze do pływania, na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Właśnie dlatego nie tylko tancerz, ale praktycznie każda osoba z powodzeniem może znaleźć swoje miejsce.

Jak w praktyce wygląda przygotowanie do zawodu?

Akademia trwa 7 miesięcy. Udział w niej jest bezpłatny. Uczestnicy nie ponoszą kosztów, ale też nie otrzymują na tym etapie wynagrodzenia. Trzeba więc zabezpieczyć sobie środki finansowe na ten czas. Po zakończeniu Akademii zapewniamy natomiast pracę.  Te 7 miesięcy to ciężka praca. Od 6 do 8 godzin dziennie warsztatów i wykładów w jeden tydzień, a później w kolejnym taka sama praca do wykonania w domu na bazie otrzymanych materiałów. I tak przez 7 miesięcy. W trakcie trwania Akademii wykładamy język, technologię, w której uczestnicy będą pracowali, ale oprócz tego oferujemy jeszcze dwa dodatkowe elementy. Jeden z nich to seria szkoleń z umiejętności, które są przez nas wymagane przy naszych projektach. Tak, aby oprócz technologii, uczestnik był dobrze przygotowany do metodologii pracy. Drugi to wciąganie w życie firmy. Zapraszamy uczestników na różnego rodzaju spotkania wewnętrzne. Siedzą i słuchają, mogą zobaczyć, jak wygląda spotkanie zespołu scrumowego, planowanie konkretnej wersji oprogramowania, review kodu czy analiza nowej funkcjonalności i przesunięcie jej później w etap realizacji.

Mówił Pan, że szukacie przede wszystkim motywacji. Czy to oznacza, że do Akademii zgłosić może się każdy?

Jedyną kwestią, która może być utrudnieniem, jest organizacja codziennego dnia życia. Trzeba poświęcić 7 miesięcy swojego czasu od rana do wieczora, żeby się uczyć. Wielu ludzi może nie mieć takiej możliwości. Poza tym nie ma absolutnie żadnych barier, ani jeśli chodzi o płeć, wykształcenie, doświadczenie ani wiek. Jesteśmy bardzo otwarci na ludzi doświadczonych życiowo, którzy chcieliby zmienić swoją ścieżkę zawodową. Takie osoby są na rynku, ale do Akademii się nie zgłaszają. Nie wiemy dlaczego. Bardzo chcielibyśmy takie osoby pozyskać, bo doświadczenie życiowe, sprawia, że takie osoby działają znacznie lepiej z różnymi sytuacjami, z którymi na co dzień mamy do czynienia.

A sito rekrutacyjne, o którym Pan wspominał? Jak wygląda?

Są to testy logicznego myślenia, wyciągania wniosków, sprawdzamy umiejętności miękkie.

Zgłasza się tancerz, przechodzi przez etap rekrutacji, trwa przez te 7 miesięcy i co dalej?

Wszystkie osoby, które kończą Akademię, otrzymują zatrudnienie na stanowisku junior software developer. W czasie Akademii dostarczamy wiedzę, która pozwala na takim stanowisku pracować. Około miesiąc-dwa przed ukończeniem Akademii rozmawiamy z uczestnikami i pytamy o ich preferencje. W trakcie Akademii spotykają się z różnymi zespołami, które pracują z różnymi technologiami i które zajmują się różnymi produktami. Mają możliwość poznania wielu możliwości. Mogą wyrazić swoje preferencje. Do tego dokładamy nasze obserwacje: gdzie dana osoba będzie się sprawdzać. Preferencje uczestników i nasze się najczęściej pokrywają. Już przed ukończeniem kursu informujemy uczestników, do jakiego zespołu trafią.

Na jaką pensję taki tancerz może liczyć?

Osoba pracująca na stanowisku junior software developer otrzymuje pensje w wysokości 5 tys. zł brutto. To kwota startowa. Podlega oczywiście zmianom, tak jak wszystkie pensje naszych pracowników.

Czy Pana zdaniem wkrótce i inne firmy pójdą takim tropem i zaczną przyuczać sobie pracowników?

Pracodawcy mogą na dwa sposoby odpowiadać na to, co dzieje się na rynku. Pierwszy to walka cenowa – podnoszenie pensji i benefitów do granic nieakceptowalnych w pewnym momencie przez biznes, druga droga to ta, którą przyjęliśmy – zwiększanie sobie puli kandydatów poprzez ich dokształcanie. Mamy dwa rodzaje Akademii. Jedna uczy pracownika od zera do juniora, ale mamy też  Akademie miesięczne, do których może się zgłosić ktoś, kto parał się programowaniem, ale nie jest jeszcze na tym poziomie, który jest określony jako minimalny. My jesteśmy w stanie w ciągu miesiąca douczyć danego człowieka, żeby mógł u nas pracować. Tak naprawdę dzisiaj nie ma innego wyjścia: musimy kształcić od zera albo dokształcać, żeby zwiększyć sobie pulę pracowników na rynku, żeby spiralę wynagrodzeń skorelować z możliwościami biznesowymi. Będziemy na pewno uruchamiać kolejne edycje Akademii. W tamtym roku już 15 proc. nowych pracowników pozyskaliśmy właśnie dzięki nim.

Rekrutacja do obecnej edycji Akademii trwa do 11 kwietnia.

Koniec materiału promocyjnego