Adam Wajrak: To nie do końca tak. Można robić bardzo dobre zdjęcia tak zwanej przyrody pospolitej, która jest obok nas i która się nas nie boi. W Warszawie fascynującym tematem przyrodniczym są wrony, które kradną ludziom smakołyki i grzebią w koszach na śmieci. Gdy widzą obiektyw, to się trochę peszą, ale pozwalają podejść bardzo blisko. Nie jest też tak, że dobry sprzęt stanowi o wszystkim. Znam wiele bardzo dobrych zdjęć wykonanych nie najlepszym sprzętem. Dużo bardziej liczy się zmysł obserwacji. Nie jest ważne, czy sfotografujemy jakiś rzadki gatunek, ale to, czy zaobserwujemy jakąś ciekawą sytuację.
Wszystkie komentarze
A jak poszłam bez aparatu z samym koszykiem to widziałam przepięknego dzięcioła (na wysokości 2 metrów) wydłubującego robaka, i orła wzlatującego ze strzaskanej brzozy na przesiece i wędrująca parkę łasic o sarnach i dzikach nie wspomnę.
Lecz tych obrazów zastygłych w mojej pamięci nic nie zmaże ... a z puszczy przywiozłam jedynie zdjęcia najprzystojniejszych prawdziwków, ślimaków i żuczków ;)
Też tak mam :))
Poza tym, że opowieść ciekawa i urocza, to płynie z niej też nauka - lepiej mieć nawet słabszy aparat (np. "w komórce"), który ma się zawsze przy sobie, niż "wypasiony", którego nie mam ze sobą, gdy jest potrzebny.
Niestety nie tylko on, ale i cala masa psychopatow zwacych siebie mysliwymi. Na pohybel im.
no i jeszcze uwazaja ze dzieci powinny w tym zabijaniu uczestniczyc...