Za moje niechodzenie na lekcje dostałam na półrocze pałę. To był wstyd i porażka, ale potem w języku angielskim w nocy mogłam sny opowiadać i na koniec była czwórka. Do dziś nikt mnie tak dobrze nie nauczył jak pani Aleksandra Żelińska.

Kilku moich nauczycieli było świetnych. Najpierw był fantastyczny matematyk starej daty pan Jan Kreiss, który słusznie użył czasem linijki na krnąbrnych łapkach kolegów leni. Mówił: „Pałę można dać każdemu, a sztuką jest nauczyć” (i tego się trzymam). Ponadto pan Jan siadał z nami od razu po lekcjach, kiedy było trzeba, i gdy widział, że klasa nie pojęła... uczył! Był też spokojny fizyk, śp. Jerzy Raszka, który zawiłości nielubianego przedmiotu tłumaczył nam najlepiej na świecie. Była doskonała rusycystka Irena Wrona, „kosa”, ale olimpiadę centralną z języka zaliczyłam. Wspomnieć powinnam naprawdę niezłą (miałam szczęście) matematyczkę, naszą wychowawczynię, zawsze młodo wyglądającą panią Anię Ząbek, a w liceum uczył nas jej mąż... On zapewne coś umiał, ale nauczyć nas na pewno nie potrafił. W podstawówce była też świetna polonistka i dyrektor, konkretna kobieta, pani Danuta Hasiuk. Była superchemiczka, potem i dziś też dyrektorka pani Jola Pelic. Ale byli też słabsi rzemieślnicy, no... tak jak bywają w każdym zawodzie. Nie czarujmy się.

W liceum była fantastyczna i wymagająca polonistka pani Joanna Gawlikowska, był zapaleniec historyk pan Jan Francus, był też wychowawca, wuefista, przewodnik i zapalony turysta, za co go lubię do dziś, pan Jan Puczek. Była anglistka, aktywistka (zawsze coś jeszcze załatwiała), a mimo to nas nauczyła, bo wymagała - Aleksandra Żelińska. Za moje niechodzenie na lekcje (zdawałam prawo jazdy) dostałam na półrocze pałę (to był wstyd i porażka), ale potem w języku angielskim w nocy mogłam sny opowiadać i na koniec była czwórka. Do dziś nic mnie tak dobrze nie nauczyło i do nauki nie zmuszało. Straszne wtedy to było dla mnie. Była artystka plastyczka pani Duda. Kilku jeszcze było. Nie ze wszystkimi mieliśmy zajęcia. Ale uczyć się trzeba było.

Lubiłam i lubię szkołę. Najbardziej pamiętam chyba jednak szkołę podstawową, może dlatego że tam spędziłam najwięcej czasu. Różni byli nauczyciele, ponieważ różni są ludzie. Jednym dałabym tysiąc procent podwyżki, innym nie. Podwyżka nie może być "urawniłowką". To szkodliwe i niesprawiedliwe dla tych naprawdę zaangażowanych. Czy systemowe zmiany pójdą w dobrym kierunku? Czas pokaże.

AKADEMIA OPOWIEŚCI

Czekamy na wasze opowieści o nauczycielach z podstawówki, liceum, uczelni, ale także o innych ludziach, którzy byli dla was inspiracją na całe życie.
 
Regulamin akcji jest dostępny TUTAJ. Teksty najlepiej przysyłać za pośrednictwem naszej FORMATKI. Najciekawsze będą publikowane na łamach ogólnopolskiej „Gazety Wyborczej” oraz w jej wydaniach lokalnych lub w serwisach grupy Wyborcza.pl.

Nadesłane prace wezmą udział w konkursie, w którym jury wyłoni trzech zwycięzców.

ZWYCIĘZCY DOSTANĄ NAGRODY PIENIĘŻNE:

za pierwsze miejsce – 5556 zł brutto,
za drugie miejsce – 3333 zł brutto,
za trzecie miejsce – 2000 zł brutto.

Komentarze
Też bym niektórym dał po 1000%... Pani Skoczylas, za to że nikomu nie dała sobie "skoczyć", a poza tym uczyła najsolidniej z solidnych polonistek. Panu Kopcińskiemu za radość z matematyki. Panu Brojanowi za niezmordowanie spokojne klarowanie fizyki na najwyższym poziomie wobec niekoniecznie trzymającej poziom gawiedzi. Panu Skolimowskiemu za traktowanie 13-latków jak dorosłych w połączeniu z wykładaniem historii w taki sposób, którego nie powstydziłby się Norman Davies. Panu Nowosadzkiemu, który plastycznym beztalenciom uświadamiał, że to nie jest tak, że ktoś nie potrafi malować... Oraz jeszcze kilku niezwykłym osobom.
już oceniałe(a)ś
2
0