Kolejna odsłona Akademii Opowieści. O co chodzi w naszym konkursie?
Zapoznaj się z REGULAMINEM konkursu
Weź udział w konkursie, przyślij opowieść, wygraj nagrody! [FORMULARZ]
Jan Ostachowski urodził się w 1890 r. w Sułoszowej, 12 km od Olkusza, w wielodzietnej rodzinie wiejskiego kowala. Aby zdobyć wykształcenie, musiał pracować w kopalni w Zagłębiu Dąbrowskim. Od 1911 r. był już nauczycielem w Dąbrowie Górniczej. I równocześnie instruktorem w Związku Strzeleckim, a po wybuchu I wojny światowej wstąpił do Legionów Polskich. Brał udział w walkach na Wołyniu i w Galicji, był dwukrotnie ranny, m.in. w bitwie pod Rafajłową w styczniu 1915 r. Trafił do szpitala w Wiedniu, dzięki czemu uniknął internowania w Szczypiornie.
Po wyleczeniu działał w Polskiej Organizacji Wojskowej i ukończył kurs oficerski. Brał udział w rozbrajaniu niemieckich żołnierzy w Modlinie, został tam pierwszym polskim komendantem.
Jego starszego brata Józefa Ostachowskiego, działacza ruchu ludowego, także legionistę, wybrano w 1919 r. na posła i wicemarszałka Sejmu Ustawodawczego. Jan w tym czasie w stopniu chorążego walczył w wojnie z bolszewicką Rosją. Poznał Wandę Kosińską z Suchedniowa, która była instruktorką kulturalno-oświatową w Pomocniczej Służbie Kobiet.
Już po pokonaniu bolszewików wzięli ślub. Jan został zawodowym oficerem, służył w Wilnie, Dęblinie, a od 1925 r. w 4. Pułku Piechoty Legionów w Kielcach.
Nie ograniczał się do oficerskich obowiązków, angażował się także w działalność społeczną. Działał aktywnie w Związku Legionistów, Lidze Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej, Lidze Morskiej i Kolonialnej oraz w Związku Strzeleckim, którego był komendantem w podokręgu kieleckim i w Suchedniowie. W działalności tej wspierała go żona Wanda.
„Z zamiłowania historyk zbierał materiały do historii powstań narodowych na Kielecczyźnie, szczególnie 1794 i 1863. Popularyzował te materiały, wygłaszając odczyty” – wspomina ojca córka Hanna Ostachowska-Sojecka. O matce pisze, że nie ogranicza się do wychowywania dzieci, ale bardzo aktywnie włącza do pracy w Związku Legionistów, Lidze Kobiet, Związku Strzeleckim i organizacjach spółdzielczych. Prowadziła również działalność kulturalno-oświatową wśród rodzin wojskowych.
Z inicjatywy Jana Ostachowskiego przy kieleckiej katedrze ufundowana została płyta nagrobna Wojciecha Bartosa Głowackiego, bohatera bitwy pod Racławicami. Miał udział także w powstaniu Pomnika Niepodległości i tablicy poświęconej Józefowi Piłsudskiemu na dworcu kolejowym w Kielcach. Dzięki niemu w 70. rocznicę powstania styczniowego przy drodze do Warszawy w Występie odsłonięto granitowy głaz z napisem: „1863-1933 Powstańcowi 1863 roku Bohaterowi »Ech leśnych” St. Żeromskiego Obywatele wolnej Polski”. Przetrwał niemiecką okupację, jest zasłonięty obecnie ekranami ekspresowej „siódemki”.
W samym Suchedniowie Ostachowski walnie przyczynił się do zbudowania Domu Strzelca z boiskiem sportowym. Stanął w 1936 r. i otrzymał imię generała Gustawa Orlicz-Dreszera, legionisty, który zginął wtedy w katastrofie samolotu RWD-9 koło Gdyni. Na jego cześć suchedniowski klub sportowy otrzymał nazwę Orlicz i zachował ją do dziś.
„W Domu Strzelca była biblioteka, sala teatralna, odbywały się liczne imprezy – rozwijało się życie kulturalne miasteczka Suchedniowa” – czytamy we wspomnieniach Hanny Ostachowskiej-Sojeckiej. Budynek przetrwał do lat 90. Stał w miejscu obecnej hali sportowej, na której w 2011 r. odsłonięto tablicę poświęconą Janowi Ostachowskiemu.
Równocześnie z Domem Strzelca budował on w Suchedniowie rodzinny dom. Drewniany budynek stoi jeszcze ukryty wśród drzew przy ul. Kieleckiej 148. „W tym domu ojciec spędzał nie tylko wszystkie urlopy, lubił też gospodarować, naprawiał płoty, reperował szopę, sadził drzewa. (…) Nigdy nie wstydził się chłopskiego pochodzenia, szanował sąsiadów, wychowywał dzieci poprzez pracę” – podkreśla córka.
Ostachowski był nazywany „żelaznym kapitanem”, bo przez wiele lat miał ten stopień i nie został awansowany na majora. Rodzina tłumaczy to chłopskim pochodzeniem i tym, że nie poparł zamachu majowego w 1926 r.
Na rok przed wybuchem II wojny światowej na własną prośbę przeszedł w stan spoczynku. Z listy Obozu Zjednoczenia Narodowego został wybrany na posła, w sejmie pracował w komisji wojskowej i ustawodawczej. Nie był objęty mobilizacją, 2 września 1939 r. sam zgłosił się do armii. Walczył w bitwie pod Iłżą, później za Wisłą i przedostał się za Bug.
„Po 17 września uniknął niewoli sowieckiej ze względu na brak dystynkcji, stary wygląd. Wrócił do domu w Suchedniowie dopiero w październiku jako człowiek niezwykle postarzały i zupełnie załamany psychicznie. Prawie nie rozmawiał z rodziną i absolutnie nie chciał ulec namowom, by ukryć się u dalszej rodziny w Sułoszowej. Wiem, że do ojca przychodzili łącznicy czy to z Kielc, czy z lasu z oddziału Hubala. Nas z bratem (ja miałam lat 17, brat – 14) nie chciał w to włączać, mimo iż ja byłam już łączniczką Pogotowia Harcerek (żeńskie Szare Szeregi)” – zapamiętała córka Hanna.
30 marca 1940 r. Jan Ostachowski został aresztowany przez Niemców i wywieziony do więzienia w Kielcach. 14 czerwca strażnicy nie przyjęli już dla niego paczki od żony. Dzień lub dwa wcześniej został zamordowany w masowej egzekucji więźniów w lesie na Stadionie.
Jego dom w Suchedniowie do końca okupacji służył działalności konspiracyjnej. Prowadzono tam nasłuch radiowy, tajne nauczanie i zajęcia podchorążówki Armii Krajowej, stanowił punkt kontaktowy i miejsce schronienia dla ukrywających się. W walkę z Niemcami i podziemną działalność zaangażowana była zarówno Wanda Ostachowska, wdowa po Janie, jak i dwoje ich dzieci.
– Córka Hanna, pseudonim „Ewa”, była sanitariuszką i łączniczką w zgrupowaniach Jana Piwnika „Ponurego” i Eugeniusza Kaszyńskiego „Nurta”. Roznosiła m.in. rozkaz Leopolda Okulickiego „Niedźwiadka” o rozwiązaniu Armii Krajowej. Syn Bogdan, pseudonim „Puer”, był w kompanii Mariana Świderskiego „Dzika” – wylicza Krzysztof Ostachowski, mieszkający w Kielcach syn Bogdana i wnuk Jana Ostachowskiego.
Wymienionym wyżej i innym przedstawicielom rodu Ostachowskich poświęcona jest wystawa w Suchedniowskim Ośrodku Kultury „Kuźnica”, przygotowana przez Agnieszkę Włodarczyk-Mazurek i Mariusza Łężniaka w ramach obchodów 100-lecia niepodległości Polski. Można ją oglądać do 15 sierpnia.
Konkurs dla czytelników. Nieznani bohaterowie naszej niepodległości
Historia Polski to nie tylko dzieje wielkich bitew i przelanej krwi. To również codzienny wysiłek zwykłych ludzi, którzy nie zginęli na wojnie. Każdy w polskiej rodzinie, wsi, miasteczku i mieście ma takiego bohatera: babcię, dziadka, nauczyciela, przyszywanego wujka, sąsiada. Jednych znaliśmy osobiście, innych - ze słyszenia. Opowiada się o nich anegdoty, wspomina ich z podziwem i sympatią.
Byli prawnikami, konstruktorami, nauczycielami, bywało też, że nie mieli żadnego zawodu. Uczyli, leczyli, tworzyli, wychowywali dzieci, budowali, projektowali. Dzięki nim mamy szkoły, biblioteki na wsi, związki zawodowe, gazety, wiersze, fabryki. Dawali innym ludziom przykład wolności, odwagi, pracowitości.
Napiszcie o nich. Stworzymy wielką prywatną historię ostatnich stu lat Polski.
Na wspomnienia o nieznanych bohaterach o objętości nie większej niż 8 tys. znaków (ze spacjami) czekamy do 15 sierpnia 2018 r. Można je przysyłać za pośrednictwem naszej strony internetowej.
Najciekawsze teksty będą sukcesywnie publikowane na łamach „Gazety Wyborczej” lub w serwisach z grupy Wyborcza.pl. Nadesłane wspomnienia wezmą udział w konkursie, w którym jury wyłoni trzech zwycięzców oraz 80 osób wyróżnionych rocznymi prenumeratami Wyborcza.pl. Laureatów ogłosimy 5 listopada 2018 r.
Zwycięzcom przyznane zostaną nagrody pieniężne:
* za pierwsze miejsce w wysokości 5556 zł brutto,
* za drugie miejsce w wysokości 3333 zł brutto,
* za trzecie miejsce w wysokości 2000 zł brutto.
Wszystkie komentarze
Dowódcami 4 pułku piechoty, w którym służył bohater artykułu, byli bezpośrednio przed wojną płk Bolesław Ostrowski (syn robotnika z Chełma), a po nim ppłk Zygmunt Berling (tak, ten sam co później z bitwy pod Lenino etc., a rodem Żyd z Limanowej). Dowódcą 2 Dywizji Piechoty, do której należał pułk, był w tym czasie gen. Juliusz Zulauf, Ormianin ze Lwowa, z rodziny drobnych sklepikarzy. Dowódcą całej polskiej armii był marsz. Edward Rydz, syn wiejskiego kowala spod Wieliczki. Wątek nieawansowania ze względu na chłopskie lub inne "niewłaściwe" pochodzenie można sobie spokojnie darować, bo przedwojenna armia była dużo bardziej obywatelska i demokratyczna niż ją malowała późniejsza propaganda. Zapewne istotna była ta druga przyczyna, tj. opowiedzenie się po "złej" stronie w 1926...
Pozdrawiam