Nie mam szansy na pracę, która pozwoli mi żyć, zamiast wegetować. Pensja minimalna w tym kraju wynosi 1680 zł brutto. Przy odrobinie szczęścia da się przeżyć, ale czy naprawdę chodzi o to, żeby jakoś przeżyć?
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Kilka dni temu, kiedy szłam ulicą mojego miasta, zobaczyłam demonstrację "Wsparcie dla Ukrainy". Niewątpliwie szczytny cel, jednak przyszła mi do głowy zupełnie niepoprawna politycznie myśl: jak to jest, że w kilka zaledwie dni można się było doskonale zorganizować, żeby walczyć o prawo do wolności naszych sąsiadów, a tak ciężko się zmobilizować, żeby walczyć o swoją wolność? Mam tu na myśli wolność rozumianą całkiem podstawowo - jako prawo do godnego życia. Do pracy w "ludzkich" warunkach, osłony socjalnej, mieszkania za rozsądną cenę, wsparcia w rozwoju.

Mam 24 lata, wyższe wykształcenie, inteligencję, umiejętność szybkiego uczenia, dobrą znajomość języka obcego. Nie mam trzyletniego doświadczenia na żadnym stanowisku. Mam szansę na jakąś pracę. Nie mam szansy na pracę, która pozwoli mi żyć, zamiast wegetować. Pensja minimalna w tym kraju wynosi 1680 zł brutto (co oznacza ok. 1100 zł do ręki) i jest najchętniej oferowaną stawką. Wynajęcie pokoju (nie mieszkania!) w moim mieście to koszt ok. 500-700 zł. Ile kosztują jedzenie, dojazdy, rachunki - myślę, że każdy się orientuje. Przy odrobinie szczęścia da się przeżyć, ale czy naprawdę chodzi o to, żeby jakoś przeżyć?

Ja, podobnie jak większość moich przyjaciół, nie dostanę nigdy mieszkania od rodziców/dziadków. Nie planowałam do tej pory związku z kimś, kto dostał mieszkanie - jakoś tak dziwnie zaczynać od tej strony. Wiem, słyszałam setki razy: "Wszyscy sobie jakoś radzą, ty też dasz radę", "Tak zwykle się zaczyna, a potem małymi krokami, kiedyś ". Wiem. Tyle że bardzo ciężko jest liczyć na "kiedyś, jakoś". A jeśli nigdy? Jeśli zawsze to będzie umowa-zlecenie za najniższą krajową? Czy potrzeba decydowania o sobie, uniezależnienia się od rodziny czy chłopaka tuż po studiach, to faktycznie oznaka niecierpliwości? Wiem, że to ja właśnie powinnam walczyć o swoje: o rozsądne płace minimalne i likwidację śmieciówek, niestety, w praktyce jeśli komuś już uda się dostać ten ochłap w postaci "czegokolwiek", to trzyma się go kurczowo, mając w pamięci upokorzenia związane z szukaniem i kontaktem z urzędem pracy. Zamiast walczyć o dobre życie, walczmy więc o zachowanie równowagi psychicznej, chęci do działania i poczucia własnej wartości.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Co by to bolo gdyby komuna nic nie wybudowal??? Polska przedwojenna zbudowala Gdynie i centralny okreg przemyslowy i to w 20 lat. Wolna Polska II RP jak dotad ma nawet problemy z autostradami i to pomimo miliardow z Uni. No i co tu duzo mowic? Jezeli odejmiemy lata 80-89 bo to lata wojny to od 1948 do 1980 jest 32 lata. To co teraz widzimy dookola to w zdecydowanej wiekszosci komuna wybudowala. A juz najbardziej wkurzaja te chodniki bo od lat powinny byc wymienione. II RP to taka plama bo gorzej wypada od I RP i jeszcze gorzej od PRLu. Cos jest zle i to bardzo zle. Co bedzie jak pienidze za friko z Uni sie skoncz albo UK da tak Polakam popalic ze wroca??? Oj, GW dopiero bedzieci ebrac przyklad z Russia Today w oklamywaniu.
    już oceniałe(a)ś
    9
    3
    Hmm, Nawet nie napisałaś jakie masz wykształcenie. Nie opisałaś żadnego konkretnego problemu ani jakiejkolwiek inicjatywy Ten list możnaby potraktować jako wzorcowy głos roszczeniowy. 'ukończyłam studia, znam język obcy, mam dach nad głową, mam co jeść ale chciałabym więcej. Więcej dla wszystkich.' To jaki poziom minimum powinno zapewnić państwo wszystkim? Mieszkanie 100m2 i fiat czy może willa z basenem i mercedes? Studia za darmo (wymarłe kultury australii) i luksus za kontynuację zainteresowań. A z takich normalnych rzeczy potrzebnych społeczeństwu to nie za bardzo. Tak. Obecny system zrobił Ci krzywdę. Pozwolił na 5 lat bąblowania na jakimś bezsensownym kierunku. Bezsensownym z punktu widzenia rynku pracy. Jeżeli rozwinęłaś się osobiście, to podziękuj za wspaniałe wakacje a teraz ... Nie masz zawodu. I tyle.
    @brychoo Zaczynając studia możesz trafić na perspektywiczny kierunek po którego zakończeniu okaże się, że nie masz pracy. W 2008 roku rząd ustalił tzw. listę kierunków zamawianych z m.in. biotechnologią twierdząc, że za kilka lat rynek przyjmie każdą liczbę absolwentów tego kierunku. Rząd planował pokaźne inwestycje. I co? Minęło kilka lat i absolewenci biotechnologii skarżą się, że czeka ich tylko bezrobocie. To co napisałeś można by powiedzieć o większości ludzi. Tylko czy zmienia to coś w kontekście faktu, że Polska jest niechlubnym liderem umów na czas nieokreślony? Czy zmienia coś w kontekście tego, że koszty pracy są u nas jednymi z najniższych w UE? Czy zmienia coś w kontekście tego, że udział płac w PKB w Polsce to ledwie 35 procent, gdy np. w Niemczech jest to ponad 50%?
    już oceniałe(a)ś
    4
    0