Kolejna odsłona Akademii Opowieści. O co chodzi w naszym konkursie?
Zapoznaj się z REGULAMINEM konkursu
Weź udział w konkursie, przyślij opowieść, WYGRAJ NAGRODY pieniężne! [FORMULARZ]
– Te, synek, grosz w bala? – grupa chłopaków zaczepia Edwarda na podwórku zawodówki górniczej w Zabrzu.
Edward nie wie, co powiedzieć. Słabo mówi po polsku, a śląska godka to dla niego zupełnie obcy język. Chłopcy trzymają piłkę. Orientuje się, że idą pograć, ale Edward nie przepada za futbolem.
Od dziecka – zamiast bawić się z innymi w wojnę czy w Indian – wolał na podwórku urządzać przedstawienia teatralne. W Edwardzie było coś takiego, że bez problemu znajdował aktorów i widzów. I posłuch. A teraz ma grać w piłkę? Z chłopakami, których w ogóle nie rozumie? Nie ma mowy. Edward nie tylko rezygnuje z gry, ale też z pójścia na kolejną lekcję. Wybiera wagary. Jest 1946 rok. Zabrze to dla Edwarda zupełnie nowa okolica, jest co zwiedzać.
Edward urodził się w 1932 roku we Francji, w departamencie Pas-de-Calais. Ojciec Adam pochodził spod Krosna. Jako 19-latek wyjechał z kraju, we Francji pracował jako górnik. Matka Antonina urodziła się w Milowicach pod Sosnowcem, ale jej rodzina wyjechała do Francji, kiedy miała 10 lat. Bardzo słabo znała język polski.
Adam i Antonina Kaczmarscy mają szóstkę dzieci. Edward jest najstarszy. Dorastał w domu o zdecydowanie lewicowych poglądach. Adam z Antoniną należeli do Komunistycznej Partii Francji. W czasie wojny działali w ruchu oporu. Roznosili i rozrzucali ulotki, ukrywali partyzantów, organizowali pomoc dla rodzin aresztowanych i zamordowanych.
Po wojnie Rząd Jedności Narodowej rozpoczął starania o powrót Polaków do kraju. W 1946 roku ponad 5 tys. górników wraz z rodzinami zostało repatriowanych do kraju. Wśród nich byli też Kaczmarscy. Dostali przydział do mieszkania w Zabrzu. Adam dostał pracę na jednej z kopalń. Rodzice uradzili, że najstarszy Edward będzie kontynuował ścieżkę zawodową i polityczną ojca. Ale Edward do pracy na kopalni wcale się nie pali. Woli czytać książki.
Władze szkoły powiadamiają Kaczmarskich, że syn ciągle wagaruje. W domu wybuchają awantury. Edward przekonuje, że do pracy pod ziemią się nie nadaje, że chce się uczyć. Kaczmarscy widzą, że syn jest uparty i nie ma sensu trzymać go w zawodówce na siłę. Zgadzają się więc, żeby uczył się w liceum.
Edward znajduje taką szkołę w Tarnowskich Górach. Uczy się wyśmienicie, ma dobre stopnie. Wykazuje zdolności do języków obcych, w nagrodę zostaje oddelegowany na kurs dla nauczycieli języka rosyjskiego. W 1951 roku Edward zdaje maturę i egzamin kończący kurs. Niedługo później dostaje nakaz pracy. Skierowanie jest do wiejskiej szkoły w maleńkim Suchaniu w pobliżu Stargardu Szczecińskiego.
Edward jedzie na wieś i na miejscu dowiaduje się, że nie ma służbowego mieszkania. Musi mieszkać w szkolnej klasie. Po lekcjach wyciąga na noc siennik. We wsi panuje bieda. Nie ma tu nawet sklepu, w którym można kupić coś do jedzenia. Czasem któryś z miejscowych podrzuca jakieś wiktuały, ale Edward cały czas głoduje. Jest tak źle, że ojciec pomaga mu wrócić na Śląsk.
Załatwia mu pracę w Zarządzie Wojewódzkim Związku Młodzieży Polskiej. Po roku pobytu w Suchaniu Edward przyjeżdża do Katowic. Z ramienia zarządu dostaje pracę w Pałacu Młodzieży. Zostaje kierownikiem pracowni języka rosyjskiego. Nową posadą cieszy się niedługo, bo o Edwarda upomina się wojsko. Dla zabicia czasu, odciągnięcia myśli od spraw, które go w ogóle nie interesują, w koszarach zakłada teatrzyk świetlicowy.
Jeszcze w wojsku w 1953 roku Edward wstępuje do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. To nie jest jego decyzja. Zapisał się, bo prosili i namawiali go do tego dowódcy i ojciec.
Po wojsku wraca do pracy w Pałacu Młodzieży. W 1956 roku, jeszcze przed odwilżą, Edward dostaje propozycję pracy w aparacie partyjnym. Nie przyjmuje jej. W domu awantura. – Jak możesz?! – krzyczy ojciec.
Edward pakuje rzeczy i na zawsze opuszcza Zabrze. Nie ma gdzie się podziać, ale z pomocą przychodzą przełożeni. Dają mu pokoik w Pałacu Młodzieży. Płaci za niego 60 zł miesięcznie. Co miesiąc część pensji daje rodzicom. Edward uważa, że fakt odmiennych poglądów i życia osobno niczego nie zmienia. Kaczmarscy są wciąż jego rodzicami, a dobry syn rodzicom zawsze musi pomagać.
W 1959 roku Edward zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Poznaje Jadwigę Czubę i wie, że będzie jego żoną. Niedługo później tak się dzieje. Jadwiga jest absolwentką wydziału rolniczego Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie i namawia świeżo poślubionego męża na studia. Edward wybiera filologię romańską na Uniwersytecie Jagiellońskim.
O wszystkie sprawy dnia codziennego dba Jadwiga. Dyrektor Pałacu Młodzieży dla małżeństwa przeznacza trochę większy pokoik: garderobę teatralną. Jadwiga jednak energicznie zaczyna starać się o normalne mieszkanie, które w końcu dostają w jednym z bloków na Józefowcu. Dobrze się stało, bo parze przyszedł na świat syn Jarosław.
We wrześniu 1963 roku Edward zaczyna pracę w katowickim liceum im. Kopernika. Ma już po studiach uprawnienia do nauki francuskiego, rezygnuje tym samym z zajęć z rosyjskiego. Po pewnym czasie dostaje stypendium i wyjeżdża do Francji na Uniwersytet Paryski.
Edwarda gryzie problem: w przyswajaniu francuskiego jedną z przeszkód jest trudna gramatyka. Widzi, że nauka z tradycyjnych podręczników niewiele daje jego uczniom. Opracowuje więc własne metody i wyrzuca podręcznik. Uczniowie dostają do wykonania zadanie, nad którym pracują tak długo, aż zostanie wykonane. Błędy są podkreślane i zwracane do poprawy. Aż do skutku.
Efekty są fantastyczne. Po dwóch latach takiej nauki uczniowie są w stanie porozumiewać się nawet z rodowitymi Francuzami. Młodzież poznaje najpierw zasady wymowy, ortografię, składnię, co pozwala na czytanie. Pracują na tekstach literackich i artykułach prasowych. Piszą wypracowania na różne tematy, w których Kaczmarski ocenia najwyżej fantazję, treść, pomysły autorów. Pobłażliwie ocenia błędną ortografię. Z lekcji na lekcję uczniowie zajęcia z francuskiego po prostu uwielbiają.
O pracy prof. Kaczmarskiego robi się głośno w całych Katowicach. Każdy w mieście wie, że jeśli ktoś chce się nauczyć francuskiego, na lekcje musi iść koniecznie do „Kaczora”. Edward słyszy, jaką ksywkę zyskał wśród młodzieży. I polubił ją tak bardzo, że na biurku postawił odpowiednią maskotkę.
Kaczmarski co pewien czas otrzymuje propozycje nowej, lepszej pracy. Kuszony jest stanowiskami tłumacza i wyjazdami zagranicznymi. – Wolę iść do szkoły – za każdym razem mówi w domu Jadwidze.
„Popieram jak najbardziej sposób nauczania naszego profesora, który najpierw wykłada za jednym ciągiem zasady pisowni, stylistyki i w ogóle przekazuje wszystkie potrzebne wiadomości, które pozwalają na swobodę wypowiadania się i pisania” – piszą tymczasem uczniowie w anonimowych ankietach.
Kaczmarski zdaje sobie sprawę, że podstawowa różnica między polskim a francuskim polega na sposobie artykulacji. Dlatego poświęca pierwsze lekcje wymowie samogłosek. Ćwiczenia trwają tak długo, aż uczniowie opanują poprawną wymowę. Następnie za pomocą własnych metod przedstawia zasady wymowy, których znajomość pozwala bezbłędnie przeczytać i napisać obce słowo.
Uczniowie muszą pracować nad słuchem – trwale skojarzyć dźwięk z odpowiednim znakiem. W rok opanowują mowę, pisanie i czytanie. Przez kolejne lata francuski tylko udoskonalają. Uczniowie Kaczmarskiego wygrywają językowe olimpiady, konkursy recytatorskie. W 1972 roku Ewa Calewska jako pierwsza z Kopernika zdobywa pierwsze miejsce w Europejskim Konkursie Języka Francuskiego. W nagrodę na dwa tygodnie wyjeżdża do Paryża.
Kaczmarski przypomina sobie o swoich dziecięcych zabawach, o tym, że wrócił do nich na chwilę w wojsku. I zakłada w szkole teatr. Na początku uczniowie jedynie recytują poezję. Ale po pewnym czasie profesor przygotowuję sztukę z prawdziwego zdarzenia. To „Trzy oblicza rewolucji”, do których wykorzystuje fragmenty sztuk teatralnych, filmów, poezji i muzyki, a które pokazują, że rewolucja zupełnie inaczej odbierana jest w różnych kręgach kulturowych.
Młodzież po premierze szaleje! Co innego dyrektor. Jest zbulwersowany. Bo rewolucja może mieć tylko jedno poprawnie politycznie oblicze. Nie dopuszcza więc do kolejnych przedstawień. Kaczmarski decyzji się podporządkowuje i przygotowuje inne spektakle.
W 1965 roku w Koperniku młodzież występuje w „Tragedii indiańskiej” na podstawie powieści Bogdana Sujkowskiego „Liście koki”. Aktorzy mają wspaniałe indiańskie stroje, w spektaklu wykorzystana jest peruwiańska muzyka. Wszyscy za reżyserię chwalą Kaczmarskiego. Kolejny wielki sukces to „Antygona” Sofoklesa. Następnie „Fircyk w zalotach” Franciszka Zabłockiego.
Od 1980 roku przedstawienia odbywają się tylko w języku francuskim. Uczniowie zaczynają od wieczoru poezji „Crimen amoris” według Paula Verlaine’a. Nastrojową dekorację stanowią witraże.
W 1985 roku Kaczmarski przechodzi zawał. Lekarze zalecają spokój i przejście na emeryturę. Kaczmarski ani myśli. – To mnie dobije. Nie mogę żyć bez szkoły – wyjaśnia ukochanej Jadwidze. I wraca do pracy.
Rok później odbywa się premiera burleski „Un ouvrage des dames” Jeana Claude’a Donauda. Wkrótce okazuje się, że to ostatnie przedstawienie przygotowane przez profesora. Edward Kaczmarski umiera 6 grudnia 1986 r.
– Wie pani, prof. Edward Kaczmarski z Kopernika był nie tylko nauczycielem, ale wychowawcą w pełnym tego słowa znaczeniu. W swoim życiu miałam różnych nauczycieli, ale to właśnie nauczyciel mojej córki utkwił na zawsze w mojej pamięci – mówi mi Jadwiga Lipońska-Sajdak, emerytowana dyrektorka Muzeum Historii Katowic.
– Moja córka chodziła do dość słabej podstawówki. Zorientowałam się, kiedy zobaczyłam, że nic się nie uczy, a przynosi same piątki. Poszłam do tej szkoły i na własne oczy przekonałam się, że w piątej klasie uczniowie jeszcze płynnie nie czytają, a dukają. Wpadłam w panikę, że córka nic nie będzie umieć. Dowiedziałam się, że przy Koperniku powstają eksperymentalne 6., 7. i 8. klasa podstawówki. Uczą ci sami nauczyciele co w liceum. I córkę przeniosłam. Jej klasa od razu miała francuski. Na pierwszym zebraniu był płacz i jęk rodziców. Prawdziwy pogrom! Nasze dzieci z trudem dostawały tróje. Prof. Kaczmarski spokojnie wyjaśniał nam, żeby się nie martwić, że wszystko się uspokoi, uczniowie zaczną sobie radzić. My z kolei byliśmy przekonani, że nasze dzieci się gnębi. Dzieci mówiły, że profesor jest ostry, wymagający. Narzekania jednak po kilku miesiącach się skończyły. Oniemiałam, kiedy córka oświadczyła, że nie może się doczekać kolejnego francuskiego. Przy następnej okazji bardzo mu za to podziękowałam. Rodzice byli zapraszani też na spektakle. To był ten czas, gdy wystawiano je tylko po francusku, dostawaliśmy do ręki tłumaczenia. Na tych szkolnych przedstawieniach czułam się jak w prawdziwym teatrze! Tu nie było miejsca dla bylejakości, fuszerki. Wszystko było przygotowane profesjonalnie – wspomina Jadwiga Lipońska-Sajdak.
– Kaczmarski był wielkim autorytetem jako wychowawca. Ze swoimi uczniami rozmawiał o wszystkim. Bywali u niego w domu, kiedy pracowali nad spektaklami. Jednej z uczennic przed maturą ciężko rozchorował się ojciec. Kaczmarski szukał dla niego pomocy wśród absolwentów, którzy zostali lekarzami. Inny z uczniów został za jakieś głupoty zatrzymany przez milicję, to Kaczmarski był pierwszym, który się za niego wstawił i pomógł – dodaje.
– A co z jego przynależnością do partii?
– Profesor nie lubił pustych gestów, nigdy nie rzucił jak inni książeczką. Partia i polityka go nie interesowały. Był poza tym, kroczył własną drogą – uważa Lipońska-Sajdak.
* Akademia Opowieści. Nieznani bohaterowie naszej niepodległości
Poszukajcie w swojej rodzinie, wsi, miasteczku i mieście takich bohaterów, którzy zderzyli się z wielką i małą historią ostatnich stu lat. Opiszcie ich.
Weźcie udział w naszym konkursie. Do wygrania:
za pierwsze miejsce – 5556 zł brutto
za drugie – 3333 zł brutto
za trzecie – 2000 zł brutto.
Na wspomnienia o nieznanych bohaterach naszej niepodległości o objętości nie większej niż 8 tys. znaków (ze spacjami) czekamy do 15 sierpnia 2018 r. Można je przysyłać za pośrednictwem naszej strony internetowej.
Najciekawsze teksty będą sukcesywnie publikowane na łamach „Wyborczej” lub w serwisach z grupy Wyborcza.pl.
Regulamin i informacje o nagrodach na stronie internetowej Akademii Opowieści.
Wszystkie komentarze