Czwarty sezon genialnego "Babylon Berlin" niestety przypomina pokazany w nim maraton taneczny - jest za długi, czasami nuży i kończy się rozczarowaniem.
Największym grzechem twórców jest rozpoczynanie serialu bez wyraźnej wizji, kiedy i w jaki sposób się on zakończy. Z tego powodu najlepsze światowe produkcje w kolejnych sezonach grzęzły w scenariuszowych mieliznach i kończyły się w niesławie – najbardziej widowiskowy przykład to oczywiście "Gra o tron". Dla mnie osobiście wyjątkowo bolesny był upadek "Wikingów", których po kilku odcinkach czwartego sezonu po prostu przestałam oglądać.
Serialem aspirującym do tej listy wstydu stał się niestety również "Babylon Berlin", którego czwarty sezon właśnie pokazało HBO Max.
Wszystkie komentarze
Zgodzę się, zdziwiła mnie negatywna wymowa artykułu na temat tego serialu
Mam tak samo :-)
Ja też, ja też.
:)
I ja!
Akurat w przypadku "Gry o tron" twórcy mieli nadzieję, że George R.R. Martin zdąży się wyrobić z pisaniem w 9 lat... Jak wiadomo, nie wyrobił się ;-)