Był jednym z najbardziej zaufanych ludzi Piłsudskiego. Przeprowadził kilkadziesiąt udanych akcji bojowych. Likwidował carskich szpicli, odbijał więźniów, zdobywał broń i pieniądze dla niepodległościowej konspiracji

Kolejna odsłona Akademii Opowieści "Nieznani bohaterowie naszej niepodległości". O co chodzi w naszym konkursie?

Zapoznaj się z REGULAMINEM konkursu

Weź udział w konkursie, przyślij opowieść, wygraj nagrody! [FORMULARZ]

****

Początek XX wieku zwiastował nieuchronne zmiany w porządku międzynarodowym. Wojna rosyjsko-japońska i rewolucyjne wrzenie w imperium Romanowów dobitnie pokazały, że Rosja to kolos na glinianych nogach. Słabość państwa carów pragnął wykorzystać rosnący w siłę polski ruch socjalistyczny. W jego łonie konkurowały dwie zasadniczo różniące się wizje. Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy (reprezentowana m.in. przez Różę Luksemburg) konsekwentnie dążyła do rewolucji ogólnoeuropejskiej, która miała radykalnie zmienić stosunki społeczne na kontynencie.

W tym podejściu cała europejska klasa robotnicza miała walczyć o poprawę swego losu i nie było w nim miejsca na narodowe aspiracje. Odmienny punkt widzenia miała Polska Partia Socjalistyczna z Józefem Piłsudskim na czele, której głównym postulatem było wskrzeszenie państwa polskiego jako ludowej republiki realizującej założenia sprawiedliwości i równości. Oba nurty polskiej lewicy miały jednak wspólnego, śmiertelnego wroga – carat.

Przez terror do niepodległości

 „Polacy chcą niepodległości, lecz pragnęliby, aby ta niepodległość kosztowała dwa grosze i dwie krople krwi – a niepodległość jest dobrem nie tylko cennym, ale i bardzo kosztownym” – pisał Józef Piłsudski. Socjaliści z PPS byli świadomi, że walka o wolną i sprawiedliwą Polskę pochłonie wiele wysiłku. Doświadczenia rewolucji 1905 roku, kiedy carska policja dokonywała pogromów protestujących robotników, pokazały, że tylko dzięki zorganizowaniu sprawnych bojówek danina krwi może być mniejsza. Tak narodziła się koncepcja powołania zbrojnego ramienia Polskiej Partii Socjalistycznej.

Początkowo były to lokalne koła samoobrony robotniczej, które z czasem połączono w centralną Organizację Bojową PPS. Na czele tej partyjnej milicji stanął sam Józef Piłsudski. „Bojowcy w lwiej części rekrutowali się ze sfer robotniczych, instruktorami byli przeważnie inteligenci z wyższym wykształceniem technicznym, koniecznym w tego rodzaju sprawach” – pisał wybitny działacz PPS i późniejszy prezydent Łodzi Aleksy Rżewski. Zadaniem OB PPS była ochrona wieców, strajków i manifestacji, ale także działania odwetowe.

Piłsudski i jego towarzysze uważali, że walcząc o niepodległość, trzeba sięgać po wszelkie dostępne środki. Także po terror. Spiskowcy likwidowali policyjnych szpicli i funkcjonariuszy carskiego reżimu, odbijali więźniów politycznych. Aby zdobyć fundusze na działalność konspiracyjną, organizowano tzw. eksy (od ekspropriacji, przymusowego pozbawienia własności), czyli napady na banki, kasy i transporty pieniędzy.

Doskonale wyszkoleni bojowcy byli „zbrojną elitą” polskiego ruchu robotniczego, którzy, jak pisał Rżewski „oswoili się z śmiercią, [byli] chłodni, rozważni, gotowi w razie starcia drogo oddać swe życie”. Wielu z nich tę cenę zapłaciło. Stefan Okrzeja, Henryk Baron, Marcin Kasprzak czy Józef „Montwiłł” Mirecki zostali straceni w warszawskiej cytadeli. Ci, którzy uniknęli ich losu, weszli w szeregi stworzonej przez Piłsudskiego Polskiej Organizacji Wojskowej, a potem Legionów Polskich. Jednym z nich był, przez wiele lat związany z Lublinem, Józef Kobiałko. Dziś zapomniany, zaliczał się do najodważniejszych spiskowców PPS, a jego perypetie to niemal scenariusz sensacyjnego filmu.

Król „eksów”

"Walek”, bo taki konspiracyjny pseudonim przyjął Kobiałko, urodził się w 1884 roku w podradomskim Goryniu. Po ukończeniu szkoły powszechnej, aby wyrwać się z biedy, zamieszkał w Radomiu, gdzie uczył się w trzyletniej szkole rzemieślniczej, po czym rozpoczął pracę w zakładzie szewskim. Wśród rzemieślników po raz pierwszy zetknął się z konspiracją socjalistyczną, która szybko pochłonęła młodego czeladnika. W 1904 roku Kobiałko wstąpił do związanego z PPS „fachowego koła szewców”.

Brał czynny udział w demonstracjach przeciwko mobilizacji w związku z wojną rosyjsko-japońską. Rok później był już aktywnym bojowcem partii.

„Niskiego wzrostu, o twarzy bladej, uduchowionej. Cichy, skromny, małomówny, nieznający potrzeb osobistych, gdyż życie całe wypełniała mu Sprawa, jest jak gdyby uosobieniem dobroci i pogody charakteru” – pisał o „Walku” Aleksy Rżewski. „W ciągu całej swojej działalności nie splamił się nigdy żadnym czynem nieszlachetnym. (…) Szczęście w akcjach sprzyjało mu zawsze, dwukrotnie ranny, otoczony nieraz przez sfory szpicli i żandarmów, wychodził z opresji zawsze obronną ręką; ratowała go zimna krew i nadzwyczaj szybka orientacja w niebezpieczeństwach”.

Józef Kobiałko, 1909 r.
Józef Kobiałko, 1909 r.  domena publiczna

Po wstąpieniu w szeregi Organizacji Bojowej Kobiałko od razu rzucił się w wir walki. Bierze udział w zamachach na najbardziej znienawidzonych funkcjonariuszy carskich, przeprowadza wiele zuchwałych „eksów” i jest wyjątkowo skuteczny w zdobywaniu pieniędzy. Do rozpruwania kas nie waha się używać dynamitu. Z nieodłącznym mauzerem napada na urzędy pocztowe i pociągi. W 1906 roku dowodzi brawurową akcją pod Łukowem, gdzie w leśniczówce ma znajdować się pokaźna suma rządowych pieniędzy.

Tak o akcji pisze Aleksy Rżewski: „Wchodząc do pokoju, zastali leśniczego wraz z pułkownikiem Obruczowym (znanym z pogromów białostockich i tłumienia ruchu w czasie barykad łódzkich), grających w szachy przy stole. Satrapa, widząc wchodzących, rzucił się do drzwi, wyrwał je z zawiasów, usiłując się dostać do pokoju, gdzie była złożona broń. Kilka strzałów posypało się w ślad, i przeszyty kulami runął na podłogę. W przyległym pokoju, czterech żołnierzy, prosząc o zmiłowanie, oddało swe karabiny; pozostawiono ich w spokoju. Po skonfiskowaniu broni i pieniędzy, odwrotu dokonano szczęśliwie, burząc po drodze pięć monopoli i konfiskując jednocześnie paszporty w dwóch gminach”.

Szczęście długo nie opuszczało „Walka”. Jednak w 1907 roku, po jednej z akcji, wpada w ręce policji i trafia do aresztu w Puławach. Wieść o tym szybko roznosi się wśród konspiratorów, którzy przemycają do więzienia narzędzia. Kobiałce udaje się przepiłować kraty i przez dół ustępowy uciec z więzienia.

Na akcji z Piłsudskim

W następnym roku w Kielcach „Walek” przeprowadził brawurową akcję odbicia z niewoli Bronisławy Nawrot-Optołowicz. W jej mieszkaniu policja znalazła pokaźny arsenał: broń, duże ilości materiałów wybuchowych oraz gotowe do użycia bomby.

„Bronka” była kluczową postacią kieleckiego oddziału Organizacji Bojowej, dlatego, by uniknąć wsypy, dowództwo podjęło decyzję o jak najszybszym odbiciu towarzyszki z więzienia. Do akcji wybrano najlepszych bojowców – Edwarda Gibalskiego ps. „Franek” i Józefa Kobiałkę. Dla sprawnego przeprowadzenia operacji „Bronka” musiała choćby na krótki czas wydostać się poza mury więzienia. W tym celu konspiratorzy spreparowali fikcyjne wezwanie kobiety na przesłuchanie.

Akcja była wyjątkowo ryzykowna, gdyż budynek kieleckiego sądu, gdzie miało odbyć się badanie, sąsiadował z koszarami, a do tego otaczały go liczne posterunki policji. Doświadczonym bojowcom udało się jednak, w bramie sądu, przechwycić dorożkę, która wiozła więźniarkę. Po ostrej wymianie strzałów (zabito wówczas jednego żandarma) Kobiałko z „Frankiem” wyciągnęli „Bronkę” na zewnątrz i razem z nią szybko pobiegli do czekającego nieopodal powozu.

Klucząc po uliczkach Kielc, bojowcom udało się w końcu zgubić pościg i odstawić towarzyszkę do wcześniej przygotowanej kryjówki. Niedługo potem wyszła z niej w przebraniu żydowskiej handlarki i z koszem pomarańczy udała się pociągiem do Krakowa.

W ciągu zaledwie trzech lat od wstąpienia w szeregi Organizacji Bojowej PPS Kobiałko przeprowadził kilkadziesiąt, w większości udanych, akcji. W 1908 roku pracował jako instruktor, szkoląc bojowców w Zagłębiu Dąbrowskim. Doświadczenie, wiedza bojowa i sława wśród spiskowców, zwróciły nań uwagę samego Komendanta.

Z polecenia Piłsudskiego „Walek” trafił do elitarnego składu mającego przeprowadzić jedną z najbardziej spektakularnych akcji OB PPS – konfiskatę kilkuset tysięcy rubli na stacji w Bezdanach, niedaleko Wilna. „Akcja czterech premierów”, jak po latach nazwano ten napad, obrosła w okresie międzywojennym legendą. Kluczowe role odegrali w niej: Józef Piłsudski, Walery Sławek, Aleksander Prystor i Tomasz Arciszewski. Wszyscy oni piastowali później urząd prezesa Rady Ministrów RP.

Operacja była przygotowywana niemal przez rok. Aby ją sfinansować, zorganizowano kilka mniejszych „eksów”. Grupę spiskowców tworzyli najlepsi z najlepszych, a wśród nich Kobiałko i Gibalski, których otaczał nimb sławy po brawurowym odbiciu „Bronki”.

Niewolna od błędów i chaosu akcja w Bezdanach zakończyła się szczęśliwie dzięki opanowaniu i doświadczeniu bojowców. Nie zginął żaden z nich, a przejęcie ponad 200 tysięcy rubli pozwoliło stworzyć kapitał, który m.in. zasilił fundusz Zawiązku Walki Czynnej, ponadpartyjnej organizacji, będącej zalążkiem Legionów.

Wojna światowa zastała „Walka” w Galicji, gdzie ukrywając się przed policją carską, cały czas był aktywnym bojowcem i instruktorem ZWC. Doświadczenie w konspiracji oraz biegłość w posługiwaniu się materiałami wybuchowymi zdecydowały, że w 1914 r. Józef Piłsudski wyznaczył go do współorganizowania Oddziału Lotnego Wojsk Polskich, grupy dywersantów działających na tyłach wojsk rosyjskich.

Niedługo potem Kobiałko obejmuje dowództwo okręgu lubelskiego, gdzie 8 grudnia 1914 r. przeprowadza konfiskatę pieniędzy i list poborowych w Bełżycach, a kilka dni później, w okolicach Świdnika, wysadza pociąg wiozący zaopatrzenie na front.

Przez całą wojnę jest wierny dowództwu Legionów, nie porzuca jednak towarzyszy z PPS. Kiedy w 1917 r. partia powołała Pogotowie Bojowe, „Walek” staje na czele okręgu lubelskiego, kierując największą akcją ekspropriacyjną pod okupacją austriacką. 14 października 1918 roku, w napadzie na punkt żywnościowy w Garbowie, bojowcom udało się przejąć ponad 300 tysięcy koron oraz dużą ilość broni.

Znów pod bronią

Niepodległość zastała Józefa Kobiałkę w Lublinie. Po ukonstytuowaniu się Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej, stworzonego z inicjatywy socjalistów, został organizatorem i jednym z dowódców Milicji Ludowej PPS. To paramilitarne oddziały porządkowe, które miały rozbrajać żołnierzy austriackich oraz zapewniać zachowanie ładu i porządku w mieście.

Po upaństwowieniu milicji Kobiałko zaangażował się w politykę. Będąc członkiem Okręgowego Komitetu Robotniczego PPS, kandyduje do Sejmu RP w wyborach w 1919 r. Krótko potem porzuca życie cywila i ponownie wkłada żołnierski mundur. W trakcie wojny polsko-bolszewickiej dowodzi oddziałami dywersyjnymi na tyłach wroga. Po zwycięskiej kampanii natychmiast trafia na Śląsk, gdzie po wybuchu III powstania w 1921 r. szkoli powstańców z jednostki dywersyjnej „Wawelberg”.

Po zakończeniu walk wraca do Lublina.W wolnej Polsce wielu bojowców nie potrafiło poradzić sobie z realiami życia. Pozbawieni adrenaliny, którą dawały akcje z bronią w ręku, często bez pracy i perspektyw, czuli się zmarginalizowani i niepotrzebni. Wśród dawnych bohaterów walk o niepodległość szerzyły się alkoholizm i plaga samobójstw, a wielu trafiło do grup przestępczych.

Kobiałce udało się uniknąć tego losu. Przez całe 20-lecie aktywnie działał w Polskiej Partii Socjalistycznej. Jako członek kierownictwa lubelskiego oddziału Związku Legionistów pomagał dawnym towarzyszom broni, na co dzień pracując jako skromny urzędnik w miejskiej Kasie Chorych.

Lublin, ul. Hipoteczna. Gmach przedwojennej Kasy Chorych, w której zatrudniony był Józef Kobiałko
Lublin, ul. Hipoteczna. Gmach przedwojennej Kasy Chorych, w której zatrudniony był Józef Kobiałko  Fot. Iwona Burdzanowska / Agencja Wyborcza.pl

Wybuch wojny w 1939 r. na powrót połączył starych towarzyszy. Kobiałko, jak wielu innych weteranów Organizacji Bojowej, wstąpił do stworzonej przez PPS Gwardii Ludowej „Wolność Równość Niepodległość”. Znów szkoli dywersantów i przygotowuje akcje bojowe przeciwko hitlerowcom. Niestety, wskutek donosu, komórka, w której działa „Walek”, wpada w ręce okupanta. Konspiratorzy trafiają do więzienia na Zamku, a stamtąd do obozu w Auschwitz, gdzie w listopadzie 1941 r. cała grupa zostaje rozstrzelana.

„Rzeczą żołnierza jest stworzyć dla ojczyzny piorun, co błyska, a gdy trzeba – uderzy”, miał powiedzieć Józef Piłsudski. To zdanie doskonale oddaje postawę Józefa Kobiałki, żołnierza-socjalisty, który wywalczył upragnioną niepodległość, służył ojczyźnie najlepiej, jak umiał, i poległ, walcząc o wolną i sprawiedliwą Polskę.

* Piotr Sewruk jest doktorantem w Zakładzie Kultury i Historii Żydów UMCS.

Korzystałem z:
„Słownik biograficzny działaczy polskiego ruchu robotniczego”, t. 3, Warszawa 1992.Wojciech Lada, „Polscy terroryści”, Kraków 2014.Aleksy Rżewski, „W walce z trójzaborcami o Polskę niepodległą”, Łódź 1931.

Akademia Opowieści

Konkurs dla czytelników. Nieznani bohaterowie naszej niepodległości

Historia Polski to nie tylko dzieje wielkich bitew i przelanej krwi. To również codzienny wysiłek zwykłych ludzi, którzy nie zginęli na wojnie. Każdy w polskiej rodzinie, wsi, miasteczku i mieście ma takiego bohatera: babcię, dziadka, nauczyciela, przyszywanego wujka, sąsiada. Jednych znaliśmy osobiście, innych - ze słyszenia. Opowiada się o nich anegdoty, wspomina ich z podziwem i sympatią.

Byli prawnikami, konstruktorami, nauczycielami, bywało też, że nie mieli żadnego zawodu. Uczyli, leczyli, tworzyli, wychowywali dzieci, budowali, projektowali. Dzięki nim mamy szkoły, biblioteki na wsi, związki zawodowe, gazety, wiersze, fabryki. Dawali innym ludziom przykład wolności, odwagi, pracowitości.

Napiszcie o nich. Stworzymy wielką prywatną historię ostatnich stu lat Polski.

Na wspomnienia o nieznanych bohaterach o objętości nie większej niż 8 tys. znaków (ze spacjami) czekamy do 15 sierpnia 2018 r. Można je przysyłać za pośrednictwem naszej strony internetowej.


Najciekawsze teksty będą sukcesywnie publikowane na łamach „Gazety Wyborczej” lub w serwisach z grupy Wyborcza.pl. Nadesłane wspomnienia wezmą udział w konkursie, w którym jury wyłoni trzech zwycięzców oraz 80 osób wyróżnionych rocznymi prenumeratami Wyborcza.pl. Laureatów ogłosimy 5 listopada 2018 r. 

Zwycięzcom przyznane zostaną nagrody pieniężne:

* za pierwsze miejsce w wysokości 5556 zł brutto, 
* za drugie miejsce w wysokości 3333 zł brutto,
* za trzecie miejsce w wysokości 2000 zł brutto.

Komentarze