Jest w „Krwi Elfów" Andrzeja Sapkowskiego wymowna scena w ruinach elfiego pałacu Shaerrawedd. Geralt opowiada Ciri historię Elireny, która przed laty podburzyła młode elfy do walki z ludźmi. Ale dając sobie i pobratymcom okazję do honorowej śmierci jednocześnie skazała własną rasę na wymarcie.
– Elfy są długowieczne, ale wyłącznie ich młodzież jest płodna, tylko młodzież może mieć potomstwo. A prawie cała elfia młodzież poszła wówczas za Elireną. Za Aelirenn, za Białą Różą z Shaerrawedd – wyjaśniał Geralt.
Wszystkie komentarze
zniszczyli jak Star Wars, Marvel,większość show-biznesu .Szczytem hipokryzji jest Disney co nas męczy swoimi woke-knotami od jakiegoś czasu a jednocześnie usuwa czarnoskórych z plakatów w Chinach albo ich zakrywa lub pomniejsza,o cenzurze nie wspominając
Ogólnie - wcale nie szkoda, że odszedł, bo dobrze zrobił. Kiedy gość chce ratować scenariusz a scenarzysta jedyne co chce zrobić to napluć fanom w twarz, bo tak się teraz robi reklamę, to jest jedyna rozsądna decyzja.
Zgadzam się, z perspektywy żałuję i myślę, że on też żałuje, że wziął w ogóle udział w tym pseudofilmie. Gdyby nie Cavill to wszyscy dużo szybciej by się kapnęli, że to kino klasy D.
Nie obrażaj kina klasy D!!!
Serial w porównaniu z książkami jest tak płytki i prymitywny, że aż boli. Jedynym wytłumaczeniem, jakie znajduję dla ciągłego wspierania netflixowskiego gniota przez Sapkowskiego, to kasa. Panu Andrzejowi, przez własną głupotę, nie udało się zarobić na dziełach Redów, więc postanowił wydoić ile się da od Netflixa, nie mając za grosz szacunku dla własnego dzieła.
Już dobrze z tymi REDami. Kiedy brali się za grę nikt - nawet w najśmielszych snach - nie przypuszczał, że zrobi ona tak ogromną i globalną furorę. Pan Sapkowski nie skorzystał z pomocy doświadczonego prawnika lub negocjatora, przystępując do rozmów z REDami i dostał to, co dostał. Gdyby miał mądrego reprezentanta, dogadałby się na udział w zyskach lub/i pokaźny pakiet akcji CDP. Widać tu doskonale, że sam nie potrafił właściwie docenić potencjału swojego dzieła i zaangażowania wydawcy, by gra odniosła sukces. Być może doświadczenia z wcześniejszymi (zaściankowymi i jednak nieudolnymi) próbami komercjalizacji "Wiedźmina" nie nastroiły go zbyt pozytywnie do patrzenia w przyszłość. Kiedy więc zapukał kupiec, Sapkowski po prostu chciał wykorzystać okazję do szybkiej monetyzacji swojego dzieła. Tak myślę.
No ale wiadomo - analiza wsteczna zawsze skuteczna. I teraz łatwo jest gadać.
Pozytyw jest taki, że kilka lat temu wieloteni spór pomiędzy Sapkowskim a REDami zakończył się porozumieniem, i zakładam, że roszczenia Sapkowskiego zostały w pełni zaspokojone, skoro udzielił REDom prawa do dalszego rozwoju swojego uniwersum.
Przypuszczam, że tym razem dobrze przygotował się do tych negocjacji. Taką mam przynajmniej nadzieję, bo stworzył coś naprawdę wyjątkowego, zasługującego na to, żeby zapoznało się z nim jak najszersze grono odbiorców na całym świecie. Nie ma się czego wstydzić, a wręcz przeciwnie - należy być dumnym.
Przecież koniec końców dostał idące w miliony odszkodowanie od CD Projekt, więc o czym ty w ogóle opowiadasz?
Kolega słusznie pisał o tym, że pierwotne porozumienie nie było korzystne dla Sapkowskiego. A REDzi - zamiast się dogadać szybko i polubownie - przez wiele lat ciągnęli ten spór. Dogadali się dopiero pod rosnącą presją fanów uniwersum, bo bali się (i słusznie), że ten spór będzie spółce tylko coraz bardziej ciążyć wizerunkowo/reputacyjnie i brak porozumienia negatywnie odbije się na notowaniach spółki (wtedy kurs CDP dopiero miał osiągać swoje szczyty, z których strąciła go nieudana premiera "Cyberpunka 2077").
Chodzi więc nie tylko o finalny rezultat, ale także i o cały kontekst porozumienia.
Sprostowanie. Sapkowski zażądał milionowego odszkodowania, co Redzi wyśmiali, machając mu przed nosem podpisaną umową. Sprawa zakończyła się w sądzie, który w obu instancjach przyznał rację Redom. Zamieszanie wywołało jednak sporo złego PR wokół firmy, dlatego właściciele CD Projekt Red, aby wyciszyć sprawę zdecydowali się na wypłatę ASowi dodatkowych pieniędzy z zysków za trylogię wiedźmińską (był to jednak ułamek kwoty, której żądał Sapkowski). Ponadto, wiedząc już wtedy, że Sapkowski romansuje z Netflixem, aby nie stracić praw do dalszej eksploracji wiedźmińskiego świata, podpisali z nim nową umowę przedłużającą prawa CD Projekt Red do tego uniwersum.
Nie wiem, jak Ty, ale ja doskonale pamiętam jak AS (który jest nie tylko świetnym pisarzem, ale też po prostu zarozumiałym bucem), uprawiając samozaoranie na poziomie mistrzowskim, po tym jak sprawa jego roszczeń wyszła na jaw, opowiadał o "negocjacjach" z Redami.
Nie zacytuję dosłownie, ale brzmiało to mniej więcej tak - zaczęło mnie nachodzić jakichś dwóch gości i zaczęli opowiadać banialuki o grze komputerowej o Geralcie, co mnie ani nie interesowało, ani w co kompletnie nie wierzyłem. Rzuciłem w końcu na odczepnego jakąś kwotę, żeby się natrętów pozbyć, podpisaliśmy umowę, panowie zapłacili i sobie poszli, a ja odzyskałem święty spokój.
Tak, racja. Sam sobie pościelił to łóżko.
Swoją drogą musiał się potężnie zes*ać z żalu, jak gra zassała po (światowej!) premierze jak należy :) Znowu utracił swój święty spokój.
Uściślenie - sprawa do sądu trafiła, ale nie zakończyła się orzeczeniem bo strony się dogadały. Sapkowski miał w ręku bardzo silne narzędzie przewidziane w ustawie prawo autorskie tj. art. 44. Bardzo silne narzędzie pozwalające po latach "zwaloryzować" kwotę rażąco niskiego wynagrodzenia dla autora. Mając w ręku to, kwestie wizerunkowe oraz nadchodzący serial (dzięki czemu Sapkowski znalazł się w czołówkach czytelnictwa w USA - milionowe nakłady) CD Projekt i Sapkowski zawarli ugodę, satysfakcjonującą dla obu stron, bo Sapkowski przy tym dorzucił im więcej praw. Nie wiadomo ile mu zapłacili, ale raczej dużo, bowiem ze względu na art. 44 prawa autorskiego nie był na straconej pozycji, a gdyby sąd przeanalizował zyski i wartość cd projekt to mógłby zrealizować roszczenie Sapkowskiego w całości.
Ile zapłacili jest objęte tajemnicą pomiędzy stronami, ale biorąc pod uwagę ile Sapkowski zarobił w stanach na samym czytelnictwie jego książek wątpię żeby zadowolił się ułamkiem swojego roszczenia.
Oficjalnie sprawa jest zakończona i nikt jej nie komentuje.
Machanie komuś umową w zderzeniu z art. 44 może się raczej bardzo źle skończyć, jako, że sukces CD Projekt jest tak bardzo i ściśle związany i wynikający z Wiedźmina, że gołym okiem widać, że dokładnie dla takiej właśnie sytuacji przewidziano furtkę art. 44. Zresztą nie jest to rozwiązanie wyłącznie polskie, a dość powszechne.
No nie do końca masz rację, bo z jednej strony i owszem sukces CDPR bez wątpienia był oparty na dziełach ASa, z drugiej jednak w dużym stopniu to dzięki grom i ich popularności szeroko rozumiany świat poznał wiedźmina, i zainteresował się książkami, co wyraźnie podniosło dochody Sapkowskiego, ba można nawet, z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że gdyby nie gry, Netflix raczej nie zainteresowałby się twórczością Sapkowskiego.
Sąd mógłby stosownie do tego obniżyć roszczenie Sapkowskiego o osiągnięte dzięki temu zyski, ale nadal pozostawałyby miliony do zapłaty. Które zresztą moim zdaniem dostał.
Brawo, dotarliśmy do sedna materii - wszyscy dostawcy i wydawcy treści walczą o nasz czas, który jest walutą de facto niewymienialną. Tylko mało kto zdaje sobie z tego sprawę i marnuje ten swój czas na oglądanie (czytanie/słuchanie) marnych produkcji czy wątpliwej jakości treści.
Prawdziwi fani i tak się nie zniechęcą, ale szczerze ubolewam na tymi wszystkimi, dla których serial portalu N. będzie pierwszą stycznością z wszechświatem Sapkowskiego. Bo obraz ten nie jest, niestety, zbyt pozytywny i zachęcający - drewno aktorskie, katastrofalna rozbieżność fabuły serialu z fabułą sagi, poprawność polityczna zapakowana aż pod korek. Dla wielu z tych osób będzie to pierwsza i ostatnia styczność. A szkoda, bo "Wiedźmin" ma bardzo wiele do zaoferowania.
zniecheca sie, juz dawno sie zniechecili. Wole przejsc jeszcze raz caly dziki gon z dodatkami niz poswiecic minute wiecej na ta zalosna parodie
Nie zniechęcą się do uniwersum - to miałem na myśli :)
Nie narzekaj, przynajmniej jest 'inkluzywnie'
Najsłabszym elementem jest bez wątpienia nudny, nierozumny scenariusz. W żadnym filmie jest to nie do wybaczenia. W świecie przygód zaś i intryg to po prostu zbrodnia zabijania czasu bez sensu.
Znaczy musiałeś podszczuć. Płacą czy prawak?
Piwko w Memcenem było? To pij szybciej bo już cała Polska się śmieje z programu co się żartem okazał
Zupełnie nie trafiłeś, jestem na drugim biegunie, ale widzę kiedy wybór aktorów podyktowany jest czymś innym niż talentem, i akurat u Netflixa to już norma. Na innych vod tego tak nie da się odczuć.
Śmieje się, śmieje. Pewnie dlatego co sondaż 2 ppkt % w górę.
Za to z Lewicy nikt się nie śmieje i prawie nikt nie głosuje.
Tak na marginesie, inkluzywność mało razi, jeśli dana pozycja ma też cokolwiek innego, poza inkluzywnością, do zaproponowania. Ta z pewnością nie ma.
Stąd można się bardziej pośmiać, bo ze szczuciem chyba tylko tobie się to kojarzy.
Dokładnie to miałem na myśli.
Czyli wg ciebie moja opinia o tym gniocie ma cos wspolnego z pogldami politycznymi ? To doprecyzuje ze najbardziej rozczarowujace role to Wiedzmin, Ciri i Yenefer. Jest filmik promocyjny Netflixa gdzie te dwie ostatnie nie sa w stanie odpowiedziec na zadane pytanie ze swiata Wiedzmina. Nie czytaly ksiazek, jedynie scenariusz wtedy do 1 sezonu. To jak sie przygotowujesz do roli swiadczy o twoim warsztacie ktory pozniej widac lub nie widac na ekranie.