"Nadzwyczajna" to nie serial o superbohaterach ratujących świat. To też nie jego parodia w stylu "The Boys". W tej opowieści moce są tylko pretekstem do żartów. I życiowych lekcji.
Młoda dziewczyna idzie na rozmowę o pracę. Gdy prowadząca wywiad lustrując jej CV, pyta grzecznościowo jak minęła podróż, dziewczyna odpowiada: „Okropnie. Jechałam autobusem, bo jestem biedna. Śmierdział ciepłym, surowym kurczakiem. Całą drogę myślałam, że się zesram ze stresu. Obyło się bez tego. Niewygodnie mi, bo mój tampon się wysunął, ale nie miałam czasu iść do łazienki, bo zaspałam. W nocy straciłam mnóstwo czasu, bo nie mogłam dojść. To przez antydepresanty". Po chwili zadumy dodaje: „Nie wiem po co to pani powiedziałam…"
Wszystkie komentarze
Spokojnie. "Pochłoniecie to za jednym zamachem" ;-) Wystarczy zatkać nos.
Coraz więcej gazety(.pl), coraz mniej wyborczej. To jest ostatnio gazeta „opiniotwórcza” w temacie seriali, quizów i „rzeczy, których nie wiedzieliśmy tydzień temu”… I do tego pisana coraz słabszą polszczyzną.
Dzieje się to, że po tych wszystkich sporach z Agorą musieli pójść na kompromis, żeby się utrzymać i zachować choć trochę niezależności (mieli być połączeni z gazetą.pl w jedną redakcję). Stąd takie artykuły.
Chyba Wy!
My mamy inne zajęcia.
Cholera, brytolskie smętne jęki mnie zniechęcają. A już myślałem, że się za ten serial wezmę.