Kolejna odsłona Akademii Opowieści. O co chodzi w naszej akcji?
Zapoznaj się z REGULAMINEM konkursu
Weź udział w konkursie, przyślij opowieść [FORMULARZ]
Przed godziną 6 przyjeżdżało na ul. Robotniczą 20 tys. ludzi. Armia. Rozchodzili się wzdłuż płotu, za którym stały hale fabryczne Archimedesa, Dolmelu i Pafawagu. A kilkaset metrów dalej, za ogródkami działkowymi i torami, stały jeszcze Fadroma, Hutmen i FAT. Ludzie, którzy tu pracowali, pokazali 14 grudnia 1981 r. swoją siłę i honor.
Przeczytałem ostatnio w „Wyborczej”, że burzą budynki Fadromy, bo w tym miejscu ma powstać osiedle mieszkaniowe. Linia fabryk znika, odchodzą też ci, którzy tu kiedyś walczyli, wszelki ślad znika. A tu powinna stać tablica z nazwiskami ludzi, którzy organizowali strajki w pierwszych dniach stanu wojennego. „Pierwszy garnitur" władza wygarnęła w nocy, ci z tajnych komisji zakładowych musieli ich zastąpić w dramatycznych okolicznościach.
Nikt o nich nie mówi, zostali wymazani z historii swoich zakładów, od własnych dzieci słyszeli: „Po co wam to było?”. Po to, żeby inni nie musieli pójść ich drogą.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Towarzyszka Lidia Ciołkoszowa nie dostała stanowiska za bycie żoną posła
Widziałem ich wszystkich w sytuacji ogromnego zagrożenia, otoczonych przez czołgi. Nie mieli pojęcia, do czego władza się posunie. Ale to był taki moment, w którym Los powiedział: „Sprawdzam”. Pamiętam młodego chłopaka z Fadromy, który przybiegł do Dolmelu, błagając: „Władek, musisz do nas przyjść, bo ludzie wychodzą do domu. Mówią, że jutro przyjdą strajkować. Jak ja spojrzę w oczy Jurkowi, on siedzi, a ja ludzi nie mogę zatrzymać”.
Jerzy Trociński był przewodniczącym komisji zakładowej, tym „pierwszym garniturem” wygarniętym w nocy, a młody nagle musiał wejść w jego buty i zostać przywódcą, bo został wyznaczony do tajnej komisji zakładowej. Ludzie młodego nie chcieli słuchać, ale on wiedział, że nie może zawieść. Bo dał słowo, bo deklaracja ideowa „Solidarności” mówiła o zasadach moralnych, a teraz nadszedł czas próby.
Faktycznie, szykowali się do wyjścia, ale na hasło: „Zostajemy, nie możecie zawieść Jurka” wrócili i nie zawiedli. Młody mógł odetchnąć, bo Fadroma walczyła do końca. Tak się zawzięli, że Fadromę dwa razy pacyfikowano, aż w końcu zakład rozwiązano.
Ponowny nabór do zakładu rozpoczęto 22 grudnia 1981 roku, ale 50 osób nie przyjęto. Do 28 grudnia utrzymywano w Fadromie duży oddział wojska, co najlepiej świadczy o nastrojach panujących w zakładzie.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Któregoś dnia na progu Wichrówki stanęło żydowskie małżeństwo. Zbigniew Pajor o nic nie pytał, ukrył ich pod podłogą
Oprócz Fadromy rozwiązano także FAT i Polar. Pracowników przyjmowano z powrotem tylko pod warunkiem podpisania deklaracji lojalności. Najbardziej „niewygodnych politycznie” odrzucono.
Nie wiem, czy gdzieś jeszcze w Polsce zastosowano na taką skalę lokaut.
Polar nie leżał na linii fabryk, był trochę z boku, tuż przy głównej wylotówce na Warszawę. Większość załogi stanowiły kobiety, więc wydawałoby się, że w takiej sytuacji trudniej zorganizować protest. A tu się okazało, że zakład stoi i że kobiety były często odważniejsze od mężczyzn.
Pamiętam dziewczyny z Elwro. Tam było bardzo trudno się dostać. ZOMO zorganizowało regularne oblężenie. Kobiety własnymi ciałami zastawiały bramę, żeby czołg nie wjechał. Nie można było na to patrzeć. Krzyczały, piszczały, płakały i... stały!
Myślałem: „Boże, jak ten czołgista nie wyhamuje, to po nich przejedzie”.
Mówimy „bohaterowie Niepodległości” i przed oczami stają nam herosi w mundurach walczący na frontach wojen światowych. A przecież ta bitwa na linii fabryk wymagała od strajkujących robotników wielkiego hartu ducha. Tym bardziej że po pacyfikacjach zaczęły się procesy, a organizatorzy strajków dostawali po kilka lat więzienia.
Włodek Mękarski, który był przewodniczącym Komitetu Strajkowego w Mostostalu, dostał trzy lata, ale po rewizji wyroku Sąd Najwyższy w Warszawie wydłużył karę do 4,5 roku. Wyszedł i od razu zaczął konspirować, kolportował niezależną prasę, redagował podziemne pisma „Ogniwo” i „Region”. Ten hart ducha to jest coś, o czym warto pamiętać.
I o prawdziwej solidarności, o tym, że ekipa dolmelowska pomagała tym z Pafawagu, a ci z Pafawagu tym z FAT-u. Że ta armia robotnicza okazała odwagę godną prawdziwej armii.
Kiedyś próbowałem nawet odtworzyć nazwiska ludzi, którzy wchodzili w skład komitetów strajkowych, bo uważam, że nie mogą się rozpłynąć w magmie czasu. Chciałbym, żeby na dawnej linii fabryk, na naszym dawnym froncie, zostali upamiętnieni. Że niby to byli zwykli ludzie? Tak, to byli zwykli robotnicy, ale dzięki takim jak oni ta Polska przetrwała przez sto lat.
***
Akademia Opowieści. „Nieznani bohaterowie naszej niepodległości”
Historia Polski to nie tylko dzieje wielkich bitew i przelanej krwi. To również codzienny wysiłek zwykłych ludzi, którzy nie zginęli na wojnie. Mieli marzenia i energię, dzięki której zmieniali świat. Pod okupacją, zaborami, w czasach komunizmu, dzisiaj – zawsze byli wolni.
Każdy w polskiej rodzinie, wsi, miasteczku i mieście ma takiego bohatera: babcię, dziadka, nauczyciela, przyszywanego wujka, sąsiada. Jednych znaliśmy osobiście, innych – ze słyszenia. Opowiada się o nich anegdoty, wspomina ich z podziwem i sympatią.
Byli prawnikami, konstruktorami, nauczycielami, bywało też, że nie mieli żadnego zawodu. Uczyli, leczyli, tworzyli, wychowywali dzieci, budowali, projektowali. Dzięki nim mamy szkoły, biblioteki na wsi, związki zawodowe, gazety, wiersze, fabryki. Dawali innym ludziom przykład wolności, odwagi, pracowitości.
Bez nieznanych bohaterów – kobiet i mężczyzn – nie byłoby niepodległej Polski. Dzięki nim przetrwaliśmy.
Napiszcie o nich. Tak stworzymy pierwszą wielką prywatną historię ostatnich stu lat Polski. Opowieści zamiast pomników.
Na wspomnienia o nieznanych bohaterach naszej niepodległości o objętości nie większej niż 8 tys. znaków (ze spacjami) czekamy do 15 sierpnia 2018 r. Można je przysyłać za pośrednictwem NASZEGO FORMULARZA.
Najciekawsze teksty będą sukcesywnie publikowane na łamach „Gazety Wyborczej” (w tym jej dodatków, np. „Ale Historia”, „Magazynu Świątecznego”, „Dużego Formatu”, oraz w wydaniach lokalnych) lub w serwisach z grupy Wyborcza.pl. Nadesłane wspomnienia wezmą udział w konkursie, w którym jury wyłoni trzech zwycięzców oraz 80 osób wyróżnionych rocznymi prenumeratami Wyborcza.pl. Laureatów ogłosimy 5 listopada 2018 r.
Zwycięzcom przyznane zostaną nagrody pieniężne:
* za pierwsze miejsce w wysokości 5556 zł brutto,
* za drugie miejsce w wysokości 3333 zł brutto,
* za trzecie miejsce w wysokości 2000 zł brutto.
Wszystkie komentarze
Idz sobie z mojego komentarza maly, wredny hejterze.
Znowu piles denaturat....
Nie tylko wygląda.
spytajcie sie braci Karnowskich, oni sa jak encyklopedia, wszystko wiedza
Siedzenie tyle czasu pod łóżkiem mamusi było aktem najwyższej odwagi.
Tam nawet czołgiem bali się wjechać.
weź człowieku zluzuj trochę, obseerwattorre tylko prawdę napisał