Motto: Chwast to roślina, której zalety nie zostały jeszcze odkryte (Ralph Waldo Emerson)
Zwyczajna szkoła. Technikum Rolnicze w Radoczy i dawne czasy, rok 1980 lub 1981. Nauczycielka: mgr inż. J. Rossochacka. Przedmiot: produkcja roślinna. Wyjście klasy w teren na zajęcia z łąkarstwa. Cel lekcji: przygotowanie zielnika, nauka i rozpoznawanie traw różnych; kupkówki pospolitej, tomki wonnej czy wiechliny łąkowej.
W środku zwartego szeregu uczniów idzie taki jeden (to ja) nastoletni nadpobudliwy popisywacz - ręce rotują mu jak u kosiarki. Raz po raz zrywa wcale nieprzeszkadzające gałązki drzew, liście krzewów mnie w palcach i rzuca za siebie, kopie butem większe kępy roślin nawet te w kwitnieniu.
Jakby tego było mało, urywa grubszy i dłuższy patyk, ogławia z liści i na chybcika tworzy narzędzie na wzór szabli. Teraz jest muszkieterem, skutecznie i z wirtuozerią walczy z napotkanymi roślinami. Piękne i precyzyjne cięcia.
Tę rozbawioną grupę uczniów takich kurczaków chudziutkich i ruchliwych prowadzi nauczycielka - kwoka oczywiście.
Wszystko wie, wszystko widzi. Panuje i przewiduje. Egzekwuje.
Przystaje.
Bez słowa bierze za ramię bohatera muszkietera. Cisza, chwila, parę metrów i zostajemy sami. Patyk/szabla już mi tylko w ziemi grzebie. Będzie kara czy kazanie?
Powoli już tylko w parze ruszamy jeszcze bez słowa, ale przecież wiem, że coś się święci.
- Maciek - wymawia ciepło moje imię nauczycielka i zaczyna pytaniami, jakby pretensjami. - Co ty masz do tego rosnącego zielonego? Niszczysz bezmyślnie i bez sensu. Dla zabawy. Ucz się roślin! Poznawaj. Nie urywaj bez potrzeby. Co ty robisz w tej szkole? Powinieneś już wiedzieć, że rośliny nam sprzyjają; są owocami, słodkościami, lekarstwami. Dzięki roślinom jemy i żyjemy. Jesteśmy od roślin zależni, jeszcze są ładne i pachną. I przecież żyją, chcą żyć; rosną, mają kwiaty, nasiona. Widzą światło i są mądre. No! Przyszły tydzień zielnik plus przemyślenia, prze-my-śle-nia, rośliny żyją, chłopie!!! Zawiało grozą na koniec, wtenczas horrorów w TV nie było. Potem w ciągu roku zwracała się do mnie przemiennie Maciej albo maciejka.
(Wypowiedź nauczycielki zapamiętana w hasłach, kolejność może być zmieniona przez czas, ale bez koloryzowania. Sens zachowany).
Zielnik odbębniłem, olśnienia nie doznałem, nawet nie szukałem - wtedy!
Nauczycielka o tym incydencie pewnie zapomniała.
Szkoła umęczona, jakoś ukończona.
Dalej żyło mi się w biegu. Dzisiaj jestem przedsiębiorcą.
Co się zadziało, że to pamiętam i po przeszło trzydziestu latach piszę?
Mam duży, na dziko urządzony ogród i pracuje mi się w nim co roku inaczej.
Patrzę na te różne rośliny i przecież je obcinam, przesadzam, obumarłe wyrzucam.
Ale robię to zawsze z przemyśleniem, a to oznacza, że do dzisiaj odrabiam to szkolne zadanie.
Czekamy na wasze opowieści o nauczycielach z podstawówki, liceum, uczelni, ale także o innych ludziach, którzy byli dla was inspiracją na całe życie.
Regulamin akcji jest dostępny TUTAJ. Teksty najlepiej przysyłać za pośrednictwem naszej FORMATKI. Najciekawsze będą publikowane na łamach ogólnopolskiej „Gazety Wyborczej” oraz w jej wydaniach lokalnych lub w serwisach grupy Wyborcza.pl.
Nadesłane prace wezmą udział w konkursie, w którym jury wyłoni trzech zwycięzców.
ZWYCIĘZCY DOSTANĄ NAGRODY PIENIĘŻNE:
za pierwsze miejsce – 5556 zł brutto,
za drugie miejsce – 3333 zł brutto,
za trzecie miejsce – 2000 zł brutto.
Wszystkie komentarze